Na
początek nieco prywaty. Macie przed sobą, Drodzy Czytelnicy, setny felieton
opublikowany na łamach bloga Swoją drogą.
Bez zbędnej skromności przyznam, iż jest to już całkiem niezły dorobek,
zwłaszcza że większość autorów, którzy zaczynają swą przygodę z publicystyką,
zniechęca się po zaledwie paru tekstach. Wielka szkoda, gdyż światu brakuje
intelektualnego fermentu, polemiki i mniej lub bardziej poważnych myśli. Nasza mała ojczyzna – Śląsk Cieszyński nie
odbiega w tej materii od reszty kraju. Teksty
zaś o naszym regionie jak się zdaje, sprowadzają się do licznych relacji ze
zdarzeń i opisu suchych faktów. Te są potrzebne, ale nie w takim stopniu, jak
się nam to przedstawia. Wielość nie jest synonimem dobra. Gubimy się w tym
gąszczu, nie mogąc odnaleźć hierarchii zdarzeń. Wszelkie zaś polemiki i zdania
odrębne kryją się w kątach kawiarni, pubów, na spotkaniach autorskich oraz
wykładach. W tych ostatnich przypadkach tylko pod warunkiem, że strach przed
otworzeniem ust zostanie przemożony. Ileż to razy liczne audytorium jawiło się
jako armia barbarzyńców, skłonna rzucić się nam do gardeł?
Niegdyś
rozmawiałem z przedstawicielami jednego z lokalnych mediów, że chcieliby pokazywać
tylko to, co pozytywne. To bardzo piękna, dziennikarska wizja. Powiedziałbym,
że niespotykana w świecie, gdzie przy łożu z baldachimem spółkuje podłość z
sensacją. Niestety, na materiale osiadła warstwa kurzu, na którą nie da się już
spoglądać. Stąd pomysł lokalnych dziennikarzy mógłbym się wydać atrakcyjny,
gdyby nie to, że jest nieco naiwny i wcale nieprawdziwy. Za Mickiewiczem
mógłby, ktoś spytać: Czemu to o tym pisać
nie chcecie, Panowie?
W
Cieszynie panuje taka tendencja, że o Cieszynie można mówić źle z kolegą na
rogu ulicy albo przy piwie. Spróbuj jeno wyjść z tymi myślami dalej. Biada Ci,
oj biada. Przyznam się, że najchętniej poddałbym się tej idei. Pisanie
wyłącznie pozytywnie o ukochanym mieście byłoby piękne. Niestety, bywa tak, że jest miłość trudna jak sól czy po prostu
kamień do zjedzenia. Wtedy gorzkie słowo jest najlepszą zapłatą. Ja zawsze
używam go w nadziei na poprawę … rzeczywistości.
Rzeczywistość
jest jednak taka, że nie umiemy się zgodzić, co do wielu rzeczy. To co dla
jednych jest oczywiste i pozytywne, dla innych może być zgoła inne. Widzę to po
wynikach budżetu obywatelskiego. Zdania co do potrzeby przyszłych inwestycji są
mocno podzielone. Wiele osób nie może
pogodzić się z wynikami. Ponownie wygrał ktoś skuteczny. Kogoś projekt przepadł.
To wcale nie jest najgorsze w całej sprawie. To już piąta edycja budżetu partycypacyjnego w Cieszynie. Ościenne
miejscowości zazdroszczą nam takiego narzędzia wpływu na własną okolicę.
Tymczasem w Cieszynie udział w głosowaniu bierze niespełna osiem procent
uprawnionych. Żenada, ale biadolić można
dalej.
W pierwszej kolejności gratuluję Ci,Pawle setnego tekstu,co niewątpliwie świadczy o Twojej wytrwałości,a także o tym,że lubisz pisać.Co oczywiście ważniejsze, piszesz ciekawie i z fantazją.Zgadzam się z Tobą,że konstruktywna krytyka jest jak najbardziej potrzebna i pożyteczna,pozdrawiam-T.Bierska
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa. Również pozdrawiam!
Usuń