Gdybym miał obstawiać, co zamówi do jedzenia przeciętny Polak w lokalu gastronomicznym, to bez mrugnięcia okiem wskazałbym pizzę lub kebab. Myśmy te obce kulturowo dania oswoili. Stały się nasze, czego dowodem są metamorfozy, jakie posiłki te przeszły na naszym terytorium, a których rodowity Włoch, czy Turek nigdy by nie zaakceptował w swoim kraju. Nie inaczej jest w Cieszynie, gdzie w ciągu miesiąca zostały otwarte dwa kebaby, a przecież wcześniej na terenie miasta tego typu obiekty prosperowały z mniejszym lub większym powodzeniem.
Pierwsze wzmianki na temat powiązań Śląska Cieszyńskiego z Turcją sięgają bitwy pod Mohaczem, gdzie zginął król Czech i Węgier, Ludwik Jagiellończyk. Po tej bitwie uznano, że tureckie zagrożenie jest całkiem realne. W pierwszej kolejności niedaleko Mostów, na Przełęczy Jabłonkowskiej postawiono drewnianą strażnicę, w której stacjonowało blisko 90 zbrojnych. Niespełna 4 dekady później książę cieszyński, Wacław III Adam polecił rozbudowę systemu obronnego. I tak pod koniec XVI wieku powstały sławetne jabłonkowskie szańce, które niestety nie przetrwały do dziś. Budulec z fortyfikacji zasilił rozwój osadnictwa w Mostach. Mogłoby się wydawać, że Księstwo Cieszyńskie rozdmuchało sprawę Turków. W rzeczywistości jednak bardziej bano się Węgrów, którzy byli związani sojuszem z Imperium Osmańskim. Nie znaczy to wcale, że nie mieliśmy styczności z armią turecką. Nie bez powodu w Istebnej znajdziemy pochówki tureckich żołnierzy, którzy zginęli na przełomie XVI i XVII wieku.
Jeśli nie szabla to interes. Dlaczego mielibyśmy wyłącznie walczyć, skoro lepiej handlować? Mieszkańcy Turcji chętnie kupowali bielskie sukno, choć te musiało konkurować z saskimi wyrobami. Wyroby pochodziły z 6 przędzalni (Stare Bielsko, Bystra oraz Wapienica), resztę pracy wykonywano w bielskich tkalniach, a ostatecznie wyrób był uszlachetniony m.in. w Skoczowie.
Nie będę kłamał, że stosunki między obiema krainami były niezwykle rozbudowane. Co mieszkańcy Księstwa Cieszyńskiego sądzili o Turkach? Ich wyobrażenie zatrzymało się na Wiktorii Wiedeńskiej. Negatywny stosunek do Turków pogłębiało przeświadczenie, że jest to naród zabobonny. Próżno szukać w lokalnej prasie informacji na ten temat, dlatego nasi przodkowie za pewnik przyjmowali bajki, które mogli usłyszeć przy kuflu piwa lub na straganie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz