Lekcja pierwsza. Przypomniałem sobie tekst, który napisał
Tata Kazika – Stanisław Staszewski: A gdy będę umierał To nie przyjdzie generał
Ziewnie z cicha dyrektor Bo umiera byle kto. Taka śmierć czeka wielu z nas.
Żeby tego było mało, jeszcze los nas upodli. Klepsydra się odlepi od tablicy,
by dalsi znajomi dowiedzieli się o naszym zgonie po latach. Ostatnio umarł ktoś
ważny. Choć nie piastował wysokich stanowisk, jego praca była doceniana.
Mijaliśmy go w drodze na zakupy. Pan Mirosław pobierał opłaty przy targowisku
miejskim w Cieszynie i choć wielu z nas nie zna nawet jego imienia, to
kojarzyło jego twarz. Bardzo ładnie pożegnały go Targowiska Miejskie w
Cieszynie na swoim profilu społecznościowym. Przyznam, że ujęło mnie to za
serce, bo potrafili.
Lekcja
druga. Mikołaj Rej mądrze rzekł: Gorszy pochlebca niż kruk, choć niecnota, Bo
ten po śmierci, ten drze za żywota. Parę dni temu, po długiej chorobie
zmarł pisarz Jerzy Pilch. Dobrze, że go wspominamy tu na Śląsku Cieszyńskim, bo
choć nie związał przyszłości z tą ziemią, to przecież wywodził się spośród nas.
Nie będę schlebiał zmarłemu, bo jego twórczości nie znam. Miałem zakupić w maju
zbiór felietonów Jerzego Pilcha. Niestety, literat przegrał nierówną walkę nie
tylko z chorobą, ale i z Gabrielem Garcią Marquezem, którego powieść
ostatecznie wybrałem. Wynik tej walki w żadnym wypadku nie był ujmą na honorze
pisarza. Z noblistą przegrać nie jest wstyd. Jerzy Pilch nie tylko pisał, ale
zagrał w dwóch filmach. Przypomniała mi się właśnie drugoplanowa rola Jerzego –
właściciela upadłej fabryki krasnali ogrodowych.
Lekcja
trzecia. Już niedługo matura. Tego roku z dużym opóźnieniem. Strzeżcie się abiturienci, nie zawaham się
zadać ciosu poniżej pasa i użyć słów Adama Mickiewicza: Gustaw umarł (…), tu narodził się Konrad. Dokładnie tak samo jest z
budynkiem przy ulicy Pokoju w Cieszynie. Stara drukarnia przez wiele lat
dominowała nad cieszyńskimi kamienicami w Śródmieściu. Industrialne muskuły
prężyły się do momentu, gdy zakład pracy funkcjonował. Po likwidacji drukarni
zabrakło ćwiczeń. Różowy tytan nie upadł, lecz spadły płyty blaszanej zbroi,
odsłaniając niemoc tego miejsca. Budynek ma zostać zmodernizowany przez nowego
inwestora, który ma to miejsce przybliżyć miastu w ten sposób, by jego styl nie
odbiegał od sąsiednich zabudowań. Oby przemiana okazała się udana. Inaczej
napis na ścianie nigdy nie zostanie naskrobany.
Lekcja
czwarta, ostatnia. W zbiorze opowiadań pt. Święta
noc i inne opowiadania Antoni Czechow napisał: Obojętność to paraliż duszy, przedwczesna śmierć. Ulica Głęboka
trwała milenia. Zmieniały się jej nazwy. Nie inaczej było z językiem na szyldach.
Gdy ludzie zebrali się na odwagę, by wyjść w końcu ze swoich domów, zauważyli
ze smutkiem, że ilość kartek o treści: Do
wynajęcia! Likwidacja sklepu jest zatrważająca. W dodatku pod znakiem
zapytania stanęła renowacja ulicy, która prawdopodobnie przesunie się w czasie.
Główna arteria miasta została zredukowana do nic nieznaczącej drogi, zaledwie
traktu do i z pracy. Przestała spełniać oczekiwania konsumentów. Stała się
obojętna ludziom. Cieszyniacy przestali być czuli na jej wdzięki. Mogła się
sprzedać tylko przybyszom z daleka, którzy nie zauważali spod warstwy pudru
toczącej jej choroby. Obawiam się, że pan Madeleine przybędzie zbyt późno na
ratunek, dokładnie tak jak w książce Wiktora Hugo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz