Wcześnie
o poranku, tuż po świcie ognista gwiazda przeciąga się leniwie po nieboskłonie.
Jakby od niechcenia opuszcza mroku szlafmyce, by w swej wspaniałości górować
nad maluczkimi. Złocista kula rozwarstwia niebios barwę, jak gdyby akwarelą
pejzaż sama natura malowała. Tyle widzę na horyzoncie, przemierzając główną
arterię Krasnej. Jeszcze sekunda, jeszcze parę metrów i dostrzegę majaczące w
dali olbrzymy – panów tej krainy. To wyrosłe przed milionami lat szczyty
Beskidu. Po raz pierwszy zauważam, że pasmo nie jest zielone, ani nawet
brązowe. Góry z oddali wydają się być kobaltowe.
Widziałem we śnie ciemne, poszarpane turnie,
Szaleństwem gór spiętrzone zębate opoki,
Na dnach przepaści tajna śpi spowita w mroki...
Są głębie niezbadane w nich, drzemiące chmurnie.
Stoją wichry odarte, nagie. Jest w nich pycha,
Szaleństwem gór spiętrzone zębate opoki,
Na dnach przepaści tajna śpi spowita w mroki...
Są głębie niezbadane w nich, drzemiące chmurnie.
Stoją wichry odarte, nagie. Jest w nich pycha,
Bo jest wielkość w nagości ich, siła granitu.
Spokój śpi niezmącony u głaźnego szczytu...
Wielkich jest godna tylko milczenia pieśń cicha.
Jest w nich potęga dzika, majestat wspaniały,
Jest w nich potęga dzika, majestat wspaniały,
Co w swej dumie nie baczy na grzmiących burz szały,
Zapatrzony w swój ogrom, wsłuchany w swe głusze...
Śniłem ja siebie niegdyś potężnym mocarzem,
Śniłem ja siebie niegdyś potężnym mocarzem,
Zwycięzcą nad uśpionym w mej piersi złem wrażem
I zda mi się, żem widział w śnie mą wielką duszę...
Sen o górach –
Leopold Staff
Zamiast
potężnego mocarza należy pacholę przywołać, co radośnie każdego ranka skocznym
krokiem podąża do przedszkola, by być poddane socjalizacji. Ono jeszcze
niewinne bez zdolności odróżnienia dobra i zła. Dopiero się uczy. Każdego
popołudnia ściska w ręku kredki i maltretuje połać kartki, kreśląc linie to w
jedną to w drugą stronę. Z czasem kreski nabiorą kształtów, a monochromatyczne
maszkary staną się małymi arcydziełami. Rzecz jasna na miarę przedszkolaka. Już
w tym momencie zacznie się uwidaczniać spostrzegawczość dziecka. Ono to
wybierze odpowiedni kolor. Chcąc narysować człowieka, nada jego skórze barwę
różową bądź żółtą. Pytanie o prawdziwy kolor skóry człowieka zdaje się bełkotem
pijaka, marną prowokacją grafomana, w końcu - drogą donikąd. Należy zastanowić
się nad tym, czy prawda jest jedna? A, jeśli jest ich więcej, to cóż znaczy
kłamstwo? A może nasz aparat poznawczy jest niedoskonały i ulegamy złudzeniu?
Jaka
jest prawda o Śląsku Cieszyńskim? Czy nie ulegamy mitom zrodzonym we własnej
próżności? Czy nie gloryfikujemy tego miejsca? Robimy to chętnie. Jeszcze
chętniej podlewamy te mity historycznym sosem niczym tafelspitz. Skłonności te
można rzec, wysysamy z mlekiem matki i przekazujemy dalej. Nawet werbusa z
długoletnim stażem można tym zarazić. Wydaje się być wtedy nawet bardziej stela
niż autochton. Czy to źle, że tak umiłowaliśmy własną małą ojczyznę? W
Niemczech nie mają takich kompleksów, a i my powinniśmy się ich wyzbyć. Tym
bardziej serce krwawi, gdy widzimy mniejsze lub większe klęski i niepowodzenia,
jakie dzieją się na tutejszej ziemi. Czy jednak pojedyncze kwestie decydują o
definitywnym upadku? Czy w końcu jest tu tak źle, jak się niekiedy mówi? Zdaje
się, że prawda nie ma znaczenia, gdy w grę wchodzą emocje, nostalgia, lament i
wzruszenie. W dowolnej kolejności oraz proporcji.
Na sam koniec ostatni odprysk minionych świąt. Po
raz kolejny miałem się przekonać, że w kłamliwym pudle prawdy nie ma. Są tylko
jakieś karykatury i wynaturzenia. Jak to zwykle bywa przy świątecznym stole,
kiedy każdy jest przemęczony obżarstwem i towarzystwem rodziny, przychodzi taka
myśl, że można by odpłynąć w nieznane, dać ponieść się nurtowi w obliczu bezsilności.
Nie inaczej było tym razem. Zobaczyłem po raz pierwszy program pt. Chłopaki do wzięcia. Powinienem
zakończyć tę myśl na stwierdzeniu, że był to obraz nędzy i rozpaczy. Tu nie
chodziło o pokazanie prawdy, ludzkiej niedoli, czy niezaradności. Ten festiwal obdarcia
człowieka z godności miał w widzu wyzwolić małpi chichot, rżenie konia oraz go dowartościować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz