poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Księstwo to nie jest z tego świata


Księżyc nad Cieszynem wisiał przed tysiącami lat i tuż po wojnie. Nadawał srebrzystości  zwierciadłu wody. Tak było na jesieni i w przededniu wiosny, a wszystko to można było obejrzeć z okna własnego mieszkania. W ten sposób rzeczywistość w czasach niepokoju opisywał pisarz Paweł Hulka – Laskowski. Pisanie owych wspomnień było dla autora sposobem na przetrwanie wielkiego zła, zwłaszcza tego, które mocno go dotknęło w czasie Kampanii Wrześniowej oraz na Pawiaku. Hulka-Laskowski nienawidził Hitlera. Bał się wojny przeogromnie, ale jak wielu próbował przetrwać.


Słońce wstało nad Cieszynem. Za sprawą przesunięcia wskazówek na tarczy wyłoniło się zza horyzontu leniwie, jakby przeciągało się w nadziei, że może jeszcze będzie się mogło schować za pierzyną Beskidów. Nie mogło się  tak stać, albowiem ognisty rydwan zaprzężony w cztery, białe rumaki może gnać tylko ku górze. Iskry sypiące się spod kół oślepiały, odbijając się od dachów domostw, które przyczepiły się do wniesień Pastwisk niczym porost do skały.  W półmroku kuchni matki robiły dzieciom śniadania, ojcowie zaś budzili swe pociechy do szkoły. Choć silnik diesla warczał na podwórku, nie przeszkadzało to kurom, które w najlepsze tańczyły, jak gdyby oddawały cześć samej tarczy słonecznej. Nie wiadomo tylko, czy ich gdakanie miało być szczerą aklamacją, czy istnym szyderstwem, zwłaszcza że nastał pierwszy kwietnia.

Zważywszy na datę, miało  być zabawnie, ale nie jest. Zastanawiające są zachowania ludzkie, choć na ogół przydajemy im większego znaczenia, niż mają w rzeczywistości. Nie dopuszczamy do siebie najprostszych odpowiedzi. Zdaje się, że interpretujemy poezję, choć nie jesteśmy na wypracowaniu klasowym. Pokusa jest silniejsza. Odnajdujemy wykwity mrocznej duszy, mokre zwieńczenie przerażającego snu. Książki spłonęły. To oczywiście przykre. Zamiast głupoty dostrzegamy faszyzm, a kto wie, czy nie samą inkwizycję. Odnoszę wrażenie, że te proste ciągi skojarzeń to nowy rodzaj reklamy. Szkoda, że tym razem nikt nie oferuje proszku do prania.

Ręczniki, bieliznę i skarpety można już śmiało zacząć wieszać na sznurach. Będzie powiewać niczym sztandar, a takowe nosi się ze sobą na demonstracje. Nad samą Tamizą, w środku ulicznego protestu pojawił się transparent z napisem: Księstwo Cieszyńskie mówi Nie! Brexitowi. Nie będziemy tu roztrząsać, czy słuszny to postulat. Zdjęcie z protestu wywołało dyskusję, czy można współcześnie odnosić się w sferze publicznej do bytu państwowego, który obecnie nie istnieje. Zaniepokojonym czytelnikom odpowiadam: Można! Albowiem księstwo to nie jest z tego świata. Nosimy je w sercu, dumnie spoglądając na kwitnącą cieszyniankę. Pamiętamy o niej, przylepiając naklejkę z napisem: Jo je stela, a także spacerując wśród krzewów magnolii. Możemy mieszkać po obu brzegach Olzy, być Polakiem albo Czechem, ale wiary w to, co pielęgnujemy z dziada pradziada lub z własnego wyboru, nikt nam nie odbierze.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz