wtorek, 12 października 2021

Cieszyn będzie stał tam, gdzie stoi

Chciałbym odnotować, że w Cieszynie otworzono nową kawiarnię, kolejną na szlaku od filiżanki do filiżanki. Ze smutkiem stwierdzam, że nie mogę tego uczynić, gdyż jeszcze tam nie zawitałem. Z mojego punktu widzenia byłoby to ważniejsze niż inne wydarzenie, które miało miejsce w moim mieście. Nie sposób przejść obojętnie wobec akcji: Cieszyn zostaje w Unii Europejskiej, którą ogłoszono po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, a której finał rozegrał się w minioną niedzielę na cieszyńskim rynku. 


Nie będę Was, Drodzy Czytelnicy, przekonywał do tego, czy to dobra, czy zła akcja, bo każde z Was ma na ten temat własną opinię. Moja nie wniesie nic szczególnego do Waszego życia. Niemniej jednak przyszła mi na myśl zupełnie inna refleksja. Nasza wola nie ma zupełnie znaczenia w przypadku przynależności miasta do jakiegokolwiek tworu. Nikt nie pytał jego mieszkańców, czy chcą należeć do Państwa Przemyślidów, czy Piastów. Nikt nie pytał, czy chcieli należeć do dominium Habsburgów. 

Roku dwudziestego ubiegłego wieku miała nastąpić chwila rodem z kosmogonicznych mitów, jak gdyby światłość oddzielono od ciemności. Chaos – materia pierwotna oddzieliła sklepienie niebieskie od sklepienia wód. Tak powstały dwa brzegi. To, co było jednym, stało się dwoma: Cieszynem i Czeskim Cieszynem. Ludzie także stali na rynku, w liczbie znacznie przewyższającej tłum z czasów współczesnych. Byli wściekli na podział obwieszczony na konferencji w Spa. Ich również nikt nie pytał o zdanie.

Istnieją procesy i siły, którym nie jesteśmy w stanie zaradzić. Tych wydarzeń w historii naszego kurczącego się miasta było znacznie więcej. Cieszyniak był miotany z jednego tworu państwowego do drugiego, a gdy miał pecha, potrafił przez całe życie mieć parę obywatelstw, nie zmieniając miejsca zamieszkania. Mógł sobie być Polakiem, Czechem, Niemcem, czy Żydem. Mógł modlić się, do kogo chciał, ale nie mógł wybrać sobie państwa. Oczywiście to pewne uproszczenie, bo przynależność do jakiejkolwiek grupy etnicznej lub religijnej w różnych epokach niosła różne konsekwencje. Jednakże to, kim w głębi duszy był cieszyniak, w żaden sposób nie mogło mieć przełożenia na przynależność do danego kraju.

Swoją drogą, ta przynależność państwowa Cieszyna od samego początku naznaczona jest pewnym defektem, gdyż nie dla wszystkich była oczywista. Dziś wydaje się to prostsze. Jesteśmy pod pewnymi względami mniej różnorodni niż jeszcze sto lat temu. W 1918 roku nie zawalił się nam świat ani nie ziściło się marzenie dziadków. Wydaje się, że nic gwałtownego nie wydarzyło się w naszym życiu. Nie będziemy mieli na nic wpływu. Gdziekolwiek by się nie znalazł Cieszyn, będzie stał tam, gdzie stoi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz