Od
czasu do czasu jestem pytany o swoją twórczość. W jaki sposób piszę? Skąd
czerpię pomysły? Dlaczego właśnie wybrałem felieton? Jak napisać felieton?
Macie niepowtarzalną okazję dowiedzieć się czegoś więcej na temat mojej pracy.
W jaki sposób piszę?
Chciałbym
rzec, że siedzę w wygodnym fotelu w niewielkim gabinecie. Szerokie okno
wpuszcza do wnętrza odrobinę światła. W rogu stoi rozłożysta paproć, za mną zaś uginają się regały wypełnione po brzegi opasłymi tomiszczami. Zapach starych
kartek dominuje w powietrzu niczym kadzidło podczas świąt kościelnych. To
sanktuarium spokoju i niepozorny warsztat rzemieślnika ukryty na rubieżach
świata. Pragnąłbym napisać, że każde słowo skreślone jest wiecznym piórem na
czerpanym papierze. Mógłbym też rzec, że
na znak szacunku do Was używam pachnącej papeterii niczym bohaterzy rodem z
powieści epistolarnych. A może napisałbym chociaż tylko tyle, że idąc śladem
Franka Underwooda z serialu House of
Cards, piszę na starej maszynie do pisania. Przecież stukot zakurzonej
maszyny jest klasą samą w sobie. Kurtyna opada. Przedstawienie czas zacząć.
Rzeczywistość zostaje obnażona. Używam tylko i wyłącznie laptopa. Zazwyczaj
robię to na kanapie. Jak zwykle cenię sobie praktyczność i wygodę. Spokoju też
nie ma. W tle leci Psi Patrol albo
inna bajka. Wszystkie inne dźwięki, których jestem źródłem, mogą być zagłuszone
poprzez synowskie słowa: Tato uspokój się.
Skąd czerpię pomysły?
Ludwik
Feuerbach nie jest moim ulubionym filozofem, jak z resztą te wszystkie sierotki
po nieboszczyku Heglu. Jednakże kiedyś ów filozof raczył powiedzieć: Człowiek jest tym, co zje. Jest to
swoista prawda, lecz nie w ujęciu takim, jak to przedstawia Feuerbach. Bo czyż człowiek zna tylko taką strawę, jaką
podadzą mu na talerzu? Czy człowiek nie karmi także swej duszy? A czym nasycam
się ja? Czytam książki, artykuły. Dosyć
mocno eksploruję sieć. Przeglądam różne kanały na Youtube, a kiedy trafię na Wikipedię,
to wciąga mnie jak wódka alkoholika.
Każdy kolejny link jest niczym setka. Oglądam także zagraniczne seriale.
Ponadto cenię sobie anegdotki oraz zasłyszane historie. Czasem pobudza mnie
również jakiś obraz - z pozoru nieistotna scena lub wydarzenie,
którego jestem świadkiem. Inspiracją może być wszystko. Musisz tylko na to
pozwolić.
Dlaczego właśnie wybrałem felieton?
Felieton
jest bardzo wdzięczną formą publicystyczną, która pozwala autorowi przedstawić
własne wyobrażenie świata. Słowo „własne” jest tutaj kluczowe, gdyż obiektywizm
nie jest w tym przypadku cechą pożądaną. Publikacja tego typu może przybrać bardzo
różne formy, co daje mi wiele możliwości. Dzięki temu teksty wydają się być
bardziej zróżnicowane. Mnie osobiście urzeka także możliwość prześlizgiwania
się po tematach oraz łączenie tego, co z pozoru razem się nie komponuje.
Zupełnie jak w piosenkach Kazika Staszewskiego.
Jak napisać felieton?
Wyobraźcie
sobie cieszyńską gospodynię domową. Ciało przyobleczone w fartuch w kwieciste
wzory. Szeroki stół staranie umyty. Leży na nim drewniana stolnica. Nie
rozpędzaj się z myślami. Zobacz jak mąka
przesiewana jest przez sito do zaczynu. Dłoń kobiety potężnym ciosem rozbija
skorupkę jajka i wbija go do wielkiej misy. Następuje mieszanie i wyrabianie
ciasta. Zamaszyste ruchy gospodyni sprawiają, że ciasto wyrabia się. Znasz ten
schemat, prawda? W felietonie o sukcesie nie decydują schematy i powtarzalne patenty.
Tu decyduje pomysł, który niczym kamień uderza w szybę. Szklana tafla pęka, a
pęknięcie ilustruje ścieżkę, jaką przebywa autor od jednej do drugiej myśli. Pewne
pomysły się porzuca, za innymi zaś podąża się. Gdybym jednak miał wskazać jakiś
gotowy przepis, to powiedziałbym, że w tekście trzeba garści pomysłów, szczypty
sprawiedliwości, łyżki uszczypliwości oraz paczki własnych wniosków. Proporcje są
zależne od wypieku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz