Gdy
przechadzam się ulicami wiosennego Cieszyna, dostrzegam, że to miasto położone
na pograniczu nie boi się odważnych barw. Wystarczy przyjrzeć się ulicy. Monochromatyczna rzeczywistość ulotniła się, choć my wciąż tego nie
potrafimy lub nie chcemy dostrzec. Odnowione elewacje blokowisk, kamienic,
sklepów, kolorowe ławki i place zabaw. Traktujemy je jak powietrze, przywykliśmy.
To już nie zachwyca. Zapomnieliśmy o szarej płycie i brudzie ulic tak samo
łatwo jak o sreberku w czekoladzie, które niczym relikwiarz osłaniało przed
dopływem promieni słonecznych.
Wśród
tej palety barw cieszyńskiego krajobrazu jedna zasługuje na wzmiankę. Jest nią
kolor różowy, który tworzy subtelne wysepki pośród morza miejskich zabudowań.
Niedawno rozkwitły magnolie i wiśnie, tworząc niezwykły archipelag. Na Wzgórzu
Zamkowym ryczy jelonek, nieopodal zaś stoi fotel, na którym turyści chętnie
pstrykają sobie fotki. Z kolei nad rzeką
graniczną przewieszona jest różowa kładka, która łączy park Pod Wałką i
Sikoraka. Wystarczy się przejść po
mieście, by dostrzec różowe fasady kamienic, jak gdyby swe policzki barwiły młode dziewczyny.
Współcześnie
róż w zależności od swego odcienia może uchodzić za kolor cukierkowy, infantylny,
subtelny, pozytywny, kobiecy, by dojść do koloru odważnego. Dopiero XX wiek zbudował taką pozycję tej
barwy. Pierwotnie dzieci każdej płci
ubierano na biało, trudno bowiem było przewidzieć płeć wyczekiwanego potomka, a
i śmiertelność wśród noworodków była niemała. Z kolei kobiety częściej używały
błękitu jako koloru Maryi, a róż był właśnie męskim kolorem, powszechnie
używanym w dworskich strojach. Nie tylko szlachta wybierała ten kolor. Był
popularny wśród biedoty, której nie było stać na drogie, czerwone tkaniny
barwione proszkiem z czerwca polskiego. Przełom wieków sprawił, że różowy
przeszedł niezwykłą podróż od lalek Barbie po odważne symbole marek takich jak np.
T-mobile
oraz Tauron. Te ewidentne wyłomy
sprawiły, że róż jest kolorem dla wszystkich.
Najchętniej
zakładałbym wyłącznie różowe okulary i patrzył w przyszłość bez obawy o cokolwiek.
Na razie scenariusz dla Cieszyna jest łaskawy, a to za sprawą wykupienia terenu
Cieszyńskiej Drukarni Wydawniczej przez miejscowego biznesmena. Ten jeden
różowy element, którego barwa jest bledsza od każdego, kolejnego wschodu
słońca, zniknie z cieszyńskiego krajobrazu. Różowy moloch upadnie, a według
planów nowego właściciela ma go zastąpić nowoczesny budynek w nieco mniej krzykliwej
tonacji. Czas pokaże, czy włożenie różowych okularów było uzasadnione.