poniedziałek, 3 lutego 2020

Hic sunt leones


Parafrazując słowa Piotra Fronczewskiego z dubbingu gry Wrota Baldura, powinno się rzec, że: przed wyruszeniem w drogę należy zabrać mapy. Dobre mapy były cenne, sporządzane przez kartografów – podróżników, głównie na zwojach pergaminu bądź samej skórze. Nie były tak sumienne, jak te dzisiejsze. Skala i kształty lądów były wykoślawione, lecz pozwalały na przybliżoną orientację w terenie. Niestety, strach oraz prymitywne środki transportu nie pozwalały eksplorować całości świata. Nie od razu. Stąd na mapach pojawiały się takie napisy jak: Hic sunt leones, czyli tu występują lwy. Co oznaczać miało, że dalej świat nie jest zbadany i może obfitować w wiele niebezpieczeństw. Nie tylko lwami straszno, lecz również hipopotamami, smokami i innymi mitycznymi stworzeniami. Wydaje się też zasadne stwierdzenie, że przestrogi te były skierowane do konkurencji, która na drodze rabunku mogła posiąść mapy.


Spójrzmy więc na mapę Śląska Cieszyńskiego. Czy jesteśmy w stanie stwierdzić, dlaczego rozwinęło się tu osadnictwo? Pierwsze, co się nasuwa, to Brama Morawska, która naturalnie dzieli Karpaty i Sudety. To tędy przebiegał szlak bursztynowy, tą drogą przemieszczali się radanici, pośrednicząc w handlu niewolnikami. Tędy maszerowały wojska. Tu – w górach spotykała się opozycja z Polski i Czechosłowacji. A gdyby niemieckie plany na przełomie XIX i XX nie spaliły na panewce, to moglibyśmy być połączeni jedną z odnóg do kolei Berlin-Bagdad. Mogłoby się to dziać w zupełnie innym miejscu, ale ludzkość lubi najprostsze rozwiązania, które nie mnożą wielu trudności. To dlatego Cieszyn i jego okolice mogły się rozwijać z jego kolorytem – religii, kultury i nacji. Wszystko dzięki drogom.

Można podejść do sprawy bardzo optymistycznie i powspominać ścieżki biegnące wzdłuż głównych cieków wodnych. Przez wieki ubita ziemia zamieniała się w kamień, by na samym końcu przeobrazić się w asfalt. Równolegle położono tory i tak poszerzono spektrum transportowe. Dziś się tego nie zauważa, bo prawie każdy ma samochód. Czy nie mijamy się z prawdą? Czy rzeczywiście jesteśmy dobrze skomunikowani? Tylko fragmentarycznie, ale gdzieś pośrodku tych 2300 km kwadratowych ziemi stolik z puzzlami przewraca się do góry nogami.

Bez transportu zamkniemy się zupełnie. Przemysł powoli, ale jednak powraca. Mamy ambicje, by  rozwijać szkolnictwo poziomu średniego i zawodowego. W końcu, pragniemy, by przyjeżdżali do nas turyści i kuracjusze. Nie jesteśmy w stanie dokonać skoku cywilizacyjnego bez dobrych połączeń – kolejowych oraz autobusowych. Małe miejscowości będą się zapadać w sobie, przypominając małe czarne dziury. Zjawisko to spotęguje inne negatywne skutki. Jednostka, aby się im przeciwstawić, będzie musieć wyrwać się sile grawitacji i na stale opuścić siedlisko.

Odnawia się linia kolejowa z Cieszyna w kierunku Wisły, pojawiają się połączenia lotnicze z Warszawy do Ostrawy. Wsłuchuję się w głosy i słyszę: Po co? Po co? Po co? Dla pustych przejazdów? Być może początkowo będą puste bądź niepełne. Nie sądzę, by przewoziły wyłącznie powietrze. To z ekonomicznego punktu widzenia nie miałoby sensu. Istotę widać tam, gdzie przemarznięte dzieci stoją na rdzawiących przystankach. Dostrzegamy to również w chorych, którzy nie mogą dotrzeć do przychodni. Świadczą o tym także puste lokale i pieniądze, których brakuje w kasie obiektu muzealnego. Czy jednak widzisz to Ty, Drogi Czytelniku?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz