To miał być ślub – mariaż doskonały. Oto ziemia z wodą miały się złączyć w mistycznym uścisku. Woda płakała, ziemia zaś nie wytrzymała uścisku. Wierność nie była jej cechą. Niestety, nie zdążyliśmy nacieszyć oczu widokiem huśtawki, która powstała niedawno w ramach projektu Neighbourhood w Cieszynie. Ze smutkiem spoglądałem na drewnianą konstrukcję, która dała się porwać kapryśnej kochance – Olzie.
Nad Olzą ostatnio sporo się dzieje. Pościgi, nowe budowle, plaża. Wszystko dokładnie tak, jak w przyzwoitym amerykańskim filmie. A nie, przepraszam, to tylko pobożne życzenia. Drifty w rejonie Alei Łyska, to nie żadne pościgi, trochę piasku zaś nie czyni żadnej plaży, lecz zaledwie piaskownice. Z kolei drewniane budowle wraz z nurtem znikają szybciej, niż się pojawiają.
Nie mamy szczęścia do tej Olzy albo ona do nas. Wariant drugi jest dużo bardziej prawdopodobny, gdyż to my – ludzie napotkawszy ją, uznaliśmy ją za matkę, nawet sukę, w dodatku obronną, która swym korytem chroniła swe szczenięta, okalając swym korytem, odgradzając od napastnika. Umie ta Olza warknąć. Gdy otworzy paszczę, chluśnie wodą, jak w ten deszczowy dzień, kiedy to piszę.
Rzeka była, jest i będzie. Niestety, zdaje się, że nie umiemy w pełni wykorzystać jej potencjału. To, co powinno się stać naturalną atrakcją naszej miejscowości, geograficznym atutem, staje się nic nieznaczącym elementem. Tu się zgodzę z profesorem Tadeuszem Sławkiem, że miasto odwróciło się od rzeki. W efekcie tego nabrzeże wygląda jak potwór z powieści Mary Shelley. Fakt, jego niektóre członki są nawet w tym przypadku atrakcyjne. Niestety, daleko nam do Karlowych Warów z pięknym nadbrzeżem, choć też mamy własny festiwal filmowy. Szkoda, że nie w tym roku.
Wiele imprez zostało już odwołanych. Wydaje się, że rozrywka i sztuka toczą się po linii pochyłej i nikt nie jest w stanie powiedzieć, kiedy tendencja ta się zatrzyma, zupełnie jak w przypadku mitologicznego kowadła. Przedmiot ten miał pokonać odległość pomiędzy niebem a ziemią w przeciągu dziewięciu dób, drugie tyle zaś przebyć drogę od ziemi do Tartaru, choć i tego nie był pewien Hezjod z Beocji. Jedno jest pewne. Nad Cieszynem nie zapadła „noc potrójna”. W czasie wakacji odbywały się imprezy plenerowe: Plaża Open, koncerty oraz Wakacyjne Kadry. Tyle musi starczyć. Przynajmniej na razie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz