poniedziałek, 3 czerwca 2019

Z czym się żegnam?


Pisząc ten felieton, w pośpiechu pakuję plecak. Szczoteczka do zębów? Jest. Chusteczki? Są. Krótka, ale niezbędna lista przedmiotów zostaje odfajkowana. Jeszcze tylko nastawić budzik i można pójść spać. Nadarzyła się okazja, to opuszczam Cieszyn, dokładnie 5.15. Swoich wiernych czytelników uspokajam, wrócę szybciej, niż się można spodziewać. Zanim wejdę do autobusu, odwrócę się w kierunku miasta i wspomnę słowa Adama Asnyka: Kiedym cię żegnał, usta me milczały I nie widziałem jakie słowo rzucić, Więc wszystkie słowa przy mnie pozostały, A serce zbiegło i nie chce powrócić.


Pożegnania są trudne, lecz nie w tym przypadku. Czasem rozłąka jest potrzebna. Człowiek nabiera dystansu, po powrocie zaś może rzucić świeżym spojrzeniem na pewne sprawy. Wyjeżdżam do dużego miasta, gdzie już po wyjściu z autobusu poczuję powiew Zachodu i nie mam na myśli wcale smogu.  Nad płytą dworca górować będzie Galeria Krakowska. Krajobraz dobrze znany z rodzimego podwórka. Nie mam tylko pojęcia, czy jest tak samo demonizowany.

Uświadamiam sobie, że im jestem starszy, tym dostrzegam mniej zalet powtarzalności rozwiązań, zwłaszcza w usługach. Jako dzieci prawie modliliśmy się o powstanie Macdonalda. Nasze błagania zostały wysłuchane niemal po dwóch dekadach. Dwa tygodnie temu otwarto w Cieszynie Empik. To co najmniej o dekadę za późno. Dziś sklep ten jest tylko jedną z księgarń. Nie jest niczym innowacyjnym.  Na tle tego powiewu cywilizacji zaczynam dostrzegać potęgę unikatowych rozwiązań, które delikatnie, po cichu zaczynają wrastać w strukturę miasta, a co więcej w świadomość jego mieszkańców. W jednym z takich miejsc wkrótce będzie można porozmawiać o filozofii w większym gronie, co uważam za niezwykle ciekawą inicjatywę.

Nie samą filozofią Cieszyn żyje. W innym wypadku biada nam i beczki. Liczy się twarda waluta. Nie jest prawdą, że handel na mieście całkiem upadł. Na duchu podniosła mnie pewna sprzedawczyni, która prowadzi swój interes na ulicy Menniczej, sprzedając głównie spodnie. Czyni to w starodawnym stylu, podchodząc do każdego klienta jak do samego sułtana.  Z pieczołowitością urabia klienta, dbając nawet o najmniejszy detal. Stara szkoła – a robi wrażenie!

Swoją drogą, rynek w Cieszynie  wyzbywa się resztek swojej pierwotnej funkcji. Jak się okazuje, cieszyńskie targi staroci nie będą się już odbywać na rynku. Taką decyzję podjęli organizatorzy. To kolejna impreza, która znika z rynku. Dostrzegam tu swoistego rodzaju decentralizację lokalną. Rynek przestanie być zakładnikiem każdej imprezy. Wydarzenia będą rozproszone w różnych zakątkach miasta, a cieszyniacy oraz turyści będą mogli podziewać także inne jego zakątki. Zobaczymy, czy ta strategia się sprawdzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz