Od
pewnego czasu zabieram swego syna ze sobą do kościoła. Uznałem, że trzyletnie
dziecko jest wystarczająco duże, by móc uczestniczyć w mszy świętej, pomimo
problemów ze skupieniem. Oczywiście wiek nie pozwala mu na zrozumienie wielu
kwestii, dlatego jego wiara jest zupełnie inna. Właściwie to dopiero się rodzi.
Fascynują go postacie aniołów, choć wielu dorosłych zdało się zapomnieć o ich
istnieniu. Z zachwytem spogląda na figury i witraże. Z kolei naczynia
liturgiczne są pucharami, które ksiądz chowa w domku. Dziecko potrzebuje
prostych obrazów i przekazów, bo dopiero w oparciu o nie może zrozumieć w
przyszłości pojęcia abstrakcyjne oraz transcendentne. Podczas niedawnej mszy
świętej dla dzieci ksiądz obiecał im, że dostaną książeczkę, w której
będę wklejać naklejki. Jedna naklejka za każdą niedzielną mszę. To ma uczyć
dzieci systematyczności. Tylko w głowie dorosłego mogła się zrodzić taka myśl. Czyż
to nie sprytny program lojalnościowy?
Swoją
drogą inny program lojalnościowy zawładnął duszami Polaków. Sieć Biedronka wypuściła kolejną serię Gangu Świeżaków. Zastanawiające jest to,
dlaczego grupę zabawek, która przedstawia płody rolne, określono mianem
zorganizowanej grupy przestępczej. Czy to jest to, co powinno się promować
wśród dzieci? Być może nazwa programu lojalnościowego zwiastuje zachowania,
jakie są udziałem niektórych klientów tego dyskontu. Zachodzę w głowę, czy coś
mnie jednak nie ominęło? Dlaczego nie interesuje mnie obiekt pożądania wielu
ludzi? Czyżby Świeżaki były zrobione
ze złota? To bez znaczenia. Istotne jest to, co powoduje człowiekiem, który dla
głupiej zabawki jest w stanie się bić z drugim człowiekiem? Ktoś zostawia
naklejki na kasie. Nie interesuje go zdobycie maskotki. Osoby za nim rzucają
się na zdobycz niczym hieny. Trwa przepychanka i wrzaski. W sekundę można
stracić swą godność. Całość najlepiej podsumuje cytat z wiersza Jana Brzechwy
pt. Na straganie:
A kapusta rzecze smutnie.
- Moi drodzy, po co kłótnie,
po co wasze spory głupie
- wnet i tak zginiemy w zupie.
- A to feler jęknął seler.
- A to feler jęknął seler.
O człowieku! choćby wszystko było stracone –
ocal przynajmniej swą godność! – napisał niegdyś polski poeta
Tadeusz Miciński. Czymże jest to słowo, którym tu fechtuję niczym szablą? Najprościej
rzecz ujmując, godność to wartość osoby. Pozwala nam odróżnić człowieka od
przedmiotu. Uzasadnienie to znajdziemy również w prawie rzymskim – fundamencie naszej
cywilizacji. Już w czasach imperium odróżniano człowieka od przedmiotu np.
zwierzęcia, które owego przymiotu nie posiadało. Przy czym trzeba zaznaczyć, że
w Rzymie niewolnik był traktowany jak rzecz, a więc został pozbawiony godności.
Konsekwencją pojmowania godności, jako wartości człowieka są rozważania
Imanuela Kanta, który stwierdził: Traktuj
człowieka zawsze jako cel, nigdy jako środek. Godność oznacza również
godność osobistą, czyli poczucie własnej wartości konkretnej jednostki. Wartość
ową w skutek własnych działań można utracić lub ktoś może nam ją odebrać, a co
za tym idzie również ją przywrócić.
Siedziałem
w jednym z ogródków piwnych, jakich wiele na cieszyńskim rynku. Typowa scenka
rodzajowa – dwóch kumpli popija piwo. Obaj dyskutują na mniej lub bardziej
ważkie tematy. Kto nigdy nie był bohaterem owego obrazu, niech pierwszy rzuci
kamieniem. Z wesołych chwil licytowania się coraz to lepszymi krotochwilami,
wyrywa nas mężczyzna w starszym wieku. Przez łzy w oczach prosi nas, byśmy
kupili mu coś gorącego do jedzenia. Mówi, że od dwóch dni nic nie jadł. Brak mu
pieniędzy na leki. Jedyny majątek, jaki nosi przy sobie, to legitymacja Solidarności. Zanim przynieśli posiłek, opowiedział o swym życiu i o tym, co go spotkało. Między opowieściami o więzieniu
i bezlitosnych razach pałą od ZOMO pojawiają się również wspomnienia o grze na
harmonijce. Wyczuwa się rozgoryczenie w słowach mężczyzny. Kiedyś był młody i
dał się uwieść słowom elektryka z Pomorza. Mógł nic nie robić i zostać z tymi,
co grali w karty. Dziś czuje się oszukany. Czy walczył o świat, w którym
pozbawiony zdrowia, straci nawet nadzieję?
Tak
sobie myślę, że starszy pan znowu walczy o przetrwanie. Bo czyż do buntu
przeciw poprzedniemu ustrojowi nie skłonił go galopujący wzrost cen? Ilu takich
ludzi ukrywa się za ścianami starej czynszówki? A ilu zmarło pogrążonych w
zapomnieniu i samotności? Starszy pan pewnie jeszcze nieraz podejdzie do kogoś
na rynku. Bądź człowiekiem i podaj mu pomocną dłoń. On tam wciąż czeka, by ktoś
przywrócił mu godność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz