niedziela, 26 maja 2019

Matka - ziemia cieszyńska


Końcówka maja jak zwykle upływa pod znakiem matki. Jest to niezmienny porządek rzeczy. Kolorowe kredki zaprzęgnięte przez dziecięce fantazje tworzą wspaniałe laurki, z których rozbrzmiewa: Kocham Cię mamo. Warto jednak zaznaczyć, że wręczenie ozdobnej kartki, kwiatów lub czekoladek zazwyczaj poprzedzają tygodniowe wprawki w recytowaniu okolicznościowych wierszy. Każda matka z takiego biegu spraw powinna być zadowolona, wszakże nie może mylić się Szekspir, pisząc o dzieciach: Tyżeś jest lustrem matki; w lustrze tym przyzywa matka swój własny kwiecień, młodość zagubioną.


Matki mają to do siebie, że kochają swe dzieci miłością bezwarunkową. Nieważne jakiego łotra wydało na świat matczyne łono, ani ile łez spłynęło z tego powodu. Matka wiele dla dziecka zrobi. Będzie szukać zaginionej pociechy niczym Demeter lub ochroni przed każdym złem na wzór Tetydy, która zanurzyła Achillesa w nurcie Styksu. Matka jest gotowa na każde poświęcenie, najczęściej bez względu na cenę, jaką przyjdzie jej za to zapłacić.

Dziecku dużo trudniej przychodzi mówić: Kocham! Gdyby zapytać, dlaczego kochamy mamy? Swoistego rodzaju wstyd powodowałby suchość w gardle, a przedłużająca się cisza pogłębiałaby tylko poziom zażenowania. Tylko nie wiadomo, z jakiego powodu. Na spokojnie, bez przyparcia do muru, bez zaskoczenia, spisalibyśmy całkiem pokaźną listę, począwszy od pielęgnacji w zdrowiu i chorobie po udzielanie rad. Ja bym dorzucił od siebie, że matkę się miłuje za okazaną cierpliwość, której często brakuje ojcom.

Nie bez powodu słowo matka kojarzy mi się z ojczyzną, choćby źródłosłów temu powiązaniu przeczył. Moja mała ojczyzna – ziemia cieszyńska zasługuje, by ją kochać. Nie jestem w tym uczuciu odosobniony. Uprzedziła mnie w tym wyznaniu nieżyjąca już poetka Ruta Lissowska, pisząc: Ciebie ma ziemio najbardziej ukochałam cieszyńska ziemio łagodna, sercu memu bliska. Ktoś powie, że przesadzam. W uczuciu przeważnie jest przesada. W tych pięknych zakątkach skryte są wspomnienia z młodzieńczych lat, historie przodków, piękno architektury. Nie sposób zliczyć tych wszystkich powodów, które sprawiają, że to niezwykle ważne dla mnie miejsce przenika moją twórczość. A mogłem przecież wybrać coś bardziej światowego.

Ostatnio uzmysłowiłem sobie, że jest jeszcze coś, co sprawia, że miłuję tę krainę. Ten spokój i spowolnienie czasu, które sprawia, że można patrzeć na świat z dystansem. To jest bunkier, który chroni nas przed wpływami świata zewnętrznego. Powoduje, że Warszawa i jej problemy są jeszcze dalej, niż wskazuje na to położenie geograficzne. Niestety, ostatnio dystans ten maleje, głównie za sprawą demonstrantów zaczepiających przechodniów.


wtorek, 14 maja 2019

Wszelka teoria jest szara


Chciałoby się rzec za Adamem Mickiewiczem, że: Już bocian przyleciał [...] i rozpiął skrzydła białe, wczesny sztandar wiosny. Doprawdy, jeśli tak było, to chorągiew padła pod naporem deszczu. Rozwodniły się barwy, o których już, Drodzy Czytelnicy, pisałem poprzednio. Znikły róż, złoto i miedź, a nawet zieleń, która winna obecnie królować. Obecnie tron jest pusty – hipotetycznie, bo jak mawiał jeden z bohaterów Fausta – Mefistofeles:  Wszelka teoria jest szara. Jeśli czort mówi, prawda staje się niezauważalna.


Szarość i beznadzieja rządzi także tu w Cieszynie, gdzie teoretyków Ci pod dostatkiem. Ujawniło się to przy okazji odkrycia zamiaru budowy nadajnika jednej z sieci telefonii komórkowej. Znaleźli się samozwańczy specjaliści od telekomunikacji, medycyny i topografii terenu. Obawiam się, że jednym tchem całej litanii dyscyplin nie sposób wymienić, toteż ograniczę się do tej dominującej trójcy. W moim sercu szczególne miejsce znaleźli Ci, co opuszczą miasto w obawie przed grillowaniem mózgu. Niestety, przy całej plejadzie teorii zabrakło mi jakiejkolwiek opinii naukowej. Widocznie takowa nie jest dziś w cenie.

Jeśli nie zdołamy już uratować naszego zdrowia, gdyż anioł obwieści donośnym głosem okropną wieść, że: spadła z nieba wielka gwiazda, płonąca jak pochodnia, a spadła na trzecią część rzek i na źródła wód, wtedy cała nadzieja pozostaje w przekonaniu inwestora, że powinien ulitować się nad krajobrazem. Wydaje mi się to w obecnej sytuacji jedyne rozsądne posunięcie, o ile rzeczywiście alternatywy wymyślone przez samorząd będą atrakcyjne dla budującego wieżę z nadajnikiem.

