wtorek, 22 czerwca 2021

Przypadkiem

Przypadkiem w zabytku architektury polskiej, w otwartym na ulicę oknie zobaczyłem kobietę w kwiecistej sukni, która usiadła na parapecie, wyciągając papierosa. Zadarłszy jedną z nóg, usadowiła nagą stopę na okiennej ramie. Tym sposobem zupełnie wyluzowana mogła oddać się rozkoszy dymu tytoniowego. Zważywszy na to, że dochodziła za kwadrans pierwsza, kobieta, jak przypuszczam, zrobiła sobie przerwę w gotowaniu obiadu. Może akurat czekała z pomidorową na męża, utrwalając szkodliwy stereotyp kury domowej. Jeszcze pewniej nic nie jesteśmy powiedzieć o tej scenie, tak po mieszczańsku dokonując niewybrednej oceny i nie pozwalając jej żyć po swojemu, choćby ten niewinny papieros to jedyna chwila wolności, jaka istniała w jej życiu. Jakkolwiek poważne by nie były rozważania nad żywotem cieszyniaczki, całkiem niepoważnego obrazu dopełniała opaska z kocimi uszami na głowie kobiety – może pożyczona od córki. Od razu pomyślałem o dystansie.

Przypadkiem tego samego dnia siedziałem akurat za murami Muzeum Śląska Cieszyńskiego, by po powrocie do domu znaleźć informacje, że został ogłoszony konkurs na dyrektora najstarszej tego typu placówki w Europie Środkowej. Doprawdy, zmiany personalne na wysokich stanowiskach w Cieszynie dokonują się jedna za drugą. Nie licząc zmian w placówkach oświatowych, jest to piąta zmiana w ciągu dwóch ostatnich lat. Niezatapialne okręty lądują na cmentarzyskach dla statków, Olza płynie dalej a wraz z nią nurt pytań, ploteczek i pomówień.

Przypadkiem dowiedziałem się, że jest jakieś Euro. Nie to, żebym nie wiedział o istnieniu takiej imprezy. Całkiem zwyczajnie, po ludzku nie spodziewałem się, że jakakolwiek wielkie wydarzenie może się odbyć, zważywszy na ostatnie kilkanaście miesięcy, o których wolałby zapomnieć cały świat okrągły niczym piłka. Piłką także zupełnie się nie interesuje, co sobie całkiem chwalę. Jest to kolejna rzecz, o którą nie mogę się poróżnić z bratem, szwagrem, kolegami z pracy, czy sąsiadem. A tych tematów, co dzielą rodaków, jest tyle, że nie mieszczą się już na żadnej ławce rezerwowej.

Przypadkiem o poranku burmistrz Major zachwalał uroki cieszyńskiego krajobrazu. Zachwytom nad miejscową florą nie było końca, gdy wtem odezwała się fauna. Tego samego dnia po czeskiej stronie rzeki wyłowiono martwego pytona, który najprawdopodobniej uciekł hodowcy. Zdarzenie to odnotowały ogólnopolskie media. Był to znak, że sezon ogórkowy rozpoczął się na dobre.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz