Za
najważniejsze dzieło Marksa uważa się Kapitał.
Zdaje się, że wyjątkowo narodowość kapitału jest bez znaczenia, bo przy okazji
polskich świąt narodowych nad Kauflandem
załopotały polskie flagi. Już bez uszczypliwości warto stwierdzić, że flagi powiewające
nad prywatnymi przedsiębiorstwami to bardzo miły akcent, zaś te zawieszone w
urzędzie nie robią już takiego wrażenia. Wiszą i tyle, bo tak powinno być.
Prywatne inicjatywy sugerują własną, nieprzymuszoną wolę, która doprawdy jest
godna pochwały. Mimo to, nieprzychylni jakimkolwiek patriotycznym symbolom i
tak będą szukać dziury w całym.
Cieszyńskie
obchody Święta Narodowego Trzeciego Maja przebiegły jak co roku. Parafrazując
tekst jednej z piosenek Kultu, trasa
bardzo dobrze znana od jednego pomnika do pomnika. Kwiaty w narodowych barwach piętrzyły się,
zaś kolejne przemowy lokalnych notabli budowały coraz to wyże kondygnacje wieży patosu. Niektórzy przypuszczają,
że to gesty pełne cynizmu mające wzbudzić w nas miłość do władzy. Kogóż to
obchodzi, co studiowali politycy – Sun Tzu, Tudykidesa, Machiavellego, czy etykietę
z butelki po domestosie? Wierzę, że przynajmniej część z nich uczestniczy w
obchodach świąt narodowych, ponieważ tak czują, a nie z wyrachowania.
Kiedy
uroczyste przemarsze zapadły nam już w pamięć niczym widok cieszyńskich mażoretek,
przenieśmy się do świata wirtualnego, żeby nie rzec urojonego. Chętnie
obserwuję różne trendy w świecie mediów społecznościowych. Jedne zachwalam,
inne zaś ganię. W ostatnim czasie modne stały się nakładki na zdjęcia profilowe. Wśród nich prym
wiedzie – Jestem za delegalizacją ONR.
W czasie majówki żadnego ONR-owca nie uświadczyłem. Co to za życie? Same
małżeństwa z dziećmi i seniorzy. Taki ONR-owiec to chyba istny rara avis,
gatunek zupełnie niewystępujący na Śląsku Cieszyńskim. Gdybyście jednak chcieli,
Drodzy czytelnicy, taki zobaczyć, należałoby wynająć Pampaliniego łowcę zwierząt albo wybrać się do Warszawy. W tej
Warszawie to zawsze wszystko jest inaczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz