poniedziałek, 25 lutego 2019

Setny tekst


Na początek nieco prywaty. Macie przed sobą, Drodzy Czytelnicy, setny felieton opublikowany na łamach bloga Swoją drogą. Bez zbędnej skromności przyznam, iż jest to już całkiem niezły dorobek, zwłaszcza że większość autorów, którzy zaczynają swą przygodę z publicystyką, zniechęca się po zaledwie paru tekstach. Wielka szkoda, gdyż światu brakuje intelektualnego fermentu, polemiki i mniej lub bardziej poważnych myśli.  Nasza mała ojczyzna – Śląsk Cieszyński nie odbiega w tej materii od reszty kraju.  Teksty zaś o naszym regionie jak się zdaje, sprowadzają się do licznych relacji ze zdarzeń i opisu suchych faktów. Te są potrzebne, ale nie w takim stopniu, jak się nam to przedstawia. Wielość nie jest synonimem dobra. Gubimy się w tym gąszczu, nie mogąc odnaleźć hierarchii zdarzeń. Wszelkie zaś polemiki i zdania odrębne kryją się w kątach kawiarni, pubów, na spotkaniach autorskich oraz wykładach. W tych ostatnich przypadkach tylko pod warunkiem, że strach przed otworzeniem ust zostanie przemożony. Ileż to razy liczne audytorium jawiło się jako armia barbarzyńców, skłonna rzucić się nam do gardeł?


Niegdyś rozmawiałem z przedstawicielami jednego z lokalnych mediów, że chcieliby pokazywać tylko to, co pozytywne. To bardzo piękna, dziennikarska wizja. Powiedziałbym, że niespotykana w świecie, gdzie przy łożu z baldachimem spółkuje podłość z sensacją. Niestety, na materiale osiadła warstwa kurzu, na którą nie da się już spoglądać. Stąd pomysł lokalnych dziennikarzy mógłbym się wydać atrakcyjny, gdyby nie to, że jest nieco naiwny i wcale nieprawdziwy. Za Mickiewiczem mógłby, ktoś spytać: Czemu to o tym pisać nie chcecie, Panowie?

W Cieszynie panuje taka tendencja, że o Cieszynie można mówić źle z kolegą na rogu ulicy albo przy piwie. Spróbuj jeno wyjść z tymi myślami dalej. Biada Ci, oj biada. Przyznam się, że najchętniej poddałbym się tej idei. Pisanie wyłącznie pozytywnie o ukochanym mieście byłoby piękne. Niestety, bywa tak, że jest miłość trudna jak sól czy po prostu kamień do zjedzenia. Wtedy gorzkie słowo jest najlepszą zapłatą. Ja zawsze używam go w nadziei na poprawę … rzeczywistości.

Rzeczywistość jest jednak taka, że nie umiemy się zgodzić, co do wielu rzeczy. To co dla jednych jest oczywiste i pozytywne, dla innych może być zgoła inne. Widzę to po wynikach budżetu obywatelskiego. Zdania co do potrzeby przyszłych inwestycji są mocno podzielone.  Wiele osób nie może pogodzić się z wynikami. Ponownie wygrał ktoś skuteczny. Kogoś projekt przepadł. To wcale nie jest najgorsze w całej sprawie. To już piąta edycja budżetu partycypacyjnego w Cieszynie. Ościenne miejscowości zazdroszczą nam takiego narzędzia wpływu na własną okolicę. Tymczasem w Cieszynie udział w głosowaniu bierze niespełna osiem procent uprawnionych. Żenada,  ale biadolić można dalej.

2 komentarze:

  1. W pierwszej kolejności gratuluję Ci,Pawle setnego tekstu,co niewątpliwie świadczy o Twojej wytrwałości,a także o tym,że lubisz pisać.Co oczywiście ważniejsze, piszesz ciekawie i z fantazją.Zgadzam się z Tobą,że konstruktywna krytyka jest jak najbardziej potrzebna i pożyteczna,pozdrawiam-T.Bierska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ciepłe słowa. Również pozdrawiam!

      Usuń