Kosmogonia
– słowo, które rozpala umysły badaczy z wielu różnych dziedzin. Wszyscy oni próbują
dociec jak jeden mąż, kiedy i w jaki sposób powstał świat. Spierają się o to,
co było praprzyczyną, która sprawiła, że powstał świat. Wszystko mogło się
rozpocząć od słów: Na początku … Kiedy jednak ta forma w pełni nas nie
satysfakcjonuje, to możemy poszukać bardziej materialnych dowodów na poparcie
różnych teorii. Wystarczy popatrzeć w kosmos.
Swoją drogą, ciągle
zastanawiamy się nad bytem Śląska Cieszyńskiego. Czym jest? Jakiej nazwy
powinno się używać w stosunku do tego tworu? Podpowiadam, że używanie słowa
„Podbeskidzie” może skutkować szukaniem guza, a kto wie, czy nie zgromadzeniem
tłumu stelaków z widłami i pochodniami. Żarty żartami, ale jest też wcale niemała
grupa, która twierdzi, że Śląsk Cieszyński, a jeszcze bardziej Księstwo
Cieszyńskie, to kraina, która nie istnieje. Jest tworem urojonym, substytutem
poczucia wspólnoty dla sierot po nie wiadomo czym, bo w umyśle każdego z nich
raj utracony wygląda zupełnie inaczej.
Tymczasem
okazuje się, że Śląsk Cieszyński jest krainą ekspansywną, której granice
przekraczają naszą planetę. Nasze ambicje kolonialne zostały spełnione pod koniec
ubiegłego milenium, kiedy to Lenka Kotková – czeska astronom odkryła w 2000
roku planetoidę 38674, której nadano nazwę Těšínsko
(z cz. ziemia cieszyńska, Księstwo Cieszyńskie). Nasza kolonia rodem z
przestrzeni kosmicznej mieści się w pasie głównym asteroid okrążających Słońce.
W ostatnim czasie całkiem sporo dyskutowałem o Muminkach. Jedna z powieści Tove Jansson pt. Kometa nad Doliną Muminków jest próbą zmierzenia się z nieuchronnym
kataklizmem, który ma spaść z nieba wprost na głowy głównych bohaterów. By
ustrzec się przed niebezpieczeństwem, kompania z Doliny Muminków wyrusza do
obserwatorium astronomicznego, by usłyszeć poradę od naukowców, którzy z
lubością oddawali się rzucaniu niedopałków papierosów z okien placówki
badawczej.
Czy
podobnie było w 1910 roku? Jak podaje Dziennik Cieszyński: Zjawienie się na sklepieniu nieba komety, widzialnej golem okiem, jest
rzeczą tak niezwykłą, że wzbudzać musi zrozumiałe zainteresowanie się tem
ciekawem zjawiskiem. Wszakże w naszych warunkach, gdy nawet ludzie inteligentni
mają zazwyczaj słabe pojęcie o kosmografii, zjawienie się komety wywołuje
mnóstwo bałamutnych opowieści o mającym nastąpić końcu świata, gdy kometa
dosięgnie swym warkoczem ziemi i trującemi gazami zgładzi wszelkie żyjące stworzenia.
W tym czasie na nieboskłonie miano dostrzec aż dwie komety, w tym tę
najsłynniejszą - Halley'a. Niestety, warunki atmosferyczne nie pozwalały
mieszkańcom Księstwa Cieszyńskiego na obserwację obu zjawisk. Komety mylono z
widzianą przed wschodem Słońca planetą Wenus, która miała dostarczyć im wrażeń,
tak jakby wzgórek Wenery im w życiu nie wystarczył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz