wtorek, 27 sierpnia 2019

Umykające informacje


Wakacje dobiegają końca, a wraz z nimi następuje nieuchronny kres zbiorów, czego czytelnym znakiem mają być dożynki. Choć pierwotnie Słowianie Święto Plonów obchodzili w okresie równonocy jesiennej (23 września), obecnie za plony dziękuje się na przełomie sierpnia i września, kiedy pogoda jeszcze dopisuje. Do naszych uszu dochodzą wieści o nieurodzaju. To nie wróży dobrze, bo za żywność zapłacimy więcej. Gdyby jednak nie podrożały płody rolne, znalazłby się inny czynnik, dzięki któremu można by ogolić konsumenta z dodatkowej sumy pieniędzy.


Nie będę rozprawiał o pieniądzach, bo to podobno nieeleganckie. Będę się trzymał tej zasady na potrzeby tego jednego tekstu. Warto wrócić do wieści, bo te podobno w Cieszynie bardzo słabo się rozchodzą. Cieszyniacy nic nie wiedzą i są bezradni wobec tego problemu. To jest ciekawe, że mimo rozwoju mediów społecznościowych, bogatego wachlarzu prasy i lokalnych portali informacyjnych oraz wywieszonych plakatów, informacja umyka, żeby nie rzec, że jest niewidzialna. Podejrzewam, że znajdą się również tacy ludzie, którzy o niczym by nie wiedzieli nawet wtedy, gdyby odwiedził ich poseł z zaproszeniem wypisanym na skórze z wołu.

Swoją drogą, dopadło nas lenistwo. W czasie, gdy o rozpadzie monarchii habsburskiej jeszcze nikt nie rozmyślał, szukaliśmy wiadomości, gdzie się da. W pierwszym numerze Dziennika Cieszyńskiego z 1906 roku możemy przeczytać taki fragment artykułu: Polacy na Śląsku z rozpoczęciem wydawania dziennika polskiego się spóźnili, dając się ubiedz Niemcom. Że zaś bez dziennika w życiu codziennem, publicznem i prywatnem nie można się obejść, przeto wielu nawet bardzo dobrych Polaków kupowało sobie gazety niemieckie, dopomagając im groszem swoim do szkodzenia pracy narodowej polskiej. Dobitnie to pokazuje, że wzajemne animozje pomiędzy narodami nie przeszkadzały w poszukiwaniu informacji w obcojęzycznej prasie.

Być może działania informacyjne są nieskoordynowane lub potrzebujemy w mieście bardziej innowacyjnego rozwiązania. Z doświadczenia wiem, że mimo zdwojonych wysiłków, grupa niedoinformowanych wcale się nie zmniejszy. Popracować można za to nad współpracą międzygminną w zakresie oferty kulturalnej. Ptaszki ćwierkają, że Pożegnanie Lata na cieszyńskim rynku okazało się klapą. Nie mam tu wcale na myśli doboru programu artystycznego, lecz małej frekwencji. Okazuje się, że w tym czasie cieszyniacy wolą się bawić na dożynkach w Zamarskach oraz Goleszowie. Warto to wziąć pod uwagę  przy planie imprez na przyszły rok.

wtorek, 20 sierpnia 2019

Po swojemu!


Stopa wprawiona w ruch dotyka podłoża. Oddziela ją kawał skóry i rzemienia, wsparcie zaś daje kij. Całkiem jak w poezji Andrzeja Niemojewskiego: Pójdź, mój kiju, druhu stary, przemierzymy glob dokoła.  Gdyby jednak komuś było mało, może zejść w czeluście niczym Dante.

Zalety spacerów doceniali już starożytni. Hipkorates – ojciec medycyny twierdził, że: Spacer jest najlepszym lekiem człowieka. Przechadzki, marsze i piesze wycieczki wspierały człowieka w rozwoju myśli. Tak rozwijała się m.in. filozofia Arystotelesa, czy Kanta. Trzeba Wam wiedzieć, Drodzy Czytelnicy, że było to dosyć pospolite hobby wśród filozofów. Spacer – samotnie lub w otoczeniu innych ludzi pobudza do ujarzmienia chaosu, który ogarnia myśli, prowadzi do poznania.


Tu należy się na moment zatrzymać i postawić parę pytań. W jaki sposób poznać Cieszyn? Jak go zwiedzać? Jak poczuć jego klimat? Przyspieszony scenariusz tej zabawy zawierałby kilka kluczowych elementów.  W Cieszynie koniecznie trzeba zobaczyć Rotundę Św. Mikołaja, w końcu zwykle nosi się ją w każdym polskim portfelu. Nie obędzie się bez spróbowania lokalnego piwa oraz śledziowych kanapek. Nie zaszkodziłaby też kawa w jednej z lokalnych kawiarni nieopodal rynku. Ten pakiet minimum można rozszerzać w nieskończoność, dodawać kolejne elementy, spędzać kolejne godziny i lata i nie rozgryźć tego przygranicznego miasta. Na koniec ktoś wyzwie od werbusów lub przynajmniej ich potomków,  bo przecież samemu legitymuje się pochodzeniem od wszystkich trzech braci naraz.

Bez względu na to, czy jesteśmy turystami, czy mieszkańcami, mamy wiele okazji, by poznać Cieszyn, zwłaszcza w te wakacje. Regularnie, przynajmniej raz w tygodniu zbiera się grupa zainteresowanych, by wspólnie pospacerować po Cieszynie i poznać jego tajemnice. Pomysłów na zwiedzanie jest sporo. Można szukać wspólnie ptaków, podążyć szlakiem zabytków sakralnych lub poznać sekrety cieszyńskich Piastów. Znajdzie się także spacer dedykowany najmłodszym. Taką atrakcję organizuje Fundacja MamGrono w najbliższy poniedziałek.

Jest jeszcze jeden sposób na zwiedzanie. Osobiście przypadł mi do gustu, gdyż wielokrotnie zainspirował mnie do skreślenia paru słów. Dzięki stronie internetowej fotopolska.eu możemy przenieść się w czasie i zobaczyć jak wyglądały znane nam zakątki przed laty. Z kolei barwne opisy fotografii wzbogacą naszą wiedzę. Nieważne, ile wiemy o Cieszynie, odpowiedź na pytanie, w jaki sposób poznać Cieszyn, może być tylko jedna. Po swojemu!

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Miasto ze snu


Cieszyn – miasto ze snu. Nadchodzi  rzymski legionista, co w wodzie skąpał swe obolałe stopy. Nie wie, jakiej potęgi wbić proporzec w kamienisty bruk. Dokąd doprowadzi go ścieżka marzeń.  Jeno mgnienie kamiennych oczu, atakuje kolejna wizja – sen o potędze. O tej, gdzie Pan Bóg z ceglanego szczytu dogląda swego stada – tego, które wzrasta, pijąc ze źródła, maluczkim zaś niczego nie brak. Zza węgła wytacza się wielki architekt, co ponoć do loży uczęszczał. W oczach rosną fabryki, mieszkania – wizja to godna talara. W stronę legionisty leci strzała, która rozerwawszy przestrzeń, niesie rozpustę, swawole i inne uniesienia. Cokolwiek śnimy, skrywają to czterej bogowie snu za makowym kobiercem.


Są takie sny, przy których Koszmar z Dunwich staje się rozkoszną chwilą, gdyż mimo słabszej siły, niszczycielska siła wdziera się bezpardonowo do naszej nadolziańskiej rzeczywistości. To nie wezbrany żywioł wody wybudza nas z letargu, lecz bezmyślność ludzka. Ta potrafi niemiło zaskoczyć niczym kubeł zimnej wody. Nie cichną doniesienia o wybrykach wandali, którzy nie szanują ławek znad granicy. Zuchwalstwom nie ma końca. W zeszłym tygodniu zaginął słynny różowy fotel ze Wzgórza Zamkowego. Zubożeje ta nasza malutka turystyka, której niemniej oczywistymi symbolami stały się różowe eksponaty, tak chętnie fotografowane przez  przyjezdnych.

Zmieniają się trendy, to rzecz pewna. Jeszcze rok temu popularnym hasłem związanym z wyrazem Cieszyn było: Gdzie kupić trawę w Cieszynie? Przypuszczam, że część przybyszy nie szukała u nas uroku zabytkowych uliczek, co potwierdzały dość liczne doniesienia o spektakularnych pochwyceniach wśród przyjezdnej młodzieży. Obecnie w siłę rosną hasła związane choćby z cieszyńskimi kawiarniami, co dla wielu mieszkańców Cieszyna może nie być oczywiste. Wybrać się do Cieszyna, by zobaczyć rotundę, browar, czy rynek, to można jak najbardziej, jeszcze jak. To budzi dumę. Kawa? A kawa w doborowym otoczeniu i towarzystwie to powrót do najlepszych tradycji.

Pozostańmy przy temacie używek, bo te ukradkiem towarzyszyły cywilizacji od początku. Przez długi czas były zarezerwowane dla nielicznych, Ci zaś, co je zażywali, uchodzili za niezwykle interesujących. Dzięki nim tworzyli i wcale się z tym nie kryli. Taki choćby Witkacy, malował pod wpływem na zamówienie. Obecnie nikogo to nie wprawia w osłupienie, bo narkotyki spowszechniały. Dziś, by być artystą, trzeba szokować dla samego szokowania. Najczęściej dla uzyskania takiego efektu twórca się ośmiesza. Wzbudzenie skandalu zaciemnia całkowicie wyraz artystyczny, toteż mamy takich twórców, jakich mamy. Chyba zapomniano, że najbardziej szokująca bywa prawda.