Księżyc nad Cieszynem wisiał przed tysiącami lat i tuż po wojnie. Nadawał srebrzystości
zwierciadłu wody. Tak było na jesieni i w przededniu wiosny, a wszystko
to można było obejrzeć z okna własnego mieszkania. W ten sposób rzeczywistość w
czasach niepokoju opisywał pisarz Paweł Hulka – Laskowski. Pisanie owych
wspomnień było dla autora sposobem na przetrwanie wielkiego zła, zwłaszcza
tego, które mocno go dotknęło w czasie Kampanii Wrześniowej oraz na Pawiaku.
Hulka-Laskowski nienawidził Hitlera. Bał się wojny przeogromnie, ale jak wielu
próbował przetrwać.
Słońce
wstało nad Cieszynem. Za sprawą przesunięcia wskazówek na tarczy wyłoniło się
zza horyzontu leniwie, jakby przeciągało się w nadziei, że może jeszcze będzie
się mogło schować za pierzyną Beskidów. Nie mogło się tak stać, albowiem ognisty rydwan zaprzężony
w cztery, białe rumaki może gnać tylko ku górze. Iskry sypiące się spod kół
oślepiały, odbijając się od dachów domostw, które przyczepiły się do wniesień
Pastwisk niczym porost do skały. W
półmroku kuchni matki robiły dzieciom śniadania, ojcowie zaś budzili swe
pociechy do szkoły. Choć silnik diesla warczał na podwórku, nie przeszkadzało
to kurom, które w najlepsze tańczyły, jak gdyby oddawały cześć samej tarczy
słonecznej. Nie wiadomo tylko, czy ich gdakanie miało być szczerą aklamacją, czy
istnym szyderstwem, zwłaszcza że nastał pierwszy kwietnia.
Zważywszy
na datę, miało być zabawnie, ale nie
jest. Zastanawiające są zachowania ludzkie, choć na ogół przydajemy im
większego znaczenia, niż mają w rzeczywistości. Nie dopuszczamy do siebie najprostszych
odpowiedzi. Zdaje się, że interpretujemy poezję, choć nie jesteśmy na
wypracowaniu klasowym. Pokusa jest silniejsza. Odnajdujemy wykwity mrocznej
duszy, mokre zwieńczenie przerażającego snu. Książki spłonęły. To oczywiście
przykre. Zamiast głupoty dostrzegamy faszyzm, a kto wie, czy nie samą
inkwizycję. Odnoszę wrażenie, że te proste ciągi skojarzeń to nowy rodzaj
reklamy. Szkoda, że tym razem nikt nie oferuje proszku do prania.
Ręczniki,
bieliznę i skarpety można już śmiało zacząć wieszać na sznurach. Będzie
powiewać niczym sztandar, a takowe nosi się ze sobą na demonstracje. Nad samą
Tamizą, w środku ulicznego protestu pojawił się transparent z napisem: Księstwo Cieszyńskie mówi Nie! Brexitowi.
Nie będziemy tu roztrząsać, czy słuszny to postulat. Zdjęcie z protestu wywołało
dyskusję, czy można współcześnie odnosić się w sferze publicznej do bytu
państwowego, który obecnie nie istnieje. Zaniepokojonym czytelnikom odpowiadam:
Można! Albowiem księstwo to nie jest z
tego świata. Nosimy je w sercu, dumnie spoglądając na kwitnącą cieszyniankę.
Pamiętamy o niej, przylepiając naklejkę z napisem: Jo je stela, a także spacerując wśród krzewów magnolii. Możemy
mieszkać po obu brzegach Olzy, być Polakiem albo Czechem, ale wiary w to, co
pielęgnujemy z dziada pradziada lub z własnego wyboru, nikt nam nie odbierze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz