poniedziałek, 29 czerwca 2020

Po wyborach


Niech zamilknie świat, choćby tylko na nanosekundę. To marzenie ziściło się wraz z nastaniem ciszy wyborczej. Kiedyś ten okres uważałem za coś zupełnie nieprzydatnego, relikt zrodzony z urojeń nieokreślonego ustawodawcy, który choć istnieje, jest bytem abstrakcyjnym. Takich Frankensteinów jest u nas pod dostatkiem, lecz coś nas pcha, by podążyć za prometejską myślą. Mówi się, że w dobie mediów społecznościowych cisza wyborcza nie ma prawa zaistnieć. Gdy cały świat krzyczy, ona jest najpotrzebniejsza. Stoi na straży manier. Sprawia, że uśmiechnięty kandydat nie  zmaterializuje się i nie wyjdzie do potencjalnego wyborcy. Wierzę, że gdyby mógł, to by to zrobił. Tonący brzytwy się chwyta. Na szczęście fizyka stoi po naszej stronie.



W ostatnim czasie usłyszałem wiele mocnych słów. Wszystkie sztaby, jak mrówki pracowały nad swoimi wynikami, a dzielnie wspomagały ich hufce różnych redakcji. Te grupy prześcigały się w pomysłach do tego stopnia, że ciężko było uchwycić, kto de facto prowadzi kampanie poszczególnych kandydatów. Usłyszałem jedno mocne słowo – dehumanizacja, użyte w kontekście zbrodni przeciwko ludzkości, temu, co prawe i postępowe. Hasło stało się tak nośne, że zostało użyte również na cieszyńskim podwórku. Jako przykład podano traktowanie lokalnych bezdomnych. Czy słusznie? Można by podyskutować, ale dziś tego nikt nie chce.

Chcemy widzieć tylko wycinek rzeczywistości, bo jeśli dehumanizacja istnieje i jest na porządku dziennym, to czy nie traktujemy w ten sposób brata, sąsiada, kolegę z pracy? Teraz, zwłaszcza przed drugą turą wyborów należy sobie zadać, czy nie zabrnęliśmy za daleko? Czy ten, co głosuje inaczej niż ja, nie jest czasem idiotą? A może już mu to powiedziałem? Może chciałem się w ten sposób dowartościować. Chciałem być lepszy. Z obrzydzeniem czytałem te fale komentarzy, kto na kogo głosował, i dlaczego jest parszywy, i jaka gmina jest tą oświeconą na Śląsku Cieszyńskim, a w której panoszy się  (o zgrozo!) średniowiecze. To jest ten poziom dyskusji, a raczej jej taniej imitacji. A siły polityczne tylko zacierają ręce.

Ostatnie słowa kieruję do Pani Wójt Istebnej, Łucji Michałek. Pani przekonania są powszechnie znane i ja to szanuję. Nie żądam od Pani przeproszenia mieszkańców za transparent pt. Cieszyn głosuje na Andrzeja Dudę, bo od tego nam dobrobyt nie wzrośnie. Być może niektórzy poczuliby wyższość moralną, a kto wie, może ziściłyby się czyjeś niespełnione fantazje. Natomiast sądzę, że należy żądać używania rozumu. To już sztabu nie było stać na kogoś mniej medialnego? Niestety, lekcja z robienia polityki do odrobienia na nowo! Jakby to powiedział pewien ceniony przeze mnie nauczyciel geografii: Siadać! Pała! I żeby mi to było ostatni raz!