poniedziałek, 10 września 2018

Poezja sięgnęła bruku?


Na ścianie farba wysycha. Uwierzcie mi, Drodzy Czytelnicy,  była bardzo kosztowna. Za każde pociągnięcie pędzla mistrz srogo sobie liczył. Chciał ukazać drogę do prawdy przez rozum. Czemuż ta prawda taka kosztowna? Zebrał wszystkich myślicieli w jednym miejscu.  Mieli spoglądać z Akropolu na świat i przenikać jego tajemnice swym rozumem.  Jedną z centralnych postaci jest mentor Macedończyka. Dłonią wskazuje na ziemię. Czyni tak na znak swego przywiązania do praw natury. Stagiryta  spisał wiele dzieł, w tym słynną Poetykę. Poezją nie była dla niego liryka. Czemuż miałby podnieść jej rangę, skoro ateńczycy nie traktowali jej poważnie?


Współcześnie odpowiedź na pytanie, czym jest poezja, pozostaje w dalszym ciągu otwarte.  Choćby taki Tuwim wyraził się o poezji w ten sposób: Poezja jest to, proszę panów, skok, skok barbarzyńcy, który poczuł Boga! Nie mam pojęcia, o którym bogu rozmyślał, bo w jednym ze swych wierszy dość klarownie zaznaczył swój stosunek do istnienia absolutu: Kto on zacz - nie wiem, lecz wszędzie Go czuję. Domniemywam, że Tuwim czuł w poezji rodzaj zjawiska transcendentalnego lub tajemniczego. Bo poezja to składanie słów w sobie jedynie znany sposób. Ich rozumienie nie jest dostępne dla każdego.  Niby słowa znamy, ale nie mamy do końca pewności, co się za nimi kryje. Poezja jest niczym przedsoborowa liturgia po łacinie.

Zaczął się rok szkolny, więc warto wrócić do skoku barbarzyńcy. Nie mam tu na myśli szybkiego susa. To proces rozciągnięty w czasie, choć wydaje się gwałtowny. Ruch po łuku lub w górę. Nie da się go obliczyć w żadnym wypadku. Przemieszczając się po torze edukacji, poznajemy metafory, alegorie, onomatopeje oraz hiperbole. Mniej lub bardziej umiejętnie wtłoczono w nas wiedzę. Dostąpiliśmy iluminacji. Staliśmy się cywilizowani. W ręce wciśnięto nam klucz do rozwiązania dziś nic niewartego egzaminu.

Odsuńmy na bok dywagacje na temat polskiej edukacji. Swój egzamin na piątkę z lokalnego patriotyzmu i przywiązania do tradycji zdała Biblioteka Miejska w Cieszynie. Najwyższa nota nie zostaje przyznana za głośne skandowanie jedynie słusznych haseł, lecz za genialny pomysł. Skrzyżowanie ulic Głębokiej, Olszaka i Sejmowej, choć  momentami gwarne, milknie. Cisza się rodzi w człowieku, który porzuca pęd życia, przystaje na chwile i czyta. Waży każde słowo poety zrodzone z miłości do tych okolic. Nieżyjąca już poetka, Ruta Lissowska przemawia do nas z chodnika: Ciebie, ma ziemio najbardziej ukochałam Cieszyńska ziemio łagodna, sercu memu bliska. Nie jest jedyna. Pracownicy biblioteki zaklęli w kamień również słowa Jana Kubisza, Emilii Michalskiej, Henryka Jasiczka oraz Beaty Sabath. Poezja nie sięgnęła bruku. Ona się z niego wznosi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz