czwartek, 29 czerwca 2017

Weltszmerc

Nad Cieszynem zawisło stalowe niebo. Wydawało się, że ołowiana kopuła firmamentu zaraz spadnie na jego mieszkańców. Nie patrzmy  przed siebie. Zwróćmy swe oczy ku górze. Zobaczymy wielkopiątkowy widok rodem z Pasji. Całe szczęście, że do kompletu nie zadrżała ziemia pod stopami. Nie mniej ciemne niebo miało towarzyszyć słynnym Spartanom pod Termopilami. Ich król Leonidas na wieść, że Persowie mają tylu łuczników, by strzałami zakryć słońce, odparł tylko: Będziemy walczyć w cieniu. Nie dość, że chłop był mężny, to jeszcze żartowniś. Nie do śmiechu jest za to rolnikom. Na pola nie spadła nawet życiodajna kropla deszczu. Rośliny usychają, a mnie dopada tzw. weltszmerc. Ma to również swoje dobre strony. Będzie o czym pisać.


17.05- popołudnie. Z drzemki budzi mnie dźwięk telefonu. Smartfon wibruje jak oszalały. Strącam go niechcący ze stolika. Zdrętwiałym palcom udaje się go odebrać. W telefonie odzywa się ciepły głos młodej kobiety. Okazuje się, że należy do przedstawicielki jednej z firm telekomunikacyjnych. Szybko przejmuję inicjatywę i tłumaczę swej rozmówczyni, że współpraca z obecnym operatorem mi odpowiada i nie jestem zainteresowany jej ofertą. Nagle, zupełnie nie wiadomo skąd w moim umyśle zrodziła się przedziwna myśl. Podziękowałem jej za telefon i życzyłem miłego popołudnia. Przecież nie taki jest schemat tych rozmów, prawda? Sam powód zadzwonienia do nas już nas irytuje. Dążymy do tego, by jak najszybciej skończyć rozmowę. Wszystko to wygląda tak, jak gdybyśmy chcieli się pozbyć trędowatego. Czyż dzwonek telefonu nie przypomina ostrzegawczej kołatki?


Na jedną z cieszyńskich stacji podjeżdża samochód. Właściciel chce zatankować. Bo po cóż innego tam przyjeżdżać? Zostaje od razu zauważony przez obsługę. Zapytany przez pracownika stacji, czy nie chciałby wypróbować super nowoczesnego paliwa, zbywa go milczeniem. Tak samo jest przy samej kasie. Klient chce szybko zapłacić za paliwo. Słyszy w międzyczasie mnóstwo pytań. Ma pan kartę klienta? Czy jest pan zainteresowany jej założeniem? Mamy w promocji  napoje energetyczne, podać? A może spróbuje pan hot-doga z wybornym sosem tysiąca wysp? Klient nie słucha. Włącza się w nim automat. Odpowiada za każdym razem: nie. Stara się być miły. Wychodzi mu to nieporadnie. Nie patrzy ekspedientce w oczy, gdyż nie chce jej pokazać, jak bardzo go to wszystko irytuje. Przecież ona nie jest niczemu winna. Jej milczeć nie kazano. Brak pytań skutkuje brakiem premii.

Dlaczego tak nas wszystko denerwuje? Dlaczego toczymy pianę z ust? Dlaczego tyle w nas pogardy? Nie sposób mi odpowiedzieć na to pytanie w sposób jednoznaczny. Czy nie jest tak, że współcześnie wychowuje się dzieci na indywidualistów nastawionych na osobisty sukces? Tak ma wyglądać elita, budująca nową wieżę Babel.  Brak współpracy i współczucia u każdej z osób ma być kolejnym kamiennym blokiem pnącym się w górę. Empatia jest dziś towarem deficytowym. Jeśli ktoś się na nią zdobędzie, to uchodzi za frajera. My nawet empatię ograniczamy często do jednego dnia w roku.W styczniu jest taki dzień, gdy pod sztandarem serca okazujemy swą dobroć. A potem? Do końca roku odwieszamy ją do głębokiej szafy. Poczucie obowiązku przecież spełniliśmy.

Wypełnia mnie radość, gdy czytam o kolejnej akcji charytatywnej, zbiórce pieniędzy, czy innym tego typu wydarzeniu. Cieszyn nie jest wielkim miastem, lecz i tu znajdą się osoby, którym trzeba pomóc. Jestem pełen uznania dla ich hartu ducha. Podziwiam za to, że potrafią przyjmować pomoc, choć to nie jest pewnie proste. Mnie głupia duma dawno by złożyła do grobu w ich sytuacji. W naszym mieście ciągle toczy się gra o życie. My też możemy podnieść broń i zawalczyć o czyjeś lepsze jutro. Oddawajmy szpik. Ofiarowujmy ubrania i pieniądze. Biegajmy i pływajmy w maratonach. Nie bądźmy cyniczni jak Nietzsche, który napisał: Współczucie jest krzyżem do którego przybity jest współczujący.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz