wtorek, 5 maja 2020

Zwiastun nieszczęść

Sto lat nie minęło i po raz kolejny polska poczta stała się zwiastunem nieszczęść, jakie miały nadciągnąć nad nasz nieszczęśliwy kraj. W celu przeprowadzenia wyborów zażądano od  samorządów wydania adresów obywateli, by można było dostarczyć im karty do głosowania, które nie wiadomo, czy i kiedy się odbędą. Bezsprzecznie czuwa nad nami duch Edwarda Rydza-Śmigłego, który stwierdził: (…) Nie tylko nie damy całej Polski, ale nawet guzika. Tak mi się zdaje, że część naszych włodarzy jest duchowymi spadkobiercami marszałka. Z tym samym przekonaniem o wyższości moralnej swej postawy odmówili oddania naszych danych. Jak w przypadku Rydza-Śmigłego i jego nieodżałowanej partnerki w tańcu – Józefa Becka, choreografia została niedoceniona, a władza centralna obeszła samorządy niczym Linię Maginota. Nie żebym uważał, że bez zastanowienia można oddać nasze dane komukolwiek. Co to, to nie. Można jednak podejmować decyzje bez pustych gestów.


Swoją drogą, warto też zastanowić się nad tym, ile wiedzy o sobie oddajemy na co dzień. Podanie personaliów i meldunku to przy tym niewinna igraszka. Instytucje finansowe, podmioty, z którymi zawieramy transakcje, zbierają o nas także numery telefonów, adresy e-mail, ale także informacje na temat tego, w jaki sposób wydajemy swoje pieniądze. Każdy przelew pozostawia po sobie ślad. Gromadzenie danych to jednak specjalność mediów społecznościowych oraz różnej maści aplikacji. Preferencje konsumenckie, polityczne, informacje o naszej aktywności oraz aktualne miejsce pobytu, nie mówiąc już o bardziej „delikatnych danych”.  Wszystko to akceptujemy. Niech pierwszy kamieniem rzuci ten, co czyta wszystkie regulaminy!

W poprzednim felietonie wspominałem o proteście, który odbył się na granicy, a przybrał formę spaceru. Muszę się przyznać, Drodzy Czytelnicy, że nieco wątpiłem w determinację lokalnej społeczności. Jakże pięknie jest się pomylić i dać się zaskoczyć. Przybyło wiele osób. Spacerowali po obu brzegach Olzy. Pięknie powiewały niebieskie flagi ze złotym orłem, dotychczas tak niedoceniane.

Maj miał być nieskazitelny, mieniący się zielenią, a w powietrzu miała się unosić woń konwalii. Tymczasem po raz kolejny czuć „polskie bagienko”. W minioną niedzielę odbył się drugi spacer. Dzień później rząd poluzował restrykcje dotyczące zamknięcia granic, czym częściowo spełnił oczekiwania protestujących. A gdzie smród? Poszło o zasługi. Kto był, gdzie miał być, kto najbardziej był zaangażowany dla sprawy i dlaczego zasługi zgarniają ci, co są na świeczniku? Ten scenariusz stary jak świat, znowu odgrywa  swoją rolę w filmie pt. Dzieje. Na co dziś nam Holywood?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz