Końcówka
maja jak zwykle upływa pod znakiem matki. Jest to niezmienny porządek rzeczy.
Kolorowe kredki zaprzęgnięte przez dziecięce fantazje tworzą wspaniałe laurki,
z których rozbrzmiewa: Kocham Cię mamo.
Warto jednak zaznaczyć, że wręczenie ozdobnej kartki, kwiatów lub czekoladek
zazwyczaj poprzedzają tygodniowe wprawki w recytowaniu okolicznościowych
wierszy. Każda matka z takiego biegu spraw powinna być zadowolona, wszakże nie
może mylić się Szekspir, pisząc o dzieciach: Tyżeś jest lustrem matki; w lustrze tym przyzywa matka swój własny
kwiecień, młodość zagubioną.
Matki
mają to do siebie, że kochają swe dzieci miłością bezwarunkową. Nieważne
jakiego łotra wydało na świat matczyne łono, ani ile łez spłynęło z tego
powodu. Matka wiele dla dziecka zrobi. Będzie szukać zaginionej pociechy niczym
Demeter lub ochroni przed każdym złem na wzór Tetydy, która zanurzyła Achillesa
w nurcie Styksu. Matka jest gotowa na każde poświęcenie, najczęściej bez
względu na cenę, jaką przyjdzie jej za to zapłacić.
Dziecku
dużo trudniej przychodzi mówić: Kocham!
Gdyby zapytać, dlaczego kochamy mamy? Swoistego rodzaju wstyd powodowałby
suchość w gardle, a przedłużająca się cisza pogłębiałaby tylko poziom zażenowania.
Tylko nie wiadomo, z jakiego powodu. Na spokojnie, bez przyparcia do muru, bez
zaskoczenia, spisalibyśmy całkiem pokaźną listę, począwszy od pielęgnacji w
zdrowiu i chorobie po udzielanie rad. Ja bym dorzucił od siebie, że matkę się
miłuje za okazaną cierpliwość, której często brakuje ojcom.
Nie
bez powodu słowo matka kojarzy mi się z ojczyzną, choćby źródłosłów temu
powiązaniu przeczył. Moja mała ojczyzna – ziemia cieszyńska zasługuje, by ją
kochać. Nie jestem w tym uczuciu odosobniony. Uprzedziła mnie w tym wyznaniu
nieżyjąca już poetka Ruta Lissowska, pisząc: Ciebie ma ziemio najbardziej ukochałam cieszyńska ziemio łagodna, sercu
memu bliska. Ktoś powie, że przesadzam. W uczuciu przeważnie jest przesada.
W tych pięknych zakątkach skryte są wspomnienia z młodzieńczych lat, historie
przodków, piękno architektury. Nie sposób zliczyć tych wszystkich powodów,
które sprawiają, że to niezwykle ważne dla mnie miejsce przenika moją
twórczość. A mogłem przecież wybrać coś bardziej światowego.
Ostatnio
uzmysłowiłem sobie, że jest jeszcze coś, co sprawia, że miłuję tę krainę. Ten
spokój i spowolnienie czasu, które sprawia, że można patrzeć na świat z
dystansem. To jest bunkier, który chroni nas przed wpływami świata
zewnętrznego. Powoduje, że Warszawa i jej problemy są jeszcze dalej, niż
wskazuje na to położenie geograficzne. Niestety, ostatnio dystans ten maleje,
głównie za sprawą demonstrantów zaczepiających przechodniów.