niedziela, 4 lipca 2021

Traktat o zbieraniu owców

Lipcowy poranek pachniał owocami, tymi prosto z krzewu wyrastającego z przydomowego ogrodu. Nie trzeba było ich prztykać prosto do narządu powonienia. Ich woń unosiła się już na wilgotnych liściach, po których ślizgały się chrząszcze. Desantu dokonywały także pszczoły, gotowe donieść do ula cenny pożytek. Konkurencji było znacznie więcej, lecz dwa ssaki obojga płci niczego sobie nie robiły z tego licznego towarzystwa, gdyż to do nich należało zebranie owoców. Cała zgraja pomniejszych istot mogła ucztować do woli, ponieważ ssaki okazały się nie tak zachłanne, jak się to wszystkim wydaje.

I tak w Cieszynie uzbierano trzy i pół miliona euro z Funduszy norweskich. Co prawda, plony miały być obfitsze, ale kto by się tym przejmował, skoro spichlerze mogły się okazać tak samo puste, jak u pobratymców biblijnego Józefa. Martwią się jednak mieszkańcy, że trudy pracy żeńców zostaną roztrwonione. Ach, okrutny ten suweren, co żeńców batoży niczym starosta u Szymona Szymonowica. Czymże zasłużono na obelżywe komentarze? Poszło o mało wymowną nazwę projektu: Cieszyn – miasto samowystarczalne. Choć co chwila na nowo rozbrzmiewają resentymenty związane z Księstwem Cieszyńskim, nikt nie odważył się nigdy wspomnieć o ustroju autarkicznym. Nie mogą zatem dziwić złośliwe krotochwile o odwiertach naftowych na ternie miasta i okolic.

Gdybyście byli w okolicy bliższej lub dalszej, spostrzeglibyście, że tego roku ssaki nie muszą konkurować z ptactwem o czereśnie, ozdabiające korony drzew. Ciężkie kiście niezniszczone przez wody płynące z niebios niemalże usługiwały ssakom, spuszczając pokornie swe ramiona bliżej gleby. Dużo prościej wspiąć się na taboret niźli wisieć na drabinie. Takim to sposobem kopiaste wiadra powędrowały prosto do domostw.

Swoją drogą, tego roku robaków nie trzeba się obawiać. Nie oznacza to, że czereśni nie trzeba przepłukać, zanim cokolwiek się z nimi zrobi. Sok obficie lał się po przedramionach aż do łokci, gdy rozrywałem połówki owocu, brudząc sobie również przeokropnie skórki paznokci. Takim oto sposobem rozrywając połówki czereśni, mogłem dotrzeć do pestki, ukrytej w miąższu. Dużo większych poświęceń należy dokonać, by dojść do prawdy w sprawie rzeczonego projektu, co go to będą w Cieszynie realizować. Choć burmistrzyni na łamach miejskiego biuletynu wypowiedziała się na ten temat; pestki w dalszym ciągu nie widać. Miejmy nadzieję, że zanim dojdziemy do prawdy, owoc nam nie zgnije.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz