Pamięć
jest jako niewód; skoro go roztoczy,
Roślejsze ryby bierze rybitw,
drób przeoczy.
Tak i ja, lubo słucham czego,
lubo czytam,
Poważne sentencyje i przykłady
chwytam;
Słowa, jak woda przez sieć, tak
przez głowę płyną,
Oraz i drobne rybki, jeśli się
nawiną... . – Wacław Potocki, Pamięć.
W
pośpiechu do pracy zapominamy kluczy do biura. Nie pamiętamy o rocznicach oraz
urodzinach bliskich. Zapominamy kupić masła w sklepie. Zostawiamy włączone
żelazko na desce do prasowania. Choć powinniśmy, to nie odpuszczamy naszym winowajcom.
Nie pamiętamy hasła do skrzynki pocztowej. Puszczamy w niepamięć wybryk naszego
dziecka. Nie możemy sobie przypomnieć słów, uciekających z głowy. Nie dbamy o
pamięć naszych przodków. Nie przebaczymy zdrady, gdy serce z bólu krwawi.
Zapominamy o tym, że Księstwo Cieszyńskie podzielone jest pomiędzy dwa,
sąsiednie kraje. Wszystko to obnażone przez naukę reakcje chemiczne, które
zachodzą w neuronach. Pamięć – zdolność do zejścia w piekielne czeluście bądź
wzniesienia się do niebiańskich bram raju.
Zatrzymajmy
się zatem przy ostatnim z miejsc. W upalne dni można zaznać namiastki raju,
siadając w pobliżu fontanny. Ten element tzw. małej architektury znany był już
w Mezopotamii. Z powodzeniem budowali je rzymscy patrycjusze oraz arabscy
szejkowie. Nie przypadkiem wspomniałem o raju, gdyż właśnie ten wodotrysk jest
jego symbolem. Utrwalił ten motyw na swym obrazie Hieronim Bosch w pierwszej
części tryptyku Ogród rozkoszy ziemskich.
Rozkosze ziemskie przeżywa zapewne para, zauważona przeze mnie w okolicach
fontanny. Drobna kobieta we wzorzystej sukience obraca w dłoni czerwoną różę.
Mężczyzna zabawia ją rozmową. Szepce jej gładkie słówka, a ta doń się uśmiecha.
Być może nie jest to scena tak zapadająca w pamięć, jak ta ze Słodkiego Życia Federico Felliniego,
kiedy to postacie grane przez Anitę Ekberg i Marcello Mastorianniego wchodzą do
Fontanny di Trevi. Mimo to, widok ten cieszy
oko.
Niestety
ten piękny obraz zostaje roztrzaskany niczym butelka po tanim winie rzucona na chodnik.
Jest to smutna zapowiedź wydarzeń, jakie miały miejsce w Czeskim Cieszynie,
gdzie dwóch mężczyzn w moim wieku spożywało alkohol. Pal sześć ten trunek! Co
im przeszkadzała fontanna na rynku? Nie była to zbrodnia, lecz knajacki wybryk.
Chciałbym rzec, że to szczeniackie zachowanie, ale było udziałem „starych koni”.
Dwaj panowie dla zabawy wlali do wody środek chemiczny, który spienił wodę. Niestety fontannę trzeba opróżnić i
wyczyścić. Te dobre wspomnienia mogą winnych kosztować nie tylko pieniądze.
Do kolejnych
incydentów doszło w Wędryni oraz Trzyńcu. W obu miejscowościach doszło do aktów
wandalizmu. Nieznani sprawcy obrali sobie za cel polskojęzyczne tablice
informacyjne oraz znaki drogowe. Nie ustalono dotychczas, jakie były motywy
sprawców. Czy to symptomy antypolonizmu? Nie mnie oceniać, ale z materiałów
prasowych wynika, że wcześniej takie wydarzenia miały już miejsce. Po drugiej
stronie Olzy mieszka wielu Polaków, co jest wynikiem niezbyt przemyślanego podziału
Księstwa Cieszyńskiego po rozpadzie Austro -Węgier. Nie ma co rozlewać łez nad
dawno rozlanym mlekiem. Faktem jest, że na Zaolziu wciąż mieszka wielu Polaków,
którzy kultywują swoją tradycję i nie wstydzą się swej przynależności
narodowej. Świetną puentą całego zajścia jest tytuł artykułu Tomasza Wolffa – Nikt nas nie wygumuje. Miejmy nadzieję,
że nie tylko pamięć, lecz sami Polacy będą trwać.
W pamięci
pozostaje mi również obraz jaki widziałem w drodze z pracy. Kiedy jechałem
samochodem, zobaczyłem na jezdni sandały. To nie były żadne stare buty ze
śmietnika, lecz całkiem nowa para. Nikogo nie było w pobliżu. Leżały tak na
ulicy Stawowej, jak gdyby ich właściciel nagle wyparował. Oddalone od siebie na
odległość kroku niczym zastygły obraz z pompejańskiej katastrofy. Czy ktoś
powrócił z podróży albo zyskał siłę godną mitycznego Tezeusza? Być może widziany przeze mnie obraz ma wymiar bardziej duchowy? Czyż ciało nie jest
sandałem ducha? A może to symbol obalanej władzy? W Faraonie Bolesława Prusa zdradziecki kapłan Herhor rzekł: O, gdy zostanę faraonem (...) położę
im na karkach nogę obutą w spiżowy sandał... Ale najpierw sięgnę do ich
skarbnic...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz