niedziela, 28 stycznia 2018

Wafelkowa swastyka

Kiedy w Cieszynie zajęci byliśmy wielce poważnym problemem rond, w Polsce tematem numer jeden było świętowanie zeszłorocznych urodzin Adolfa Hitlera. Chodzenie po lesie, płomienne symbole, a także świetnie zrobiony cosplay to nie to, co prostackie picie wódy i podrywanie dziewuch w  najlepszej tancbudzie. Pomysłowości nie można im odmówić. Debilizmu również. Wszystkie te dzieła na miarę stowarzyszenia o jakże szumnej nazwie: Duma i Nowoczesność. Niech się jednak nikomu nie wydaje, że przedstawione materiały przypadkowo wypłynęły w momencie, gdy sejm przymierzał się do uchwalenia ustawy zakazującej używania wyrażenia: polskie obozy śmierci. Mnie jako cieszyniaka najbardziej jednak w całej sprawie dotknął fakt, że banda idiotów ułożyła na torcie wafelkową swastykę. To niedopuszczalne, by w ten sposób sprofanować Price Polo.


W Cieszynie nie jest wiele takich rzeczy, których broni się niczym niepodległości. Niemniej jednak popularny Princek cieszy się międzynarodową sławą, dlatego też jesteśmy z niego bardzo dumni (nawet, jeśli nie lubimy jego smaku). Wafelek jest stałym elementem budowania lokalnej tożsamości. Wiele starszych widzi w sobie niemalże wybrańców bożych, gdyż mieli dostęp do takich frykasów, kiedy w całym kraju jadło się gierkowskie wyroby czekolado podobne. W dzieciństwie czaili się za murem fabryki w nadziei, że ktoś z zakładu obdzieli ich łakociami, choćby tymi nieudanymi. Niech się nie łudzą Ci, co sądzili, że Price Polo było na wyciągnięcie ręki. W porównaniu do chleba z cukrem był ambrozją strzeżoną przed zwykłymi śmiertelnikami. Na szczęście przeróżne kombinacje i pomysłowość sprawiały, że na twarzy dzieci od czasu do czasu gościł szeroki uśmiech.

Ponad sześćdziesiąt lat temu w Zakładach Przemysłu Cukierniczego Olza w Cieszynie powstał niezapomniany dotąd rarytas – Prince Polo. Ta silna marka to nie tylko cztery kruche wafle przetykane masą czekoladową oraz oblane czekoladą. To również niezapomniane złote opakowanie, które miało świadczyć, że ten niezwykły łakoć jest prawdziwym skarbem. Choć wprowadzano nowe smaki (najbardziej egzotyczny był bodajże jabłkowy) to złoto nadal stało na najwyższym podium. Wafelek ten robił niezwykłą furorę w krajach ościennych. Co ciekawe obok Coca-Coli był najbardziej pożądanym produktem importowym na Islandii. Podobno wielu Islandczyków wierzyło, że był to ich rodzimy produkt.

Są w Polsce ludzie, którzy by chcieli, by utwierdziło się przekonanie, że nazizm to także polska marka. Tak więc wyciąga się z szafy stare trupy. Robi się wielkie rozliczenia. Bo przecież jeszcze żyją ludzie, których można zapytać o podpisywanie volkslisty. Zacząć przetrzepywać szafy w poszukiwaniu  legendarnych bombek z symbolem solarnym, czy też zapytać o to, jakiż to mundur zakopało się na własnym polu. Ludzi można potraktować jak bydło. Jeszcze raz połamać kręgosłupy, jak wtedy kiedy z Cesaroków zrobiło się Niemców. Kiedy przywdziewało się mundury wroga w obawie o wywózkę własnej rodziny. W chwili próby nie każdego  było stać na bohaterstwo. Wystarczy jednak wyłączyć durne pudło i okaże się, że polskiego nazizmu jak nie było, tak i nie ma.

Miał zabrzmieć Polonez Wojciecha Kilara. Tymczasem niepostrzeżenie wkradła się jedna z oper Wagnera. W miniony piątek na cieszyńskim rynku pobito rekord polski w ilości par tańczących jednocześnie poloneza. Ponad pięćset par odtańczyło narodowy taniec polski, który obok czerwonych majtek jest jednym z najważniejszych symboli okresu studniówek. Miało być donośnie. Cieszyn miał być dumny z sukcesu wchodzących w dorosłość mieszkańców, lecz w tym samym czasie przebudzili się lokalni łowcy pragnący zacząć polowanie na nazistów lub ich rzekomych sympatyków. Tak oto odkryto, że lokalny bloger i celebryta planował  przerobić zdjęcie tańczących par. Cieszyński korowód miał bowiem przybrać kształt swastyki. Jako, że nie posądzam pana Aleksandra znanego z prowadzenia bloga Beskit 43400 o sympatię do nazizmu, rzeknę krótko. Sądzę, że w tym wieku nie robi się z nudów rzeczy podobnych do rysowania luloków w szkolnym kiblu. Kiedy już się pośmialiście i odsądziliście jednego z cieszyniaków od czci i wiary, to zastanówcie się, czy nie bierzecie udziału w lokalnej wojence na dole. Wierzę, że napis pt. GAŃBA Panie kandydacie do Rady Miasta! nie jest przypadkowy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz