wtorek, 16 kwietnia 2019

Pomniki


Minęły dwa milenia, odkąd Jezus wjechał na osiołku do Jerozolimy, witany przez tłumy. Wiwatujące zastępy ścielały mu drogę swymi płaszczami, a w ręku dzierżyły gałązki palm – symbol tryumfu, władzy i ratunku dla ludzkiego życia. Witali proroka – Jezusa z Nazaretu. Nikt chyba z nich nie przypuszczał, że zaledwie parę dni  potem będą żądali jego śmierci. Salem spłynęło krwią Niewinnego, a Wzgórze Czaszki zatrzęsło się w posadach. Tak musiało być, by dopełnił się czas.

Przyszedł też czas, że zapełniły się ulice Cieszyna. W Niedzielę Palmową cieszyniacy licznie zgromadzili się, by po raz szesnasty przejść Szlakiem Kwitnącej Magnolii. Trzeba sobie od razu powiedzieć, że wydarzenie to tego roku odniosło ogromny sukces, bo chętnych do spaceru było paręset osób. Osobiście cieszy mnie to, że wszyscy Ci ludzie przybywszy z różnych stron Śląska Cieszyńskiego, zebrali się nie przeciw czemuś, ale dla czegoś. W takich momentach masowe wyjście na ulicę znajduje moje zrozumienie.


Tegoroczny spacer miał szczególne znaczenie również dlatego, że na sam koniec uczczono pomysłodawców szlaku. W Parku Pokoju posadzono dwie magnolie – jedną dla Danuty Pawłowicz a drugą dla Mariusza Makowskiego. W moim odczuciu kwitnące krzewy tak ściśle związane z tymi osobami  mają dużo potężniejszy wydźwięk niż spiż i marmur. Drugim zbliżonym poziomem wymowy pomnikiem w grodzie nad Olzą jest kawiarnia Kornel i Przyjaciele. To tego typu inicjatywy powinny wprawiać w zakłopotanie tych, którzy wykłócają się nad nazwami rond i ulic.


Tego samego dnia, gdy odbyłem spacer Szlakiem Kwitnącej Magnolii, odwiedziłem przyjaciela wszystkich wagarowiczów – Mieszka I Cieszyńskiego. Swoją drogą, to fenomenalne, ile osób o nim wspomina w kontekście zerwania się z lekcji. Nie, nie sprawdzałem także, jak poszło sprzątanie Pani Burmistrz et consortes. Stojąc u stóp monarchy, zacząłem ubolewać nad tymi wszystkimi negacjami potrzeby stawiania pomników. Ciągle słyszę,  po co nam pamięć? Dla kogo? Za te pieniądze można by zrobić coś pożyteczniejszego. Poprzez pomniki w tej czy innej formie nie tylko pamiętamy, ale dajemy także wyraz wyższym ideom, a dopiero z tych rodzą się wspaniałe w swym szczególe pomysły.

Nie wiem, jaka idea przyświecała pomysłodawcom pozostawienia  kikuta latarni przy rondzie nieopodal Castoramy.  Jeśli, Drodzy Czytelnicy, nie przejeżdżacie tamtędy zbyt często, musicie wiedzieć, że ów pomnik nędzy i rozpaczy z niewiadomych względów jest barwy czerwonej, co w obliczu Wielkiego Tygodnia przywodzi na myśl miejsce biczowania lub innych niemniej dotkliwych kar.  Pozostałość tego obelisku współczesności przywodzi na myśl smutne słowa poetki – Urszuli Zybury: Cokół był tak wspaniały, że zrezygnowano z pomnika.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz