środa, 26 lipca 2017

Pamięć

Pamięć jest jako niewód; skoro go roztoczy,
Roślejsze ryby bierze rybitw, drób przeoczy.
Tak i ja, lubo słucham czego, lubo czytam,
Poważne sentencyje i przykłady chwytam;
Słowa, jak woda przez sieć, tak przez głowę płyną,
Oraz i drobne rybki, jeśli się nawiną... . – Wacław Potocki, Pamięć.

W pośpiechu do pracy zapominamy kluczy do biura. Nie pamiętamy o rocznicach oraz urodzinach bliskich. Zapominamy kupić masła w sklepie. Zostawiamy włączone żelazko na desce do prasowania. Choć powinniśmy, to nie odpuszczamy naszym winowajcom. Nie pamiętamy hasła do skrzynki pocztowej. Puszczamy w niepamięć wybryk naszego dziecka. Nie możemy sobie przypomnieć słów, uciekających z głowy. Nie dbamy o pamięć naszych przodków. Nie przebaczymy zdrady, gdy serce z bólu krwawi. Zapominamy o tym, że Księstwo Cieszyńskie podzielone jest pomiędzy dwa, sąsiednie kraje. Wszystko to obnażone przez naukę reakcje chemiczne, które zachodzą w neuronach. Pamięć – zdolność do zejścia w piekielne czeluście bądź wzniesienia się do niebiańskich bram raju.


Zatrzymajmy się zatem przy ostatnim z miejsc. W upalne dni można zaznać namiastki raju, siadając w pobliżu fontanny. Ten element tzw. małej architektury znany był już w Mezopotamii. Z powodzeniem budowali je rzymscy patrycjusze oraz arabscy szejkowie. Nie przypadkiem wspomniałem o raju, gdyż właśnie ten wodotrysk jest jego symbolem. Utrwalił ten motyw na swym obrazie Hieronim Bosch w pierwszej części tryptyku Ogród rozkoszy ziemskich. Rozkosze ziemskie przeżywa zapewne para, zauważona przeze mnie w okolicach fontanny. Drobna kobieta we wzorzystej sukience obraca w dłoni czerwoną różę. Mężczyzna zabawia ją rozmową. Szepce jej gładkie słówka, a ta doń się uśmiecha. Być może nie jest to scena tak zapadająca w pamięć, jak ta ze Słodkiego Życia Federico Felliniego, kiedy to postacie grane przez Anitę Ekberg i Marcello Mastorianniego wchodzą do Fontanny di Trevi. Mimo to,  widok ten cieszy oko.

Niestety ten piękny obraz zostaje roztrzaskany niczym butelka po tanim winie rzucona na chodnik. Jest to smutna zapowiedź wydarzeń, jakie miały miejsce w Czeskim Cieszynie, gdzie dwóch mężczyzn w moim wieku spożywało alkohol. Pal sześć ten trunek! Co im przeszkadzała fontanna na rynku? Nie była to zbrodnia, lecz knajacki wybryk. Chciałbym rzec, że to szczeniackie zachowanie, ale było udziałem „starych koni”. Dwaj panowie dla zabawy wlali do wody środek chemiczny, który spienił wodę.  Niestety fontannę trzeba opróżnić i wyczyścić. Te dobre wspomnienia mogą winnych kosztować nie tylko pieniądze.

Do kolejnych incydentów doszło w Wędryni oraz Trzyńcu. W obu miejscowościach doszło do aktów wandalizmu. Nieznani sprawcy obrali sobie za cel polskojęzyczne tablice informacyjne oraz znaki drogowe. Nie ustalono dotychczas, jakie były motywy sprawców. Czy to symptomy antypolonizmu? Nie mnie oceniać, ale z materiałów prasowych wynika, że wcześniej takie wydarzenia miały już miejsce. Po drugiej stronie Olzy mieszka wielu Polaków, co jest wynikiem niezbyt przemyślanego podziału Księstwa Cieszyńskiego po rozpadzie Austro -Węgier. Nie ma co rozlewać łez nad dawno rozlanym mlekiem. Faktem jest, że na Zaolziu wciąż mieszka wielu Polaków, którzy kultywują swoją tradycję i nie wstydzą się swej przynależności narodowej. Świetną puentą całego zajścia jest tytuł artykułu Tomasza Wolffa – Nikt nas nie wygumuje. Miejmy nadzieję, że nie tylko pamięć, lecz sami Polacy będą trwać.

W pamięci pozostaje mi również obraz jaki widziałem w drodze z pracy. Kiedy jechałem samochodem, zobaczyłem na jezdni sandały. To nie były żadne stare buty ze śmietnika, lecz całkiem nowa para. Nikogo nie było w pobliżu. Leżały tak na ulicy Stawowej, jak gdyby ich właściciel nagle wyparował. Oddalone od siebie na odległość kroku niczym zastygły obraz z pompejańskiej katastrofy. Czy ktoś powrócił z podróży albo zyskał siłę godną mitycznego Tezeusza? Być może widziany przeze mnie obraz ma wymiar bardziej duchowy? Czyż ciało nie jest sandałem ducha? A może to symbol obalanej władzy? W Faraonie Bolesława Prusa zdradziecki kapłan Herhor rzekł: O, gdy zostanę faraonem (...) położę im na karkach nogę obutą w spiżowy sandał... Ale najpierw sięgnę do ich skarbnic...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz