poniedziałek, 19 marca 2018

Cieszyn znowu pod ostrzałem


Cieszyn znowu pod ostrzałem. Tym razem to nie huk działa odlanego przez Czesława Kanafka – ludwisarza z Bładnic, lecz salwa kartaczy wypełniona niepochlebnym słowem. Cieszyn bowiem został wzięty na cel przez pacyfistów. W każdym razie takie będzie najogólniejsze określenie ludzi, którym nie w smak jest fakt, że w Cieszynie pojawi się batalion Wojsk Obrony Terytorialnej. Nie podoba się umacnianie polskości, bo przecież w gry pokroju Sokoła ostatni bawił się Piłsudski, a ten zaś dawno leży w grobie i tak ma pozostać. Natomiast warto na ringu w kontrze do polskości ustawić śląskość. Nic tak dobrze się nie sprzedaje jak stare animozje. Nie wymieniłem jeszcze mojego ulubionego faszyzmu. Bez tej wisienki na torcie żaden deser nie będzie wart spróbowania. Za to w poszukiwaniu zaginionego faszyzmu powinna wyruszyć ekspedycja kierowana przez niemniej słynnego podróżnika – Wawelskiego Smoka.


Podobno batalion trwoży zlęknione serca naszych czeskich sąsiadów. Doprawdy nie wiem, ile w tym prawdy, gdyż z żadnym Czechem na ten temat nie rozmawiałem. Być może to błąd, który może wpłynąć na obiektywność mojego tekstu. Na szczęście nie muszę się tym martwić. Felieton jest wypowiedzią subiektywną i taką powinien pozostać. Tym niemniej warto podkreślić, że strach przed polskimi oddziałami może brać się ze stereotypów, jakie drzemią w naszych sąsiadach zza Olzy. Czesi mieli (może się to zmieniło) nas za ubogich, ulegających alkoholowi, ale za to walecznych ludzi. Ma rację Leszek Kołakowski, pisząc: Każdy naród czy plemię wytwarzają stereotypy swoich sąsiadów, a także innych, lepiej czy gorzej znanych plemion; stereotypy te często ujawniają w połowie respekt, a w połowie pogardę.

Polacy, nie ulegajmy jednak pysze. Przecież i my kierujemy się stereotypami na temat Czechów. Czyż nie śmieszy nas dźwięk ich języka? Czyż nie komentujemy zuchwale ich ubioru? Mamy ich też za bojaźliwych. Mimo to, skrycie podziwiamy ocalone przed zagładą zabytki. Twierdzimy też, że lepiej wyszli na transformacji ustrojowej, bo nie dali sobie zniszczyć przemysłu. Zazdrościmy im również niekiedy luzackiego podejścia do obyczajowości. Te wszystkie nasze quasi-empiryczne generalizacje wynikają z wzajemnej nieznajomości własnych narodów. Relacje polsko-czeskie uznaję za poprawne, a wzmocnić je może nie tylko wymiana kulturowa, ale również przepływ pieniędzy. Tak więc niech Czesi kupują te nasze schaby na stoisku mięsnym w Kauflandzie oraz okna, gdzie tylko się da. My zaś zwiedzajmy te piękne miasta i miasteczka, pijmy czeskie piwo i dajmy się poznać z tej dobrej strony.   

Strachy wytworzone przez wyobraźnię są naszymi gorszymi wrogami, bo niepodobna ich uchwycić, a przez to trudno z nimi walczyć – napisał niegdyś Władysław Tatarkiewicz.  Czy nie wyobrażamy sobie za wiele? Czyż broń nie kojarzy nam się wyłącznie ze zbrodnią? Usilnie trwamy w przekonaniu, że chłopcy się bawią, a nie pełnią obowiązku. Nie wyrośli z ołowianych żołnierzyków. Nie rozumiemy ich motywacji. Są dalekie od komfortu naszego hermetycznego świata. To, co zdaje się niejasne, demonizujemy. Horyzont zawęził się. Stał się monochromatyczny. Przecież chłopcy mogliby żyć spokojniej, oglądać telewizję śniadaniową, jeść frytki i podziwiać nienaturalnie wygięte panienki na Instagramie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz