środa, 20 stycznia 2021

Wymazać z pamięci

Ludzie machają łopatą niczym niewolnicy w Egipcie. Bicz mrozu smaga grzbiet pokryty puchem. Wydaje się, że nie sposób stworzyć pomostu pomiędzy starożytną cywilizacją, a otaczającą nas rzeczywistością. Połączenie jest kruche niczym lód, ale gdyby prześlizgnąć się po nim, być może unikniemy losu chłopca z Dekalogu I Krzysztofa Kieślowskiego.


W liceum czytałem świetną książkę o Egipcie – Egipcjanina Sinuhe Miki Waltariego. Choć powieść podoba mi się z zupełnie innego powodu, nie sposób zahaczyć o tło, które towarzyszy historii egipskiego medyka. Sinuhe rodzi się bowiem w czasach rządów XVIII dynastii, która do dziś fascynuje świat. Dzieje się tak dlatego, że jej najbardziej znanym przedstawicielem dynastii jest osławiony Tutenchamon. 

Nie mniej fascynująca jest postać jego ekscentrycznego ojca – Echnatona, który postanowił obalić starych bogów, by oddawać cześć jednemu bogu – Atonowi. Być może mieliście okazję o nim przeczytać, Drodzy Czytelnicy. Mieliście sporo szczęścia, gdyż faraona postanowiono wymazać z pamięci potomnych. Powodem jak zwykle była odmienność myśli. 

Nie pisałbym o tym nawet, bo szkoda pióra. Niemniej pomysł usunięcia Donalda Trampa z filmu Kevin sam w Nowym Jorku zasługuje na pewne wspomnienie. Jeśli możemy usunąć wizerunek prezydenta Stanów Zjednoczonych, bo nam się nie podoba (a może się nie podobać), oznacza to, że można to zrobić komukolwiek. Uwielbiam czytać i oglądać dystopie, ale w żadnym wypadku nie chciałbym się stać ich częścią.

Swoją drogą, na przełomie roku miałem okazję przeczytać Wydanie Specjalne Wiadomości Ratuszowych, w całości poświęcone trzydziestoleciu samorządu terytorialnego. Obok wielu zdjęć radnych stylizowanych niemalże na absolwentów szkół stopnia nieznanego w austrowęgierskim stylu, doczekaliśmy się wznowienia artykułów pisanych przez burmistrzów Cieszyna, w czasie gdy piastowali swe urzędy. Wyjątek stanowi artykuł, będący prologiem całego wydania oraz reminiscencje doktora Olbrychta, bez którego zbioru legend i pobożnych życzeń by nie było. Okazuje się, że przewodzili nam wspaniali wizjonerzy, lecz cieszyniacy nie poznali się na stelakach, a tym bardziej na werbusach. Na uznanie zasługuje jednak fakt, że o wymazywaniu z historii nie było mowy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz