wtorek, 5 lutego 2019

Miasto złożyło broń?


Biały puch chrzęścił pod nogami w ciemnym parku po drugiej stronie Olzy. Mrok rozdzierały tylko głowice przytłumionych latarni. W oddali słychać było zawodzącego jamnika albo innego czworonoga. Obstawiałbym jednak, że był to jamnik. Ta rasa zawsze była najgłośniejsza i idealnie nadawała się do hodowania w kamienicy lub bloku, a tych w okolicy nie brak. O tej porze nurt rzeki wydawał się czarny niczym Styks, a wezbrane wody tylko potęgowały ten efekt. Po polskiej stronie gasło życie w okolicznych domach. Lampy wyłączały się jedna po drugiej, jak gdyby był to umówiony znak. Jutro poniedziałek. Nie ma siedzenia do późnej nocy. Nikt nie baluje.  Świat zgasł niczym urządzenie wyłączone z kontaktu. Tym samym miasto złożyło hołd ciszy.


Powiadają, że miasto złożyło broń. Cieszyn nie chce się już bronić. Reduta stracona. Kwestią czasu jest tylko to, kiedy ostatni mądry stąd wyjedzie albo raczej odejdzie, bo niczym stąd odjechać nie sposób. Ten, kto został, jest albo pomylony, albo tkwi w układzie. Bo jakżeby inaczej? Drogi nieodśnieżone, władza butna. Tylko się żrą i stołki wymieniają. Taka mała roszada raz na parę lat, ku pokrzepieniu gawiedzi. Sprzedają wille, które należały podobno do kogoś słynnego. Mniejsza o to do kogo i tak nikt nie zapyta, by nie wyjść na idiotę. Zamykają sklepy, zwijają interesy. Pewnikiem idzie bieda. Cena chleba dochodzi do sześciu złotych. Czeka nas tu głód.

Można też popatrzeć inaczej. Ponad pięć lat temu sprowadziłem się do Kalembic. Przyznam, że zawsze o nich myślę w połączeniu z Pastwiskami. Pewnie to za sprawą szkoły i kościoła, które są usytuowane na pograniczu obu dzielnic. Jak zacząłem tu zaglądać częściej dekadę temu, to teren nie wydawał mi się zbyt interesujący. Perspektywa przeprowadzki tu przerażała mnie. Biłem się z myślami, że nic tu nie ma. To mogłaby być zwykła wioska. Lata mijały. Główne ulice wyremontowano, szkoła odnowiona, pojawił się plac zabaw, powstał ośrodek zdrowia i prywatny żłobek. Wielu mieszkańców marzyło o bankomacie. Teraz są dwa, choć dawno zapomnieliśmy o zachwycie, jaki towarzyszył pojawieniu się pierwszego. Niedawno ktoś otworzył myjnię samochodową. Coraz mniej odczuwam, że mieszkam na peryferiach.

Dostęp do zdobyczy cywilizacji marzy się nie tylko miastowym. Wydaje się, że nawet o te najmniejsze udogodnienia rozegra się batalia w Kończycach Małych, gdzie odbywać się będą wybory na sołtysa wsi. Jedna z kandydatek zaangażowała się w postawienie paczkomatu i bankomatu, by mieszkańcy nie musieli wypłacać gotówki w Zebrzydowicach. Taki postęp to ja rozumiem. Nigdy do końca nie rozumiałem roli sołtysa, uważając ten urząd za relikt przeszłości. Tymczasem w okolicznych wsiach kolejne osoby udowadniają, że jednak ma to sens,  a ważniejsze jest zaangażowanie lokalnej społeczności niż wysokość budżetu sołeckiego.

Śląsk Cieszyński jest piękny. Będzie się zmieniał, przepoczwarzał. Może przybrać różne oblicza. Czasem będziemy się bali tej metamorfozy, dopatrując się w niej czegoś iście diabolicznego. Będą nas krępować przyzwyczajenia oraz nostalgiczne sceny z młodości. To jest zupełnie zrozumiałe. Dlaczego pozwalamy na stanie się niewolnikami ciągłych narzekań? Tego nie wie nikt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz