Uśmiech
na twarzy, rozszerzone źrenice, przyspieszone tętno, dzikie okrzyki - te
dolegliwości towarzyszą każdemu zdrowemu dziecku, które właśnie zobaczyło
prezent. Upominek fascynuje przez jeden dzień, może dwa. Potem trafia w kąt i
już nie cieszy tak, jak jeszcze przed momentem. Z kim bym nie rozmawiał o
dzieciach, przeważnie usłyszę: Te dzieci
wszystko już mają. Myśmy tyle nie mieli. To prawda, ale czy to nie wina nas
samych. Czy przypadkiem sami nie rekompensujemy sobie braków z dzieciństwa? Czy
nie wolimy kupić drogiej zabawki, by zagłuszyć sumienie? Mówi Pan, że nie ma
sobie nic do zarzucenia? Kiedy bawił się Pan ostatnio z dzieckiem?
Dzieci
lubią się bawić i dopominać o coraz to nowsze zabawki. Tato, proszę, kup mi zabawkę! – wrzeszczy na cały sklep dzieciak.
Wszyscy się na niego gapią, tak jakby ich pociechy takiego cyrku w życiu nie
urządziły. Z politowaniem patrzą na rodziców, że nie umieją wychować potomka,
zupełnie tak samo, jak oni jeszcze parę lat temu. Dzieci trzeba uczyć wartości
przedmiotów. Warto w tym celu udać się do cieszyńskiej Cafe Muzeum, by zobaczyć wystawę przygotowaną przez sąsiadujące
Muzeum Śląska Cieszyńskiego. Niewielka ekspozycja przedstawia jak dawniej
wyglądały mikołajki. Warto pokazać nie tyle rózgi, czy oszkrabiny, ile to, co
kiedyś dzieci cieszyło, kiedy Mikołaj nie był jeszcze tak majętny.
Bez
względu na to, jak św. Mikołaj był szczodry, w Cieszynie nie zapominano o nim.
Tym razem warto to jednak odnotować, bo w mieście zaczęła się odradzać tradycja
orszaku św. Mikołaja, który po raz pierwszy w odnowionej formule podążył od rotundy aż do rynku, by tam uroczyście rozpalić choinkę. Tradycje,
które zawdzięczamy cieszyńskim księżnym, zgromadziły wielu nietuzinkowych
uczestników – Franciszka Józefa, Przemysława Noszaka, bractwo kurkowe. W tłumie
widziałem także Jankiela, a przynajmniej tak mi się zdaje, bo już chyba każdy
grający Żyd będzie Jankielem, choćby i miał inne starotestamentowe imię.
Tego
roku jarmark bożonarodzeniowy nie ma nic wspólnego z szopką, którą się
dotychczas odstawiało i kazało się cieszyć widzowi, że miał zaszczyt w niej
uczestniczyć. Wiele władza obiecywała, ale muszę przyznać, że nie zawiodła
oczekiwań. Na cieszyńskim rynku rozstawiło się wielu kupców, głównie z
rękodziełem i tradycyjnymi wyrobami. Towarzyszył temu powiew przypraw
korzennych, rozgrzewający smak wina oraz prawdziwie świąteczna muzyka, którą
wykonywano prosto ze sceny. To jest dobra droga.
To
nie koniec niespodzianek grudniowych. Tego roku św. Mikołaj był łaskaw także
dla wielu cieszyńskich rodziców. Przyznam, że byłem wzruszony tą świąteczną
kartką na niebieskim papierze, którą znalazłem w szafce mojej córki. Ułańska
fantazja władzy nie zna granic. Poinformowano nas, że opłaty za żłobek od
przyszłego miesiąca wzrastają średnio o sto osiemdziesiąt złotych. Miasto miało
szukać oszczędności. Dobrze wiedzieć, że w naszych kieszeniach. To w Cieszynie
zdecydowanie nie cieszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz