wtorek, 16 lipca 2019

Białe krowy, czyli Puck okiem cieszyniaka


Skąpany w promieniach słonecznych plac otacza wianuszek ławek. Jeszcze parę kroków w stronę obrzeży rynku i naszyjnik kamienic zaczyna się mienić w centralnym punkcie miasta. Zza nich wyłania się zabytkowy kościół. Niby znany nam widok, ale to nie prawda. Nie opowiadam o Cieszynie, choć lapidarny opis pasowałby jak ulał. To partnerskie miasto Puck kusi swoim wdziękami. Nie jest takie jak Cieszyn, mimo to warto było znaleźć to, co nas łączy prócz deklaracji wygłaszanych przez włodarzy obu miast.


Puck mnie zaskoczył, tym bardziej że wiele osób pytało: A po co ty pojedziesz do tego Pucka? Przecież tam nawet plaży nie ma. Jakie tam morze? To zwykła zatoka. To pogardliwe nastawienie obalił już generał Józef Haller, dokonując w tym mieście zaślubin Polski z morzem.  Potwierdzam, że plaża jest. Fakt, że skromna, ale tu wiele piasku (codziennie jest czyszczony) nie potrzeba. Jednym z dużych plusów Pucka jest to, że aż tylu turystów tu nie ma. I bardzo dobrze. Tu się czuje przestrzeń. Na chodniku nie trzeba się przedzierać przez tłumy przyjezdnych. Byłem w pobliskiej Jastrzębiej Górze i nawet w niepogodę poruszanie się po chodnikach było Gehenną.  Jeśli jednak potrzebujesz szerokich plaż i tysiąca bud z pamiątkami, w których znajdziesz to, co w trzydziestu pucki, to rzeczywiście Puck nie jest dla Ciebie, Drogi Czytelniku.


W Cieszynie mamy rykowisko dla jeleni na Wzgórzu Zamkowym. Natomiast w Pucku, znajduje się interaktywne pastwisko, gdzie można przysiąść przy białej jałówce i rozkoszować się nie tylko odpoczynkiem na zielonym trawniku, ale złapać także Wi-fi.  Czy białe krowy tak mi zawróciły w głowie? Zawróciły mi w głowie detale i jeszcze raz detale, o które w Pucku się dba. Rynek przepięknie wabi miejską zielenią od wielkiej rabaty po nowoczesne doniczki. W mieście można odnaleźć sporo informacji o imprezach, ale także mapy tego niewielkiego miasta. Z kolei szczytem przywiązywania uwagi do drobnostek był szalet miejski, niepozorny, z murem pruskim. Pierwszy raz taki obiekt nie straszył. Niech wisienką na torcie tych achów będzie przejazd kolejowy, którego szlabany zamykają się tuż przed przejazdem i otwierają zaraz po przejeździe pociągu. Można? Można. Może kiedyś się na Frysztackiej tego doczekamy.


Swoją drogą, komunikacja kolejowa w tym mieście jest dużo mocniej rozbudowana niż w Cieszynie. Z powodzeniem można stąd trafić do ościennych miejscowości wypoczynkowych, jak również na Półwysep Helski oraz do Trójmiasta. Puck wydaje się idealnym miejscem wypadowym. To cenna uwaga, zwłaszcza dla bardziej wymagających turystów lub w czasie niepogody.


Od zatoki wieje wiatr. Rozbija się wraz z falami obielone drewno puckiego mola. Tu warto ocenić nasze partnerstwo między miastami. Na pewno w ostatnim czasie kontakty się zacieśniły, a wzajemne wizyty zintensyfikowały. Pokazujemy swe dobra kultury na zaprzyjaźnionych scenach. Puck stawia Cieszynowi kamienną tablicę partnerską. Wszystko powinno iść w dobrym kierunku.  Podobno mają być jakieś wymiany dzieci i młodzieży. To dobry początek, ale nie sądzę, by wystarczył, zwłaszcza że sztorm niepochlebnych opinii może pojawić się znienacka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz