czwartek, 6 kwietnia 2017

Swoją drogą


Być może zauważyliście, że spora grupa nowopowstałych zespołów muzycznych na swym pierwszym krążku umieszcza utwór bądź tytułuje całą płytę swoją nazwą. Nie inaczej u progu swej kariery zrobiło Queen, Led Zeppelin, Iron Maiden, czy inni giganci sceny muzycznej. Był to ich pierwszy poważny krok na krętej drodze do sukcesu. Podążę i ja za tymi koryfeuszami ostatnich dekad, aby słowa me powędrowały dalej niż do szuflady w biurku.

Sen jest jedną z najzwyczajniejszych czynności w życiu człowieka. Bez niego nie mógłby zbyt długo egzystować. Brak nocnego odpoczynku nie jest wskazany, o czym mogą świadczyć przeróżne historie o ludziach, którzy umarli, spędzając parę dób bez przerw przy komputerze. Sen ma również jeszcze jedną istotną funkcję. Otóż w trakcie jego trwania informacje w naszym mózgu są porządkowane, a to, co niepotrzebne jest skrupulatnie usuwane. Swego czasu dosyć mocno interesowałem się różnorodnymi religiami świata, w tym jedną z jej najpierwotniejszych form – szamanizmem. W naukowej publikacji na ten temat przeczytałem, że w trakcie snu organizm wydziela parokrotnie silniejszą substancję od heroiny. Jest to jedna z przyczyn, dla której sny są takie barwne. Dla mnie również  istotny powód by nie wydać ani grosza na prochy.

Swoją drogą zawsze żyłem w przekonaniu, że sen jest czymś intymnym, to też przed niewieloma osobami odkrywam swe marzenia. Bywa, że jedne są śmieszne, pełne przyjemności, inne zaś z pogranicza mroku i abstrakcji.  Tym razem zrobię wyjątek i podzielę się swym snem z każdym, kto tylko zechce poczytać. Swoisty ekshibicjonizm, czy  tylko słowne kuglarstwo?

Wiosna w pełnej krasie. Słychać ptasi śpiew. Chórzystów nie brakuje.  Na trzy głosy śpiewają: słowiki, pleszki oraz muchołówki. Wtóruje im murmurando trzmiela. Widzę tylko przestrzeń przed sobą. Idę ścieżką wydeptaną  pośród łąk.  Na szczęście to nie droga takiego typu, jaką idzie główny bohater „Gladiatora” pod koniec filmu. Kładę się na trawiastym dywanie. Kwieciste posłanie okala me ciało. Patrzę w górę i spoglądam na gwiazdy usiane na niebieskim firmamencie. Niestety sny mają to do siebie, że trzeba kiedyś otworzyć oczy. Złośliwość losu powoduje, że chwila ta z reguły następuje w najlepszym momencie.

Swoją drogą przyszła najwyższa pora by się wybić „na niepodległość”.  Nastał czas by porzucić ciepłe redakcyjne gniazdko, w którym niczym pisklę nabywałem wprawy w pisaniu oraz szlifowałem swe umiejętności. Natomiast ktoś za mnie umieszczał tekst na stronie. Zanim podążę własną ścieżką, chcę podziękować Basi i Patrykowi za okazaną mi pomoc i możliwość publikowania.

„Swoją drogą”  jest nie tylko wyrażeniem wprowadzającym temat wypowiedzi, czy też zapowiedzią samodzielnej działalności. To także obwieszczenie mojej nowej podróży. Nie martwcie się. Nie zamieniam się w turystę. Nie pójdę również „boso przez świat”. Nie wezmę też przykładu z homeryckiego bohatera – Odyseusza, choć to mój faworyt wśród mitologicznych postaci. Będę się przemieszczał słowo po słowie, litera po literze. Z dogodnego miejsca będę obserwował świat, a swymi spostrzeżeniami nie omieszkam się podzielić. Postaram się regularnie odwiedzać Księstwo Cieszyńskie, bo wbrew obiegowej opinii wiele się tu dzieje. Wystarczy tylko się rozejrzeć. Będę również przeglądać sieć, wertować książki oraz gazety by ta moja wędrówka była o wiele barwniejsza.


A droga wiedzie w przód i w przód
Choć zaczęła się tuż za progiem –
I w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią – tak jak mogę…
Skorymi stopy za nią w ślad –
Aż w szerszą się rozpłynie drogę,
Gdzie strumień licznych dróg już wpadł…
A potem dokąd? – rzec nie mogę
. – J.R.R. Tolkien

2 komentarze:

  1. Super! Powodzenia :)

    A co do snów słyszałam teorie, ze snimy w kolorach biało czarnych :) choć z jednego snu pamietam ewidentne kolory ;)

    OdpowiedzUsuń