Po wydarzeniach w Sarajewie, w
roku 1914 machina wojenna nabrała rozpędu. Wpierw na papierze, bo na nim można
spisać wszystko, choćby w kałamarzu sama krew miała spoczywać. Tak się pisało
żądania, depesze, odezwy, by w końcu w białych rękawiczkach poseł mógł wręczyć
wypowiedzenie wojny niczym zaproszenie na bal do pałacu. Wszystko w grzecznym
tonie z zachowaniem nienagannych manier. W Petersburgu austro-węgierski poseł
wręczył rosyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych notę o następującej treści: Z polecenia swojego rządu ma podpisany
austro-węgierski poseł zaszczyt przedłożyć jego ekscelnecyi rosyjskiemu
ministrowi spraw zewnętrznych następujące oświadczenie: Ze względu na groźne
stanowisko Rosyi w konflikcie Austro-Wegier z Serbią, jak również ze względu na
fakt, że Rosya wskutek tego konfliktu, w myśl doniesień gabinetu berlińskiego,
uważał za stosowne rozpocząć kroki nieprzyjacielskie i że wreszcie Niemcy
znalazły się z Rosyą na stopie wojennej – Austro-Węgry ogłaszają się również
jako stojące na stopie wojennej wobec Rosyi.
Jak Polacy na terenach Śląska
Cieszyńskiego zapatrywali się na perspektywę zbliżającej się wojny? Powiedzieć,
że entuzjastycznie, byłoby wielkim nadużyciem, bo zburzenie istniejącego
pokoju nie było zwyczajnemu człowiekowi na rękę. Prosto ze Lwowa na sokolich
skrzydłach przyszedł rozkaz: Przystępujemy
do walki z Rosyą jako osobne ochotnicze bataliony. Naczelna Komenda należy do
naczelnego sztabu armii austryacko węgierskiej. Mobilizacya Sokolstwa nastąpi w
najbliższych dniach. Oczekiwać w pogotowiu. Od tej chwili obowiązuje „Sokoli
stan wojenny". Polacy szybko wyczuli nadarzającą się okazję, by ugrać
coś dla swojej sprawy. Do boju zagrzewać miała ich pieśń: Hejże Polacy do boju Pomni dawnej sławy; Nie żałujcie teraz znoju. Chwyćcie
się buławy; Marsz, marsz, rodacy Marsz, do boju, junacy, Czy z bliska, czy z dala
Dalej na Moskala.
Warto dodać, że polscy obywatele
monarchii habsburskiej byli wierni i przywiązani do cesarza Franciszka Józefa, co można
przeczytać m.in. w Dzienniku Cieszyńskim
na temat osiemdziesiątych piątych urodzin monarchy: Wśród szczęku oręża, wśród pożogi wojennej, obejmującej coraz większe
przestrzenie świata, w obliczu całej przeokropnej grozy wojny europejskiej —
święci monarchia uroczysty dzień urodzin cesarskich. Szczególnie dziwne
zrządzenie losów! Cesarz Franciszek Józef I, który pół wieku był ostoją i
rękojmią pokoju wszechświatowego, musiał w 85. roku życia swego sięgnąć za oręż.
Swoją drogą, Polacy na Śląsku
Cieszyńskim dużo mniej entuzjastycznie patrzyli na poczynania sojusznika
Austro-Węgier – Niemiec. Wielkie oburzenie wzbudził wiec poparcia wobec cesarza
niemieckiego Wilhelma II w Trzyńcu. Najgorsze jednak było to, że w owym
wydarzeniu wziął udział c.k. urzędnik, starosta cieszyński dr Wiktor
Stromenger. Dla Polaków był to cios wymierzony w policzek, gdyż pruskie rządy
nie należały do ich najskrytszych marzeń.
Obecnie od tych wydarzeń mija 105
lat. Jest co świętować, bo w przeciwieństwie do Zachodu, w okopach, krwi i
stosów ciał kapryśna fortuna uśmiechnęła się do Polski. Dla
nas to było odrodzenie, w Wiedniu zaś runął cały świat. Tymczasem na rynku w
Cieszynie już instalowana jest wystawa Podwójnie
wolne, której bohaterkami są Polki walczące o polską niepodległość. Z kolei
od piątku w cieszyńskim kinie Piast
będzie można obejrzeć film pt. Legiony,
który był kręcony m.in. w Cieszynie oraz Cisownicy. To dobry czas by martyrologia
odeszła na drugi plan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz