czwartek, 3 sierpnia 2017

Krzyż

Na terenie Europy jest ich blisko 7000. Mowa o krzyżach pokutnych, dziś dawno zapomnianych wyrzutach sumień osób, które dopuściły się karygodnych czynów. Andrzej Sapkowski w swych powieściach pisze o tych obiektach tak: Za lasem, na rozdrożu, stał kamienny krzyż pokutny. Jedna z licznych na Śląsku pamiątek zbrodni. I mocno spóźnionej skruchy. Krzyż miał ramiona zakończone w kształt koniczynek. Na jego rozszerzonej u dołu podstawie wykuto topór – narzędzie, za pomocą którego pokutnik wyprawił na tamten świat bliźniego. Lub paru bliźnich. Zgodnie ze starym prawem morderca był zobowiązany również do pokrycia kosztów pogrzebu swej ofiary oraz procesu sądowego. Ponadto musiał utrzymać rodzinę zabitego. Co wiązało się jeszcze z postawieniem krzyża pokutnego? Oprawca winien był udać się na pielgrzymkę do świętego miejsca. A trzeba wiedzieć, że wówczas wiele takich miejsc było z dala od Śląska Cieszyńskiego.


Na terenie Księstwa Cieszyńskiego ostały się trzy takie krzyże. Najstarszy z nich postawiony został przy ul. Majowej w Cieszynie. Naukowcy nie są zgodni, co do okresu, z którego pochodzi kamienny krucyfiks. Prawdopodobnie jednak został ufundowany na przełomie XV i XVI wieku. Drugi z krzyży pokutnych znajduje się na zboczu góry Łazek, niedaleko od przystanku PKS Brenna Skrzyżowanie. Obiekt ten znajduje się przy kamienistej drodze, będącej odnogą ul. Wierzbowej. Trzeci z krzyży stoi w Pruchnej przy drodze do Pawłowic. Wyryto na nim napis: Roku 1645 dnia 25 lutego został w tym miejscu przez lekkomyślnych towarzyszy syn pana Jana Czerwenki, obywatela starego Cieszyna zamordowany. Boże bądź miłościw duszy jego. Amen.

Widzę go. Samotnie stoi. Drewniane belki z pożogi ocalone. Alabastrowa figura Zbawiciela w milczeniu zwisa. Osmalone drzazgi zadają ból. Jego twarz wypełnia bezmierne cierpienie. Wymowny symbol – krucyfiks wznosi się nad pogorzeliskiem. Tylko tyle zostało z XVI wiecznego kościoła pod wezwaniem Bożego Ciała w Gutach na Zaolziu. Spłonęła drewniana świątynia. Był to najstarszy obiekt tego typu na Śląsku Cieszyńskim.  Ogień strawił nie tylko gotycko-renesansowy budynek, ale również barokowy ołtarz wraz z drogocennym obrazem Ostatnia wieczerza. W nocy wraz z dymem uleciała w niebo świątynia. Nie wiadomo tylko, czy to nieszczęśliwy wypadek? Czy może kto, w tym diabolicznym dziele dopomógł?

W cieniu krzyża mógłbym stać, kontemplując koniec. Tymczasem wierzymy, że po śmierci przyjdzie zmartwychwstanie. Nie inaczej jest w przypadku Campingu Olza. Również tu ufni cieszyniacy pokładają nadzieję, że obiekt powstanie z martwych. Ba! Liczymy na to, że zostanie wskrzeszony ręką dobrego gospodarza. Spodziewamy się, że drzwi zamknięte na trzy spusty to już tylko odległa historia. Wiążemy również nadzieję z tym, że nowy dzierżawca będzie dbał o obiekt, jak o własny. Nowy dzierżawca obiecuje, że podniesie standard obiektu oraz otworzy restaurację koreańską. Kto wie? Być może po sukcesie Kusa-sushi czas na azjatycki podbój podniebień nad samym brzegiem rzeki?

Nie pierwszy raz w swym tekście o ogniu wspominam. XIX -wieczny poeta, Adam Asnyk napisał: Nie zdoła ogień ani miecz powstrzymać myśli w biegu. Oj nie zdoła. Prawdę zawiera również tytuł utworu, z którego owy fragment zapożyczyłem. Bowiem Daremne żale są tutaj adekwatne. Czyż myśli w biegu nie są słowami, które z zapalczywością wypowiadamy? Czyż to nie nasze surowe i pochopne sądy, które tak ochoczo wyrażamy? Oceniamy powierzchownie. Interpretujemy ludzkie zachowania. Często czynimy to niesłusznie. Zaglądamy innym do łóżka i do kieszeni. Szukamy taniej podniety cudzym losem. Umyka nam przed nosem własne życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz