środa, 20 maja 2020

Koniec epoki lodowcowej


Kiedy „świat” płacze po Trójce, mnie bardziej zajmuje pomysł powołania pełnomocnika do spraw przestrzeni kosmicznej. Tak, to nie jest science fiction ani wysokich, ani niskich lotów. To się będzie dziać naprawdę. Osobę, która będzie się orientować w sprawach kosmosu i to nie tylko na poziomie astrofizyki, zawsze warto mieć. Człowiek raz wyleciawszy w przestrzeń kosmiczną, nie zrezygnuje z tego pomysłu. Walka o wszystko, co poza globem ziemskim będzie trwała, bo maraton o wpływy nigdy się nie kończy, choć w Europie w takie bajki wierzy się już od dobrych kilku dekad.


Zdobycie supremacji w kosmosie to tylko przedłużenie nieustannego konfliktu interesów, który wynika z chęci dominacji na szlakach handlowych – zarówno morskich i lądowych. Ten, kto pierwszy umości sobie miejsce w tej przestrzeni, będzie rozdawał karty. Postęp technologiczny trwa. Żeby popchnąć go na nowe wyżyny, trzeba umieścić sporą ilość technologii na orbicie okołoziemskiej, w tym wszelkiej maści satelity. Przyspieszy to rozwój technologii wojskowej, w tym szybkich metod komunikacji oraz oceny zdolności bojowej przeciwnika, które są kluczowe w nowoczesnych konfliktach.

Nie miejmy jednak złudzeń. Osoby, która udźwignie ten problem, nie będzie. Łatwiej będzie zbagatelizować ten problem, obśmiać go. Polska w kosmosie? Brzmi jak komedia, lecz nią nie jest, gdy ma się na uwadze dalekosiężne perspektywy. Ubolewam nad tym, ale kolejni pełnomocnicy do czegokolwiek, potwierdzają tylko moje przypuszczenia, że dobra fucha nie jest zła. Zwłaszcza wtedy jest doceniana, kiedy nie trzeba się narobić.

Zejdźmy jednak na ziemię. Nie bez racji  śpiewa raper Małpa: Wciąż nie potrafimy dbać o ulice A chcemy podbijać kosmos i dzielić się księżycem. Tymczasem ulice powoli zaczynają się wypełniać. Widać to zwłaszcza na cieszyńskich drogach.  Korki powoli wracają i nie mam wcale na myśli drogi ekspresowej w kierunku granicy. Nie ma się co dziwić, skoro od miesiąca w mediach mówi się o „powolnym rozmrożeniu”. To daje mi pewne poczucie, że obywatele traktowani są jak mamuty, które kończą epoką lodowcową.

Jak będzie z nami, gdy wszystkie komórki życia społecznego oraz zawodowe wrócą do normy? Mógłbym, Drodzy Czytelnicy, wymienić całą litanię negatywnych efektów lub rozwodzić się nad tym, co do tej normalności nie wróci już nigdy więcej. Przewrotnie uczynię i skreślę parę słów o pozytywach. Docenimy to, co dawno w naszych oczach nie znalazło uznania. Z perspektywy Cieszyna docenimy, że możemy w ciszy i spokoju przejść się po mieście, a także przysiąść w przytulnej kawiarence. Przynajmniej przez jakiś czas. Dostrzeżemy również, że Śląsk Cieszyński wypiękniał jak nigdy. Te kolejki w marketach budowlano-ogrodniczych okażą się pielgrzymkami, które wydadzą dobre owoce. Nigdy tak wiele ogrodów nie wypiękniało, a domy, które weń się kryją, już dawno nie cieszyły oka jak obecnie. Będziemy się zachwycać, bo może nie zachwycimy się morzem, a już na pewno nie Chorwacją. Nie podczas tegorocznych wakacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz