niedziela, 16 lipca 2017

Kolor słowami spisany

Na świadectwach, wzbici w radość, odlecieli uczniowie,
drży powietrze po ich śmigłym zniku.
Wakacje, panie profesorze! Pora
trzepać wesoło słowa jak futra na wiosnę
oraz
czasowniki przez dni lata odmieniać!

Julian Przyboś – mieszkający niegdyś w Cieszynie, napisał  w ten sposób o Lipcu. Nie można się dziwić poecie, że za pierwszy zwiastun wakacji uważał zakończenie roku szkolnego. Nie sposób było przejść spokojnie ulicami Cieszyna, by nie minąć grup elegancko ubranych uczniów. Podążali w jedynie sobie znanym kierunku, by uczcić chwilowy koniec niewoli. W ręku dzierżyli świadectwa – wyniki ich rocznego wysiłku. Jedni przyciskali je niemalże do piersi w przekonaniu, że złapali za stopy samego Boga. Inni zaś być może nie z pogardy, lecz roztargnienia zostawili je na ławce w parku w towarzystwie niedopałków papierosów – symbolu ich rzekomej dorosłości.


Czas mija, a człowiek za człowiekiem wybiera się na urlop. Zanim to nastąpi, zaczyna się odliczanie ostatnich godziny w pracy. Tik-Tak! Tik-Tak! Leniwa wskazówka w końcu wybija szczęśliwą godzinę. Rozradowani wybiegamy, bo właśnie zaczął się długo oczekiwany odpoczynek. Błogostan nie opuszcza nas ani na sekundę. Zaczynamy realizować plany, które odkładaliśmy przez tak długi czas. Jedni z nas wyruszą na europejskie plaże, niesieni na skrzydłach maszyn. Będą szukać pięknych widoków, szumu lazurowych fal oraz egzotycznych drinków w cieniu parasoli. Inni  zaś pozostaną w swoich domostwach, by oddawać się innym zajęciom. Dołączyłem do tej drugiej grupy. Ze względu na to, że wybrałem sobie za jeden z celów ojczyznę joannitów - Maltę, musiałem się udać do odpowiedniego biura podróży. W Cieszynie są takie dwa. Z wrodzonego lenistwa wybrałem ten bliższy memu miejscu zamieszkania. W ciągu pięciu minut znalazłem się w cieszyńskiej Castoramie. To tu rządny przygód człowiek mógł zakupić niezbędny ekwipunek. Bowiem nic tak mi nie posłuży świetnie na Malcie jak puszki farb, gips, czy folie malarskie. Wszystkiego do wyboru, do koloru.

Właśnie o tych kolorach będzie mowa. Swojego czasu otrzymałem cenną radę. Otóż doradzono mi, bym nie spoczywał na laurach, lecz bym doskonalił swój warsztat pisarski. Miałem podpatrywać innych autorów oraz analizować teksty pod względem ich budowy. Jakoś intuicyjnie odrzuciłem możliwość  rozwoju swojej wyobraźni w przekonaniu o jej nieograniczonych możliwościach. To był ogromny błąd. Szukałem tam, gdzie nie trzeba, a oświecenie było tak blisko, zaledwie za wzgórzem przysłaniającym horyzont widoczny z mego okna. Znalazłem się w Castoramie przy regale z farbami. Nieco mnie przytłaczał ten widok w barwach tęczy. Zawsze byłem przekonany, że znam wiele odcieni barw. Niestety musiałem zgiąć kark przed takimi potentatami jak Dulux, Magnat i inni. To od twórców farb powinienem się uczyć.  Bowiem ich geniusz sięgnęł wyżyn. Kiedy ja widzę odcień beżu, oni dostrzegają światełka Heraklionu. Jakże trzeba mieć otwarty umysł, by oczami wyobraźni przenieść się w pobliże pałacu w Knososs? Pomarańcz? Nie. To tylko złoto Cejlonu. Wydaje mi się, że jeszcze długo zajmie mi zgłębianie tajemnicy kolorów słowami spisanych. 


Myli się ten, kto myśli, że w czasie swego wypoczynku nie wychyliłem nosa poza Cieszyn. Pozwoliłem sobie na pewną dozę ekstrawagancji i wraz z rodziną wyruszyłem na pogranicze Księstwa Cieszyńskiego oraz Moraw. Naszym celem stało się zoo w Ostrawie, tak chętnie wychwalane pod niebiosa. Nie byłem rozczarowany, ale nie wpadłem też w zachwyt. Z całej wyprawy zapamiętałem jednak kolor niebieski.  Niedaleko ogrodu zoologicznego zatrzymał nas czeski odpowiednik straży miejskiej. Nie popełniliśmy żadnego wykroczenia na drodze. Funkcjonariusze poinstruowali nas gdzie zaparkować. Robili to kilkukrotnie na odcinku paruset metrów. W końcu zatrzymaliśmy się wzdłuż szpaleru innych aut na łące przylegającej do jednego z osiedli. Nikt nie chciał nam wlepić mandatu za parkowanie w miejscu do tego nieprzeznaczonym. Z początku śmiałem się, że do całej akcji zaangażowano pewnie połowę komisariatu. Urzekło mnie to jednak. Ile jeszcze wody w Olzie upłynie, nim zobaczę u nas taką akcję?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz