poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Pogranicze w ogniu


Tym razem wiosenne słońce zawiązało z nami sojusz już w kwietniu. Świeciło tak mocno, że ziemia zaczęła pękać i wysychać niczym pieprz. Nie przeszkodziło to w niczym młodym pędom roślin, by z dnia na dzień prezentować się światu co raz bardziej okazale. Nie umknęło mej uwadze, że w zeszłym roku jeszcze przez dobry miesiąc paliło się w piecu węglem. Tymczasem sklepy (na całe szczęście z wyłączeniem niedziel) nęcą nas promocjami kiełbasy grillowej. Na upartego małą imprezę w plenerze można już zorganizować, o ile się lubi, kiedy zimny wiatr podsyca gryzący dym, lecący prosto do oczu.


Najwyraźniej kłęby dymu nie przeszkadzają miejscowym właścicielom łąk i nieużytków rolnych, którzy podpalają zmierzwioną po zimie trawę. Wszyscy się rozczulają, że giną zwierzątka i płoną rośliny. Tymczasem wystarczy popatrzeć na starty, jakie czyni pożoga drugiemu człowiekowi. Tak po prawdzie to nie ogień jest tu winien, lecz głupota ludzka. Spalona ziemia jest motywem przewodnim krajobrazu o tej porze każdego roku. Niewiele wskórają tu apele i nawoływania strażaków. Nie pomogą również wstrząsające nagłówki gazet. Ludzie powiadają, że zmiana w społeczeństwie dokona się wówczas, gdy całe pokolenie umrze. Nawet tak kategorycznie postawiona diagnoza na niewiele się zda, ponieważ brak pomyślunku wyrywa się metryce z aktu urodzenia. Tymczasem ilość interwencji straży pożarnej przywodzi na myśl tytuł jednego z seriali – Pogranicze w ogniu.

Swoją drogą, płomień sensacji został rozniecony przez jeden z lokalnych portali informacyjnych, na którym opisano sprawę przetargu nieograniczonego na szafę. Zrobiono to z pewną dozą nieśmiałości niczym panna, która to niby pragnie czułości, lecz wzbrania się przed pocałunkiem kawalera. Nie można inaczej określić wymownego tytułu: Przetarg … na szafę. Dębowy mebel najwyraźniej już nie pasuje w strumieńskim magistracie. Nie można jednak nad nim ronić łez, wszakże żaden Ludwik XIV ani Biedermaier to to nie jest. Gdyby ktoś jednak planował rozdzierać szaty niczym Rejtan, niech rychło złoży ofertę, koniecznie w terminie i z odpowiednim dopiskiem.

Nie należy lekceważyć starej szafy, choćby strasznie skrzypiała. Już Clive Staples Lewis dostrzegł w tym niepozornym przedmiocie pewną tajemnicę. Autor uczynił zeń portal i w ten sposób przeniósł czytelnika do świata Narnii. Niewykluczone, że inspiracją dla szafy była biblijna arka przymierza – skrzynia, wewnątrz której było coś transcendentnego i niezbadanego. Niezwykłe podobieństwo do obu przedmiotów odkryłem w czarodziejskim kapeluszu, który został odnaleziony przez Muminka, Włóczykija oraz Ryjka. Wystarczyło wrzucić doń skorupki z jajek, by przemieniły się w latające obłoczki. Na tym nie kończyły się właściwości transmutacyjne cylindra. W nakryciu głowy nieopatrznie ukrył się Muminek, co spowodowało, że zmienił się jego wygląd. A co sprawia, Drogi Czytelniku, zmianę w twoim obliczu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz