poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Przebudzenie


Miasto budzi się . Z naszymi marzeniami. Szumem ulic woła mnie – śpiewał onegdaj Paweł Kukiz z zespołem Yugopolis. Słowa te można również odnieść do Cieszyna i to na wielu płaszczyznach. Wraz z nadejściem wiosny pojawiają się pierwsze pąki. Zielenią się liście. Krajobraz diametralnie się zmienia. Miasto wymyka się szaroburej otchłani osnutej dymem z kominów. Wzrok przykuwa dominanta, rozpierająca dumą cieszyniaków. Albowiem w okamgnieniu rozkwitły magnolie, kuszące swą barwą niczym kobiece usta podczas randki. Ten, kto jeszcze nie widział w tym roku tych drzew, powinien wyruszyć cieszyńskim szlakiem magnolii, póki jeszcze może.


Zazwyczaj jestem przeciwnikiem finansowania kultury ze środków publicznych. Ma to związek z częstym marnotrawieniem pieniędzy. Ludzie kreujący się na artystów wiedzą jak się dobrze zakręcić przy osobach mających dostęp do publicznej kiesy. Tradycja ta na dobre zakorzeniła się w Polsce już w Czasach Stanisławowskich, kiedy król rozrzutnie dysponował skarbem, zamiast zbroić polskie wojsko. Dawniej sztukę finansowali możni tego świata. Mecenasami byli papieże, monarchowie oraz magnaci. To dzięki nim słowa Horacego: Nie wszystek umrę stały się faktem. Wszyscy Ci ludzie parokrotnie się zastanowili zanim wydali choćby jednego dukata, a musicie wiedzieć, że wynagrodzenia artystów nie były małe.

Cieszyn zaczyna się przebudzać również pod względem kulturalno – wydarzeniowym. Proces ten nie został zapoczątkowany dziś. Co więcej, rozpędza się. Ma to też związek ze zmianą myślenia. Pojawili się nowi ludzie, organizujący te wydarzenia, którzy nie boją się wymieniać doświadczeniami z innymi osobami ich pokroju. Dostrzegam również zastąpienie chaotycznych działań strategią. Doskonale widać to po działalności cieszyńskiego Domu Narodowego. Najlepiej niech posłuży przykład Święta Trzech Braci. Co roku wielu z nas czeka, aż pojawi się program. Przez wiele lat wyczekiwało się na moment ogłoszenia, by w końcu usłyszeć dźwięk wzdychania wydobywający się z własnych ust. Moim zdaniem drugi rok z rzędu sytuacja ta nie ma miejsca. Przyjeżdżają gwiazdy wielkiego formatu takie jak: Coma, czy Krzysztof Krawczyk. Najważniejsze jest jednak to, że każdy znajdzie coś dla siebie i nie będzie to tylko kolejny plastikowy kufel piwa przygryzany kiełbasą z rusztu.


Tymczasem w Cieszynie po raz kolejny odbył się Rynek Smaków. Food trucki niczym kolorowe pisanki na wielkanocnym stole zaścieliły rynkowy bruk. I tak, jak to bywa na świątecznym stole, zapanował przepych. Każdy biesiadnik miał na wyciągnięcie ręki to, czego tylko zapragnął. Wystarczył banknot z rotundą, by wgryźć się zębami w przepyszną bułkę z prawdziwą wołowiną. Miejsce to oferowało jednak dużo więcej uciech. Można było zasmakować owoców w czekoladzie, pierogów, jak również tajskich lodów. Wybór jednak był dużo większy. Kres folgowaniu sobie mógł przynieść tylko pusty portfel lub pełny żołądek. Swoją drogą zastanawia mnie, dlaczego w Cieszynie nie pojawili się jeszcze rodzimi przedsiębiorcy, którzy zdecydowaliby się na otwarcie food tracku? Czy to nieopłacalne? Czy brak nam nieco fantazji? A może boimy się koczowniczego trybu życia?


Kończąc swój wywód na temat szybkiego jedzenia w Cieszynie, nie sposób pominąć kwestii hot-dogów spod cieszyńskiego wiaduktu przy starostwie. Danie to od wielu lat przyciąga wielbicieli z obu brzegów Olzy. Nie ważne, czy niesiesz wiklinowy kosz z targu, czy tylko rejestrujesz nowo zakupiony samochód w pobliskim wydziale komunikacji. Istotne jest, że za niewielką cenę możesz szybko zjeść. Część z Was uzna, że się wydurniam. Jednak śmiało mogę stwierdzić, że ten kto nie jadł tego przysmaku, ten nie wie co to szybkie jedzenie w Cieszynie.

2 komentarze:

  1. https://www.facebook.com/IFFights/?fref=ts Jeżeli się nie mylę to mamy w Cieszynie jednego food truck'a :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za informację. W takim razie byłem w błędzie.

    OdpowiedzUsuń