Swoją drogą, my - cieszyniacy jesteśmy doprawdy dziwni. Z jednej strony pożądamy wielu dóbr materialnych i niematerialnych, które są na wyciągnięcie ręki w wielu większych skupiskach miejskich, ale gdy tylko takowe już majaczą na horyzoncie, zaraz znajdujemy wiele powodów, by uznać to wszystko za pustynne miraże. Oby w przyszłości nie okazało się, że woleliśmy lepianki i drewniane buty od nowoczesnych inwestycji.

Kiedy zapadła już cisza po okrzyku: Wojna zamkom! Pokój chatom!, warto opowiedzieć o jeszcze jednej złowieszczej wieży w Cieszynie. Miasto pokroju Cieszyna musi mieć swoje legendy i wcale nie muszą sięgać dwanaście stuleci wstecz. Pamiętam, że będąc dzieckiem, usłyszałem wówczas opowieść mrożącą krew w żyłach Rzekomo w cieniu wieży radiowo-telewizyjnej na Zorze celowo wybudowano Dom Spokojnej Starości, by jego mieszkańcy mogli szybciej umierać. Nie sposób zrozumieć, w co jeszcze potrafią ludzie uwierzyć.


sobota, 4 maja 2019

Metalicznie


W związku z tym, że mam kłopoty z dojrzałością, a kto wie, może i  cofam się w rozwoju, jak mniema Agata Passent o czytelnikach fantastyki, zacznę od czegoś wyimaginowanego, potwierdzając stawianą wcześniej tezę.  Dawno temu, kiedy jeszcze byłem dorastającym chłopakiem, zaczytywałem się w niesamowitych opowieściach o odważnych rycerzach, dziewicach do uratowania oraz złych czarnoksiężnikach. Od czasu do czasu ktoś przełamywał te głęboko zakorzenione schematy i działo się bardziej zawile, niż byśmy to przewidywali.


Warto wspomnieć, że w wielu wymyślonych światach istotną rolę odgrywały metale, które wnet pokryły smoczą łuskę. W kulturze Zachodu smoki były jednoznacznie złymi istotami, na które wyprawiały się zastępy rycerzy oraz świętych. Łamiąc ten stereotyp, wykreowano dobre smoki, metaliczny kolor zaś miał nadać im szlachetności. Schodząc niżej, pod powierzchnię ziemi, gdzie smoki już się nie mieściły, można było spotkać krasnoludy fedrujące zbocza gór w poszukiwaniu metali oraz kruszcu. Zdawać by się mogło, że było to jedyne ich przeznaczenie.

Dziś już dokładnie nie wiadomo, co kryją stare kopalnie rud żelaza rozsiane po Śląsku Cieszyńskim. Ich czeluście zostały przysłonięte całunem niepamięci. Mamy jednak złoto, które pokrywa  czekoladowy wafelek Prince Polo. Dotychczas podróżujący samolotem Lotu mogli delektować się jego smakiem. Niestety, łakoć spadł z łoskotem z powietrznych przestworzy, zestrzelony przez Grześka. Nie wiem, w jakim stopniu jedzący Prince Polo byli świadomi pochodzenia smakołyku. Faktem jest, że wafle Grześki wyparły naszą lokalną dumę ze względu na wcześniejszą współpracę z Lotem. Mówi się też, że Grzesiek to czysto polski produkt. Nie powinno nas to dziwić, w dwudziestoleciu międzywojennym Śląsk Cieszyński przerabiał już podobne historie.  Złoty wafel nie jest jednak bez winy. Smakosze mi donoszą, że rozmiar Prince Polo został zmniejszony przez producenta. Otrzyjcie łzy, Drodzy Czytelnicy, od niedawna w sieci Biedronka można kupić całe pudełka, co w praktyce może być bardziej opłacalne dla naszej chluby.
   
Pozostajemy w tematyce metali. Majówka z pogodą nie dopisała, co z resztą przewidziałem. Brak słońca utwierdził mnie w przekonaniu, że trzeba w doborowym towarzystwie odwiedzić któryś z cieszyńskich lokali. Szybko rozeszły się wieści, że długo oczekiwane otwarcie Tramwaj Cafe nastąpiło dość spontanicznie. Jak wrażenia? Nie mam pojęcia, jak wyglądały dawne tramwaje, ale sądząc po filmach obrazujących pociągi z I połowy XX wieku, udało się wnętrze otworzyć. Kiedy wszyscy zachwycali się drewnianymi ławeczkami, moją uwagę pochłaniała miedź, która dopełniała całą kompozycję. Blaty, klosze lamp, rury – coś wspaniałego. Już od pierwszego przystanku na miedzianym stoliku znalazły się kufle wypełnione Brackim (smak kawy obiecuję nadrobić przy następnej okazji), a podróż w przeszłość trwała w najlepsze. Mijaliśmy znane nam wszystkim widoki, choć w historycznej odsłonie – Prutekgasse, Demelplatz, Erzherzog Karl Franz Josefstraße. Wysiedliśmy w doskonałym humorze. Doprawdy, czasy dla kawiarni w Cieszynie stały się łaskawe.