poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Miasto ze snu


Cieszyn – miasto ze snu. Nadchodzi  rzymski legionista, co w wodzie skąpał swe obolałe stopy. Nie wie, jakiej potęgi wbić proporzec w kamienisty bruk. Dokąd doprowadzi go ścieżka marzeń.  Jeno mgnienie kamiennych oczu, atakuje kolejna wizja – sen o potędze. O tej, gdzie Pan Bóg z ceglanego szczytu dogląda swego stada – tego, które wzrasta, pijąc ze źródła, maluczkim zaś niczego nie brak. Zza węgła wytacza się wielki architekt, co ponoć do loży uczęszczał. W oczach rosną fabryki, mieszkania – wizja to godna talara. W stronę legionisty leci strzała, która rozerwawszy przestrzeń, niesie rozpustę, swawole i inne uniesienia. Cokolwiek śnimy, skrywają to czterej bogowie snu za makowym kobiercem.


Są takie sny, przy których Koszmar z Dunwich staje się rozkoszną chwilą, gdyż mimo słabszej siły, niszczycielska siła wdziera się bezpardonowo do naszej nadolziańskiej rzeczywistości. To nie wezbrany żywioł wody wybudza nas z letargu, lecz bezmyślność ludzka. Ta potrafi niemiło zaskoczyć niczym kubeł zimnej wody. Nie cichną doniesienia o wybrykach wandali, którzy nie szanują ławek znad granicy. Zuchwalstwom nie ma końca. W zeszłym tygodniu zaginął słynny różowy fotel ze Wzgórza Zamkowego. Zubożeje ta nasza malutka turystyka, której niemniej oczywistymi symbolami stały się różowe eksponaty, tak chętnie fotografowane przez  przyjezdnych.

Zmieniają się trendy, to rzecz pewna. Jeszcze rok temu popularnym hasłem związanym z wyrazem Cieszyn było: Gdzie kupić trawę w Cieszynie? Przypuszczam, że część przybyszy nie szukała u nas uroku zabytkowych uliczek, co potwierdzały dość liczne doniesienia o spektakularnych pochwyceniach wśród przyjezdnej młodzieży. Obecnie w siłę rosną hasła związane choćby z cieszyńskimi kawiarniami, co dla wielu mieszkańców Cieszyna może nie być oczywiste. Wybrać się do Cieszyna, by zobaczyć rotundę, browar, czy rynek, to można jak najbardziej, jeszcze jak. To budzi dumę. Kawa? A kawa w doborowym otoczeniu i towarzystwie to powrót do najlepszych tradycji.

Pozostańmy przy temacie używek, bo te ukradkiem towarzyszyły cywilizacji od początku. Przez długi czas były zarezerwowane dla nielicznych, Ci zaś, co je zażywali, uchodzili za niezwykle interesujących. Dzięki nim tworzyli i wcale się z tym nie kryli. Taki choćby Witkacy, malował pod wpływem na zamówienie. Obecnie nikogo to nie wprawia w osłupienie, bo narkotyki spowszechniały. Dziś, by być artystą, trzeba szokować dla samego szokowania. Najczęściej dla uzyskania takiego efektu twórca się ośmiesza. Wzbudzenie skandalu zaciemnia całkowicie wyraz artystyczny, toteż mamy takich twórców, jakich mamy. Chyba zapomniano, że najbardziej szokująca bywa prawda.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz