Niech
zamilknie świat, choćby tylko na nanosekundę. To marzenie ziściło się wraz z
nastaniem ciszy wyborczej. Kiedyś ten okres uważałem za coś zupełnie
nieprzydatnego, relikt zrodzony z urojeń nieokreślonego ustawodawcy, który choć
istnieje, jest bytem abstrakcyjnym. Takich Frankensteinów jest u nas pod
dostatkiem, lecz coś nas pcha, by podążyć za prometejską myślą. Mówi się, że w
dobie mediów społecznościowych cisza wyborcza nie ma prawa zaistnieć. Gdy cały
świat krzyczy, ona jest najpotrzebniejsza. Stoi na straży manier. Sprawia, że
uśmiechnięty kandydat nie zmaterializuje
się i nie wyjdzie do potencjalnego wyborcy. Wierzę, że gdyby mógł, to by to
zrobił. Tonący brzytwy się chwyta. Na szczęście fizyka stoi po naszej stronie.
W
ostatnim czasie usłyszałem wiele mocnych słów. Wszystkie sztaby, jak mrówki
pracowały nad swoimi wynikami, a dzielnie wspomagały ich hufce różnych redakcji.
Te grupy prześcigały się w pomysłach do tego stopnia, że ciężko było uchwycić,
kto de facto prowadzi kampanie poszczególnych kandydatów. Usłyszałem jedno
mocne słowo – dehumanizacja, użyte w kontekście zbrodni przeciwko ludzkości,
temu, co prawe i postępowe. Hasło stało się tak nośne, że zostało użyte również
na cieszyńskim podwórku. Jako przykład podano traktowanie lokalnych bezdomnych.
Czy słusznie? Można by podyskutować, ale dziś tego nikt nie chce.
Chcemy
widzieć tylko wycinek rzeczywistości, bo jeśli dehumanizacja istnieje i jest na
porządku dziennym, to czy nie traktujemy w ten sposób brata, sąsiada, kolegę z
pracy? Teraz, zwłaszcza przed drugą turą wyborów należy sobie zadać, czy nie
zabrnęliśmy za daleko? Czy ten, co głosuje inaczej niż ja, nie jest czasem
idiotą? A może już mu to powiedziałem? Może chciałem się w ten sposób dowartościować.
Chciałem być lepszy. Z obrzydzeniem czytałem te fale komentarzy, kto na kogo
głosował, i dlaczego jest parszywy, i jaka gmina jest tą oświeconą na Śląsku
Cieszyńskim, a w której panoszy się (o
zgrozo!) średniowiecze. To jest ten poziom dyskusji, a raczej jej taniej
imitacji. A siły polityczne tylko zacierają ręce.
Ostatnie słowa kieruję do Pani Wójt Istebnej, Łucji
Michałek. Pani przekonania są powszechnie znane i ja to szanuję. Nie żądam od
Pani przeproszenia mieszkańców za transparent pt. Cieszyn głosuje na Andrzeja Dudę, bo od tego nam dobrobyt nie
wzrośnie. Być może niektórzy poczuliby wyższość moralną, a kto wie, może
ziściłyby się czyjeś niespełnione fantazje. Natomiast sądzę, że należy żądać
używania rozumu. To już sztabu nie było stać na kogoś mniej medialnego? Niestety,
lekcja z robienia polityki do odrobienia na nowo! Jakby to powiedział pewien
ceniony przeze mnie nauczyciel geografii: Siadać!
Pała! I żeby mi to było ostatni raz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz