Już
w antycznej Grecji dbano, by w dramacie obowiązywała zasada trzech
jedności. Na łamach niniejszego
felietonu nie mogę Wam jej niestety obiecać. Jednakże skojarzenie jest
nieprzypadkowe. Siedzę w przestronnym pomieszczeniu, który jest ledwie widoczną
namiastką stylu empire. Gdzieniegdzie widać tanie imitacje greckich waz oraz
gipsowe kolumnady zwieńczone baranimi rogami. Szkoda, że nie siedzę w pałacyku,
ani nawet w muzeum. W koło kręci się sporo ludzi. Siedzą. Czekają. Ci
zniecierpliwieni dreptają z nogi na nogę. Co chwilę akolitka w bieli kogoś
wywołuje. Zatrzaskują się drzwi. Słychać po czasie: Następny! Brzmi, jak wyrok w procesie sądowym. W końcu i moja przyszła
kolej. Rozmawiam z lekarzem. Ten analizuje, myśli i jeszcze raz analizuje.
Wreszcie usta mędrca przemówiły. Usłyszałem nazwę podobną do tej, którą
określano jedną z wielu przerażających broni masowej zagłady. Lekarz wypisuje
receptę. Ostrożnie zadaję pytanie: Na co
są te leki? Usłyszałem tylko, że na to, o czym mówił. Bronił swej wiedzy
niczym egipscy kapłani z Farona? Czy
posługiwał się tak hermetycznym językiem, że nie zauważył, iż sam go tylko
rozumie?
Proste
słowa. One się liczą, kiedy chcesz dotrzeć do jak największej grupy ludzi. Zdaje
się, że rozumiał to profesor Władysław Tatarkiewicz, pisząc swą Historię filozofii. Opisywał pojęcia niełatwe za pomocą prostego
języka. Jego trzytomowe dzieło wydaje się doskonałą furtką, która przepuści nas
na drugą stronę rozważań o ludzkiej egzystencji i nie tylko. Będzie to jednak
jeden z pierwszych kroków ku umiłowaniu mądrości. Nieprzypadkowo przytoczyłem
ten określony wzór. Ileż wśród nas specjalistów wąskiej wiedzy, którzy używają
zawiłego języka? Czynimy tak na pokaz? Czy nie dostrzegamy po drugiej stronie
morza niewtajemniczonych? Dla jednych bezkresne morze niezrozumienia, dla
innych ludzka biomasa. Komunikacja leży i kwiczy.
Nie
jest łatwo pisać o prostocie języka. Sam się zastanawiam, gdzie zaciera się
granica pomiędzy chełpieniem się a używaniem słów, którymi posługuję się na co
dzień. Czy nie powinienem zasiąść na ławie oskarżonych? Piszącemu jest
prościej. Pisząc, nie komunikuję się bezpośrednio z drugim człowiekiem. Przekaz
można zakończyć zaledwie po paru słowach. Wystarczy wyłączyć stronę. Będzie to
wybór estetyczny. Czytanie ma także wzbogacać nasze słownictwo, choć nie jest
to żaden priorytet dla autora tekstu. Powiększa się także mój zasób słownictwa.
Nie będzie wstydem przyznać, że zdarza mi się czasem sprawdzać podczas lektury,
co dane słowo oznacza. Obciachem byłoby udawać, że wszystko się wie.
Podczas
pisania tekstu używa się wielu narzędzi. Jedni piszą na kawiarnianych
serwetkach. Inni zaś z papierosem w ustach stukają w klawisze maszyny do
pisania, którą znaleźli na strychu w domu dziadka. Ja zaciągam do pracy wiele narzędzi
informatycznych. Dziś odkryłem nowe. Aplikacja jasnopis pozwala ocenić trudność
języka. Bardzo dobrze się składa, gdyż w sposób obiektywny można sprawdzić, czy
używam prostych słów. Ocenie poddałem trzy pierwsze akapity niniejszego
felietonu. Strona wygenerowała komunikat o następującej treści: Klasa trudności tekstu: 3/ 7. Tekst łatwy,
zrozumiały dla przeciętnego Polaka. Co więcej, program zaznaczył słowa, z
których zrozumieniem może mieć problemy czytelnik. Niezmiernie mnie cieszy, że nie
jestem, jak ten profesor wydający własne prace, które tylko on sam rozumie.
Asystenci nie mają odwagi mu tego przyznać, a koledzy wolą milczeć.
inaczej mówiąc
oddam wszystkie przenośnie
za jeden wyraz
wyłuskany z piersi jak żebro
za jedno słowo
które mieści się
w granicach mojej skóry – Zbigniew Herbert.
Zacząłem
od wątku w służbie zdrowia i na nim skończę. Nie, tym razem nie będzie o
proteście lekarzy rezydentów. Z lokalnych mediów dowiedziałem się, że na Śląsk
Cieszyński zawitała tzw. choroba brudnych
rąk. Z kolei za pomocą karteczki w przedszkolnej szatni zostałem
poinformowany, że w przedszkolu panuje wszawica. Skąd się to bierze? Wielu powie,
że z biedy. Tak może było jeszcze w ubiegłym stuleciu. Być może mydło nie było
czymś na porządku dziennym. Ale dziś? Obecnie brak higieny to lenistwo albo
choroba. Dotyka również tych dobrze uposażonych. Zwrócenie komuś uwagi na ten
temat bywa niezwykle niezręczne. Kiedy o tym myślę, brakuje mi słów - nawet tych najprostszych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz