Wytwórnie
filmowe na całym świecie produkują wiele podobnych do siebie filmów. Nieliczne
tylko są perełkami wartymi oglądania po raz wtóry. A w moim mniemaniu ich siła
tkwi w doskonałym scenariuszu. Niestety, z takim nie będziemy mieli do
czynienia. Wiele filmów kina akcji rozpoczyna się sceną, gdzie główny bohater
opuszcza mury więzienia. Stoi zwykle w starych wytartych dżinsach pod bramą. W
ręku trzyma sportową torbę. Tu scenariusz przeważnie przewiduje, że ktoś czeka
na tę postać.
Na
mnie nikt nie czekał po dziesięciu dniach aresztu domowego, dla niepoznaki
nazwanego kwarantanną. Zamiast torby sportowej dzierżyłem torbę na zakupy i
ruszyłem w świat. Ten zaś okazał się zupełnie inny, niż go zapamiętałem.
Ludzie
po sklepie chodzili w rękawiczkach. Ktoś przemknął za regałem w maseczce.
Okazało się, że mniejsze, lokalne sklepy dużo poważniej podeszły do sprawy
epidemii. Kasjerki z opuszczonymi przyłbicami mężnie stanęły do walki, by
zapewnić zaopatrzenie dla konsumenta. Przy kasach wyrosły zapory wzniesione z
pleksi, a na posadzce sklepu pojawiły się punkty, które mają trzymać klientów
na dystans. Wzór takiej twierdzy mieści się w Bażanowicach. Niestety, sieci wielkopowierzchniowych
sklepów dotychczas nie udźwignęły odpowiedzialności, jaka na nich spoczywa.
Zaskoczyły
mnie też inne fakty, które zaobserwowałem, będąc w sklepie. Internet, telewizja
oraz inne media karmiły nas obrazami pustych półek. Po sklepach miała szaleć horda wygłodniałych
obywateli, którzy niczym zombie z Walking
Dead mieli nacierać na regały z kaszą i makaronami. Nagle okazało się, że w
kraju nad Wisłą mamy wielu miłośników pęczaku oraz kaszy gryczanej. Wizyta w
sklepie tego nie potwierdziła. Być może łańcuch dostaw działał sprawnie. Natomiast
zwróciłem uwagę, że nie ma drożdży. Myślę sobie, naród zaczyna piec domowy
chleb, lecz kiedy połączyłem to z opustoszałymi lodówkami na piwo i brakiem
spirytusu, zacząłem podejrzewać co innego.
Nakazują
się odkażać? Nakazują. Dlatego nie może dziwić fakt, że z Olzy wyłowiono dwóch
mężczyzn, którzy postanowili przeprawić się przez rzekę, by zdobyć flaszkę.
Przypominają się stare czasy, kiedy przemyt kwitł w najlepsze. Granica została
przywrócona i obsadzona przez różne służby po obu stronach rzeki. Już dawno nie
widziano wojska na naszej granicy. Całe szczęście, że nikt jeszcze nie rozkazał
orać pasów ziemi.
Na
sam koniec należy pokrzepić serca i postawić pozytywny akcent. Otóż ta granica,
która nieoczekiwanie nam wyrosła na nowo w Cieszynie, nie ma żadnego znaczenia.
Szacunek, tęsknota, a nawet swoistego rodzaju miłość przekracza bariery. Grupa
mieszkańców Cieszyna wywiesiła nad rzeką transparent o treści: Tęsknię za Tobą Czechu. Długo nie trzeba
było czekać na odpowiedź i na drugim brzegu pojawił się napis: I ja za Tobą Polaku. Oby już niedługo
spotkali się na wspólnym piwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz