niedziela, 28 maja 2017

Historia dziury w ziemi

Do 1996 roku za najpłodniejszego pisarza jakiego kiedykolwiek nosiła ziemia, uważano Józefa Ignacego Kraszewskiego. Napisał ponad 200 powieści, a trzeba wiedzieć, że nie tylko tego typu utwory pisał. Autor ten wydał w 1859 roku książkę pod niewiele mówiącym tytułem: Historia kołka w płocie. W owym czasie powieść poruszała bardzo ważne kwestie społeczne. Mnie nie inspirowała jej treść. Natchnął mnie enigmatyczny oraz nieco zabawny tytuł.  Jaką rolę może spełniać ów kołek? Czy coś przytrzymuje? A może wypełnia dziurę w starej sztachecie? Wpadłem na pomysł by napisać o dziurze. Jednakże nie o takiej, o której myślał klasyk wiedeński  - Wolfgang Amadeusz Mozart, komponując  utwór pt. Pocałuj mnie w dupę. Ja pisząc ten tekst, będę mieć więcej szacunku do spraw i ludzi niż wirtuoz rodem z Salzburga. Jeśli jednak bym się w tej materii mylił, znaczyć to będzie, że udzieliła mi się pogarda płynąca niczym nuty w kompozycji Mozarta.


Wszyscy rodzice – bez wyjątku  mają to do siebie, że udzielają nam rad. Z czasów dzieciństwa przypomniała mi się jedna z wielu. Sądzę, że nie tylko mnie straszono, że jak nie będę się dobrze uczyć, to pójdę kopać rowy. Na szczęście z czasem zacząłem się bardziej przykładać do nauki, a złowieszcze proroctwo nie wypełniło się. Przestało być tak straszne i odeszło w niepamięć jak Buka z Doliny Muminków. Kiedy wbiłem  po raz któryś łopatę, przeszedł mnie zimny dreszcz podobny do chłodu, który zwiastował przybycie wspomnianej już Buki. To był przejaw strachu przed porażką. Każdy kolejny sztych w ziemi powodował zmęczenie i przygniatał mnie do ziemi, a obawy przed niepodołaniem zadaniu tylko rosły. Wyłącznie dzięki silnej woli dokończyłem zadanie, a pozorna, płytka dziura nie przeistoczyła się w czeluść. Kiedy zobaczę po raz kolejny robotnika opartego o łopatę, dwa razy się zastanowię, nim skomentuję jego pracę.

Od wielu lat wyobraźnię cieszyniaków rozpala temat cieszyńskich podziemi. Już w latach 60. i 70. ubiegłego wieku cieszyńskie kopidoły penetrowały stare piwnice w centrum miasta. Niestety ze względu na braki sprzętowe zaniechali dalszej pracy. Dwa lata temu ich pomysł podchwycił Wojciech Święs z Książnicy Cieszyńskiej i złożył wniosek na projekt w budżecie obywatelskim. Dzięki jego staraniom oraz głosom mieszkańców Cieszyna  udało się odgruzować część korytarzy przy ul. Przykopa. Nikt jednak nie przypuszczał co kryje się jeszcze głębiej. Członkowie Speleoklubu w Bielsku-Białej przedostali się przez wąski otwór w ścianie. Tuż za nią ukazała się nie kolejne pomieszczenie, lecz jaskinia z krasowymi naciekami na ścianach. To odkrycie stwarza również nowe możliwości dla turystyki miasta, co przyznają sami włodarze.

Ludzie mają to do siebie, że szukają dziury w całym. Zawsze znajdzie się dobry powód, by się do czegoś przyczepić. Nie inaczej było tym razem. Do rangi wiadomości stulecia urosła wieść, że syn pani premier przyjął święcenia kapłańskie. W nowoczesnym państwie byłoby to nie do pomyślenia. Co innego zmiana płci. To pewnie budziłoby powszechny poklask i uznanie. Osobiście jednak uważam, że nagłośnianie tej sprawy nie służy przede wszystkim samemu neoprezbiterowi. Zamiast cieszyć się jednym z najważniejszych dni w życiu, musi od samego początku przekonywać się, że wybrał niełatwą ścieżkę w swoim życiu. Ale kto powiedział, że podążanie za Jezusem będzie proste?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz