Skąpany
w promieniach słonecznych plac otacza wianuszek ławek. Jeszcze parę kroków w
stronę obrzeży rynku i naszyjnik kamienic zaczyna się mienić w centralnym
punkcie miasta. Zza nich wyłania się zabytkowy kościół. Niby znany nam widok,
ale to nie prawda. Nie opowiadam o Cieszynie, choć lapidarny opis pasowałby jak
ulał. To partnerskie miasto Puck kusi swoim wdziękami. Nie jest takie jak
Cieszyn, mimo to warto było znaleźć to, co nas łączy prócz deklaracji
wygłaszanych przez włodarzy obu miast.
Puck
mnie zaskoczył, tym bardziej że wiele osób pytało: A po co ty pojedziesz do
tego Pucka? Przecież tam nawet plaży nie ma. Jakie tam morze? To zwykła zatoka.
To pogardliwe nastawienie obalił już generał Józef Haller, dokonując w tym
mieście zaślubin Polski z morzem.
Potwierdzam, że plaża jest. Fakt, że skromna, ale tu wiele piasku (codziennie
jest czyszczony) nie potrzeba. Jednym z dużych plusów Pucka jest to, że aż tylu
turystów tu nie ma. I bardzo dobrze. Tu się czuje przestrzeń. Na chodniku nie
trzeba się przedzierać przez tłumy przyjezdnych. Byłem w pobliskiej Jastrzębiej
Górze i nawet w niepogodę poruszanie się po chodnikach było Gehenną. Jeśli jednak potrzebujesz szerokich plaż i
tysiąca bud z pamiątkami, w których znajdziesz to, co w trzydziestu pucki, to
rzeczywiście Puck nie jest dla Ciebie, Drogi Czytelniku.
W
Cieszynie mamy rykowisko dla jeleni na Wzgórzu Zamkowym. Natomiast w Pucku, znajduje
się interaktywne pastwisko, gdzie można przysiąść przy białej jałówce i
rozkoszować się nie tylko odpoczynkiem na zielonym trawniku, ale złapać także Wi-fi.
Czy białe krowy tak mi zawróciły w głowie?
Zawróciły mi w głowie detale i jeszcze raz detale, o które w Pucku się dba.
Rynek przepięknie wabi miejską zielenią od wielkiej rabaty po nowoczesne
doniczki. W mieście można odnaleźć sporo informacji o imprezach, ale także mapy
tego niewielkiego miasta. Z kolei szczytem przywiązywania uwagi do drobnostek
był szalet miejski, niepozorny, z murem pruskim. Pierwszy raz taki obiekt nie
straszył. Niech wisienką na torcie tych achów będzie przejazd kolejowy, którego
szlabany zamykają się tuż przed przejazdem i otwierają zaraz po przejeździe
pociągu. Można? Można. Może kiedyś się na Frysztackiej tego doczekamy.
Swoją
drogą, komunikacja kolejowa w tym mieście jest dużo mocniej rozbudowana niż w
Cieszynie. Z powodzeniem można stąd trafić do ościennych miejscowości
wypoczynkowych, jak również na Półwysep Helski oraz do Trójmiasta. Puck wydaje
się idealnym miejscem wypadowym. To cenna uwaga, zwłaszcza dla bardziej
wymagających turystów lub w czasie niepogody.
Od
zatoki wieje wiatr. Rozbija się wraz z falami obielone drewno puckiego mola. Tu
warto ocenić nasze partnerstwo między miastami. Na pewno w ostatnim czasie
kontakty się zacieśniły, a wzajemne wizyty zintensyfikowały. Pokazujemy swe
dobra kultury na zaprzyjaźnionych scenach. Puck stawia Cieszynowi kamienną
tablicę partnerską. Wszystko powinno iść w dobrym kierunku. Podobno mają być jakieś wymiany dzieci i
młodzieży. To dobry początek, ale nie sądzę, by wystarczył, zwłaszcza że sztorm
niepochlebnych opinii może pojawić się znienacka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz