Przerzedziło
się. Koryto Bobrówki zostało odsłonięte, choć nie w takim stopniu jak to miało
miejsce na początku XX wieku. Rozwiązanie to miało wielu przeciwników, lecz
mimochodem zrodziło szansę, by zza krzaków dostrzec drugi brzeg rzeki. Przed
godziną 8.00 rano to bardzo ruchliwe miejsce. Trakt, który miał służyć jako
droga przemysłowa, gwałtownie wznosi się ku górze. Zjawy w milczeniu suną ku
szczytowi, wędrując w kierunku młodzieńczej Golgoty – jednej z wielu
cieszyńskich szkół. Uczniowie odwlekają, jak tylko mogą moment dotkliwej (jak
na ów wiek) kary. Przystają przy klasztornym murze. Zbierają się w nadziei, że
wspólny los ich połączy. Pieczętują to ciche przymierze paroma głębokimi
wdechami dymu papierosowego. Dym widać z daleka.
Na
Czarnym Chodniku rozchodzą się drogi tych, co przyjechali do stolicy powiatu za
lepszym wykształceniem. Wielkie ślady zostawiają ciężkie kamasze klas
mundurowych, punktowe wgniecenia zaś to
dzieło nieprzyzwoicie wysokich szpilek. Złamał się panience obcas? Tu obok jest
jeszcze zakład szewski, a przynajmniej kiedyś był. Nie opłaca się naprawiać? No
tak, obok galeria. Można kupić nowe. Przecież buty można nabyć za śmieszne
pieniądze. Zaraz nadejdzie Black Friday.
O żadnych
promocjach nie mogło być mowy na początku ubiegłego stulecia. Dziennikarze Dziennika Cieszyńskiego oraz Robotnika
Śląskiego pomstowali nad wysokimi cenami obuwia, wprost nazywając je
lichwą. Pisząc te artykuły, próbowali wywrzeć nacisk na władzy i nakłonić ją do
interwencji w okresie zimowym. Ludzie, zwłaszcza młodzi radzili sobie jakoś z
tym problemem w okresie letnim, chodząc boso. Podkreślano, że: Dla dorosłych
wystarczą buty lichszego gatunku. Lecz w zimie,
kiedy raz mamy dżdże i deszcze, chodniki pełne wody i błota lub śnieżyce a następnie
odwilż z deszczem, na które trzeba bardzo wytrzymałych butów a zwłaszcza jeżeli
trzeba godzinę i więcej drogi zrobić do pracy codziennie tam i na powrót a do tego
nieraz pracować w takich butach cały dzień w bagnie.
W
czasie wojny ceny galopowały jak szalone. Jak donoszą gazety z tamtego okresu,
buty kosztowały tyle, co krowa. Musicie wiedzieć, Drodzy Czytelnicy, że dla
niejednej rodziny krowa wówczas zapewniała skromne utrzymanie. Nie sposób doszukać
się we współczesnym krajobrazie Pastuszków
przy ognisku. W zamian za to z szafy wysypuje się pokaźny stos butów, który
z właściciela nie czyni krezusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz