poniedziałek, 9 grudnia 2019

Prezenty


Uśmiech na twarzy, rozszerzone źrenice, przyspieszone tętno, dzikie okrzyki - te dolegliwości towarzyszą każdemu zdrowemu dziecku, które właśnie zobaczyło prezent. Upominek fascynuje przez jeden dzień, może dwa. Potem trafia w kąt i już nie cieszy tak, jak jeszcze przed momentem. Z kim bym nie rozmawiał o dzieciach, przeważnie usłyszę: Te dzieci wszystko już mają. Myśmy tyle nie mieli. To prawda, ale czy to nie wina nas samych. Czy przypadkiem sami nie rekompensujemy sobie braków z dzieciństwa? Czy nie wolimy kupić drogiej zabawki, by zagłuszyć sumienie? Mówi Pan, że nie ma sobie nic do zarzucenia? Kiedy bawił się Pan ostatnio z dzieckiem?


Dzieci lubią się bawić i dopominać o coraz to nowsze zabawki. Tato, proszę, kup mi zabawkę! – wrzeszczy na cały sklep dzieciak. Wszyscy się na niego gapią, tak jakby ich pociechy takiego cyrku w życiu nie urządziły. Z politowaniem patrzą na rodziców, że nie umieją wychować potomka, zupełnie tak samo, jak oni jeszcze parę lat temu. Dzieci trzeba uczyć wartości przedmiotów. Warto w tym celu udać się do cieszyńskiej Cafe Muzeum, by zobaczyć wystawę przygotowaną przez sąsiadujące Muzeum Śląska Cieszyńskiego. Niewielka ekspozycja przedstawia jak dawniej wyglądały mikołajki. Warto pokazać nie tyle rózgi, czy oszkrabiny, ile to, co kiedyś dzieci cieszyło, kiedy Mikołaj nie był jeszcze tak majętny.


Bez względu na to, jak św. Mikołaj był szczodry, w Cieszynie nie zapominano o nim. Tym razem warto to jednak odnotować, bo w mieście zaczęła się odradzać tradycja orszaku św. Mikołaja, który po raz pierwszy w odnowionej formule podążył od rotundy aż do rynku, by tam uroczyście rozpalić choinkę. Tradycje, które zawdzięczamy cieszyńskim księżnym, zgromadziły wielu nietuzinkowych uczestników – Franciszka Józefa, Przemysława Noszaka, bractwo kurkowe. W tłumie widziałem także Jankiela, a przynajmniej tak mi się zdaje, bo już chyba każdy grający Żyd będzie Jankielem, choćby i miał inne starotestamentowe imię.


Tego roku jarmark bożonarodzeniowy nie ma nic wspólnego z szopką, którą się dotychczas odstawiało i kazało się cieszyć widzowi, że miał zaszczyt w niej uczestniczyć. Wiele władza obiecywała, ale muszę przyznać, że nie zawiodła oczekiwań. Na cieszyńskim rynku rozstawiło się wielu kupców, głównie z rękodziełem i tradycyjnymi wyrobami. Towarzyszył temu powiew przypraw korzennych, rozgrzewający smak wina oraz prawdziwie świąteczna muzyka, którą wykonywano prosto ze sceny. To jest dobra droga.


To nie koniec niespodzianek grudniowych. Tego roku św. Mikołaj był łaskaw także dla wielu cieszyńskich rodziców. Przyznam, że byłem wzruszony tą świąteczną kartką na niebieskim papierze, którą znalazłem w szafce mojej córki. Ułańska fantazja władzy nie zna granic. Poinformowano nas, że opłaty za żłobek od przyszłego miesiąca wzrastają średnio o sto osiemdziesiąt złotych. Miasto miało szukać oszczędności. Dobrze wiedzieć, że w naszych kieszeniach. To w Cieszynie zdecydowanie nie cieszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz