czwartek, 27 grudnia 2018

Różowy balonik


Wielu z nas wyszło w te święta z domu. Na rodzinny spacer, do kościoła, na papierosa lub w bliżej nieokreślonym celu. W zimowym anturażu można było zobaczyć skrzące się światełka rozwieszone na okolicznych drzewkach. Wnikając głębiej, za pobliskie ogrodzenie, dało się zobaczyć rozświetlone okno, za którym licznie zgromadziła się rodzina. Z kolei ja ujrzałem coś nietypowego dla świątecznej scenerii. Pośród śnieżnego puchu, który z każdą minutą nikł w oczach, dostrzegłem różowy balonik – zgubioną zabawkę, niechcianego towarzysza niedoli. Zapewne niegdyś był źródłem przyjemności. Dla mnie zaś stał się symbolem przełomu.


Kiedy nadchodzi czas, gdy zbiegają się dwa lata, rodzi się w nas wiele przemyśleń. Wpierw robimy podsumowanie roku obecnego, bo o nim wiemy najwięcej. Bywa, że rozważania te są najbardziej przepełnione goryczą i niedosytem. W końcu dochodzimy do wróżb na przyszły rok. Przewidujemy, choć kometa nie leci, a wnętrzności ptaków są na swoich miejscach. Nikt nie zsyła na nas proroczego snu, a mimo to chcemy widzieć naszą przyszłość, w dodatku świetlaną. Lepiej nie kierować wzroku w nieodpowiednią stronę, gdyż można oślepnąć niczym Tejrezjasz, który chciał podejrzeć samą mądrość. Dlatego wolę mieć życzenia, choćby tylko te pobożne.

Życzę sobie, by w Cieszynie tętniło nocne życie.  Takie, które nie pachnie tureckim kebabem, i nie smakuje hot dogiem ze stacji benzynowej oraz nie boli, gdy wypraszają nas z lokalu przed 22.00. O marna protezo zabawy, która kończysz się prędzej, niż zaczynasz, to jest o 17.00. Przepoczwarz się niczym gąsienica w motyla. Unieś nas na swych skrzydłach. Rozsiej magiczny pył, co wprawi nas w ruch. Wskrzesi w nas pachole skore do zabawy.

Żeby nie było, że w głowie mi tylko bezecne zamiary. Życzę sobie, by w Cieszynie dostrzegano to, co małe i skromne. Te wszystkie wspaniałe akcje, które znikają, nim zaczną być dostrzegalne, bo mieszkaniec nie chce ich widzieć. Woli się upierać, że o niczym nie wiedział. Nikt go nie poinformował, a nawet gdyby był w pobliżu, to na pewno, by nie skorzystał. To było przygotowane dla tych, którymi zawsze pogardza. Jakże to tak z plebsem obcować?

Z arytmetyką nigdy nie było mi po drodze, ale do trzech jeszcze umiem liczyć. Ostatnie życzenie, by stare miasto znalazło nową drogę. Taką wyżłobioną w zmaltretowanym kocim łbie i dumnie kroczącą między sypiącymi się tynkami secesyjnych kamienic. Przyznam, że wprawia mnie w zakłopotanie ten dziwny kompleks, który pojawił się w Cieszynie po powstaniu Galerii Stela. Czy każecie mi wierzyć, że to Gwiazda Śmierci, co w pył rozniesie wszystko? Naprawdę nie da się tu już zrobić niczego wartościowego? Gdzie twoja duma, Cieszyniaku? Czy żeś zamienił ją na rozpacz i biadolenie? Moim promykiem nadziei i zwiastunem lepszego jutra, który może i Twoje zszargane nerwy ukoi, będzie nowa zajezdnia tramwajowa w Cieszynie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz