Jakie
to uczucie? Wypełniłaś całe życie służbą dla innych. A ono się kończyło.
Krew krążyła coraz słabiej. Serce
niegdyś tak niestrudzone pompowało tyle sił, by podeprzeć słabszego. Działałaś
nie dla poklasku. Ten mogłaś zdobyć przecież inaczej, łatwiej – pieniędzmi lub
talentem. Nie pragnęłaś niczego w zamian od potrzebujących, bo chcieć czegoś w zamian od ubogiego jest
niczym innym jak dążeniem do poniżenia go.
Dokładnie
18 października 1957 roku serce przestało bić dla Cieszyna i okolic. Wtedy to
odeszła Dobra Pani z Kończyc Wielkich,
która ostatnie chwile swego życia spędziła w niewielkim mieszkaniu przy ulicy 3 Maja w Cieszynie.
Nie przypadkiem przywołuję postać hrabiny, której pomoc nie ograniczała się do
jednego dnia w roku. Była zaprzeczeniem wszystkich socjalistycznych poglądów,
które w bogaczach upatrywały tylko chęci zysku i źródła wyzysku. Gabriela von
Thun-Hohenstein mogła kwitnąć i pachnąć. Mogła pisać ckliwe wiersze i brylować
na bankietach wraz z elitą ówczesnej Europy. Ta jednak wolała pomagać
kombatantom, ubogim, sierotom i z własnych pieniędzy fundować wiele
przedsięwzięć. Nie starczy mi miejsca, by wymienić ilość organizacji, którym
przewodziła. Uważała się za Niemkę, ale pomagała bez względu na przynależność
narodową. Okupacja hitlerowska sprawiła, że po wojnie wolała zostać w Polsce. Po
wojnie nowe władze nie podziękowały jej za nic. Zagarnięto jej majątek, ale nie
odebrano jej tego, kim była. Mimo tego wdzięczność pozostała w ludzkich sercach. Niezliczone grupy ludzi
odprowadzały ją podczas ostatniej drogi na cmentarz. Było kogo żegnać.
Niestety,
w szpitalu, który rozwinął się także z udziałem hrabiny, nie dzieje się dobrze.
Przykro, że muszę pisać o tym po raz kolejny. Widocznie nikt sobie nic z tego
nie robi, że Oddział Chirurgii Dziecięcej w Cieszynie zostanie zamknięty. Byli
pracownicy atakują. Dyrekcja szpitala się broni. Wszyscy grzęzną w okopach. Na
litość boską! To nie jest Verdun! Ja nie wiem, gdzie w tak istotnym momencie są odpowiednie organy nadzorcze, które mogą
zlecić audyt w tej jednostce. Pewnie licytują fotel albo inny bibelot.
Za
sprawą wcześniej przywołanej Dobrej Pani z Kończyc Wielkich wróćmy do spraw,
które radują serca. Praca na rzecz społeczności jest w naszym mieście nadal
żywa. Potwierdza to fakt ilości złożonych projektów w ramach Budżetu
Obywatelskiego. W tym miejscu chciałbym podziękować licznemu gronu znajomych,
którzy w ostatnich dniach zachęcają mnie do poparcia i zagłosowania na
konkretne pomysły. Pod każdym podpisałbym się obiema rękami, a gdyby tego było
mało, poświęciłbym obie nogi. Szkoda, że tak wiele ciekawych inicjatyw musi ze
sobą realizować. Oby dało to do myślenia włodarzom przy dzieleniu pieniędzy na
ten cel w przyszłorocznej edycji.