niedziela, 21 maja 2017

Piwo

Brukowany chodnik  między wydeptanymi w ziemi alejami został rozwinięty niczym dywan na uroczystej gali. Igły żywotników roztaczają cień, przyćmiewając słońce. Do jednego z takich miejsc zaścielonych cieniem wszyscy trafimy. Również i ja czasem tam zaglądam. Nie szukam śmierci, lecz dumam nad grobami tych, co odeszli do wiecznej pamięci. Odwiedzając cmentarz ewangelicki w Cieszynie, wielokrotnie mijałem drewnianą figurę w góralskim szałasie. To postać Chrystusa Frasobliwego, który smutnymi oczami przypominała nam o swojej męce. Widok ten nie powinien nikogo dziwić, gdyż wizerunek ten na Śląsk przywędrował z Zachodu w XV wieku wraz z nurtem sztuki znanym jako nowoczesna pobożność. Szybko zakorzenił się u nas i stał się jednym z fundamentów sztuki ludowej.


Zawsze zastawiało mnie, czyjego grobu ów Chrystus strzeże? Tabliczka była czytelna, lecz personalia na niej wyrzeźbione, niczego mi nie zdradzały. Tajemnica rozwiązała się wraz z cykliczną imprezą, która od trzech lat w Cieszynie jest organizowana. Mowa o Memoriale Adolfa „Bolko” Kantora – pięściarza rodem z Zaolzia, który swe życie związał ze Śląskiem Cieszyńskim. Cieszy fakt, że pamięta się o lokalnych bohaterach. Warto wspomnieć również, że Bolko Kantor był nie tylko sportowcem, ale bohaterem z czasów II wojny światowej.  Adolf Kantor walczył w ramach 4. Pułku Strzelców Podhalańskich. Potem  został wcielony do Wehrmachtu, gdzie odmówił strzelania. U kresu wojny walczył razem z armią Andersa. Jego życie pełne przejść opisuje film dokumentalny pt. Bolko Kantor. Prawy, prosty.

Pragnienie wodą śmierzyli stokową, Czaszą bukową. Albo z jęczmiennym przeważywszy słodem I piwnicznym ją wystudziwszy chłodem, Upracowanym żeńcom koło żniwa. Dawali piwa.pisał Jan Andrzej Morsztyn w Wiejskim Żywocie.  Choć do żniw jeszcze sporo czasu, to cieszyniacy ochoczo celebrują życie. Ciepło i duchota niczym choroba determinuje ich do poszukiwania bursztynowego panaceum, które skropli  wyschnięte gardło. Jęczmienny bądź pszeniczny trunek najlepiej spożywać na cieszyńskim rynku. Tam bowiem ogródki piwne zostały zasłane niczym najwygodniejsze łóżko. Skojarzenie nieprzypadkowe, gdyż nadmiar płynu może zesłać na nas błogi sen. Ścierając gorzką pianę z wąsów należy zastanowić się, jak to jest z piciem piwa w Cieszynie? Ze smutkiem muszę stwierdzić, że jest niewiele miejsc, gdzie można w miłym towarzystwie wypić dobre piwo poza sezonem wiosenno - letnim. Dziwne jest dla mnie również, że browar mając taką miejscówkę, otwiera ją tylko w okresie letnim, bądź na specjalne okazje. Chłodne ceglane wnętrze, aż się prosi się o to, by gospoda była tam otwarta przez cały rok. Mając tak doskonały asortyment w postaci lokalnego piwa można by przyćmić te wszystkie lokale, które wzorują się na bawarskich piwiarniach.

A propos lokalnego piwa ostatnimi czasy zauważyłem, że w sieci pojawiła się reklama piwa Brackie Pils, które to okazuje się jedynie farbowanym lisem. Piwo to w sposób perfidny, próbuje wykorzystać sławę Brackiego, które od zawsze było warzone w cieszyńskim browarze. Piwo produkowane w Żywcu reklamuje się na tle Cieszyna po obu brzegach Olzy. Czy nowe piwo jest dobre? Kwestia gustu. Mam jedynie nadzieję, że nie przekreśli dotychczasowego piwowarskiego dorobku Cieszyna. W zeszłym roku byłem na wakacjach w Toruniu. Tam wdałem się z w dyskusję z pewnym przewodnikiem, który na wieść  o tym, skąd pochodzę - zaczął wychwalać pod niebiosa piwo Brackie.  Pamiętam, że bardzo mnie to dumą wtedy napawało. Liczę, że takie anegdoty za sprawą Pilsa nie przestaną się pojawiać.

I bez piwa nie obędzie się ostatni z przeze mnie poruszanych tematów. Bowiem na trzeźwo, nie sposób mi pojąć, dlaczego tak wszystkich emocjonuje kwestia  festiwalu w Opolu? Może problem  braku zrozumienia tkwi w tym, że ja nie oglądam ani Opola, ani Sopotu, ani żadnej imprezy tego typu. Jednakże nie podchodzę do tematu tak zasadniczo jak Kazik Staszewski: Wpierw "Dezerter", potem radio, "Muzyczna Jedynka" Kto się tam pokazuje, tego ja nie szanuję. Należy jednak uszanować wolę gwiazd, które nie raczą się pojawić w opolskim amfiteatrze. Opole z nimi, czy bez nich. Czy to jest istotne? Jednakże z tego miejsca pragnę podziękować panu Jackowi Kurskiemu i mówię to bez grama kpiny. Pan Jacek ma niebywałą szansę zostać tym, który pierwszy sypnie ziemię na trumnę telewizji publicznej bez względu na to, co robi. A żałobników nad trumną brakować nie będzie. Wygodne synekury, sowite angaże opłacane z naszych podatków zostaną przykryte sosnowym wieńcem. Sam z chęcią zapalę znicz na nekropolii przy Woronicza 17, bo czasy się zmieniły i dostęp do informacji nie musi być już  „publiczny”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz