Udało
się! Siedzimy w pociągu. Przed nami jeszcze parę godzin jazdy i dotrzemy do
celu. Zanim odetchnęliśmy, towarzyszył nam swoisty niepokój udzielający się
wielu osobom, które nie mają wielu okazji do podróżowania. Czy wsiądziemy do
odpowiedniego pociągu? Czy pociąg się nie spóźni? Czy zdążymy przesiąść się do
innego środka lokomocji ? Te i inne pytania kotłowały nam się w głowach. Na
własnej skórze miałem okazję się przekonać, że Cieszyn jest słabo
skomunikowany. Podróż w odległe strony wymaga przemyślanej strategii, a im
bliżej miejsca zamieszkania, tym gorzej.
Podróż
zapowiadała się długa i nużąca, a do najciekawszych rozrywek można by zaliczyć
obserwowanie krajobrazu za oknem. Im dalej od Śląska, tym mniej skupisk
ludzkich. Nieużytki rolne, łąki i lasy tworzyły monotonny schemat, który sąsiadował
z niemal każdym torowiskiem. Choć
przyznam, że była jedna zaskakująca rzecz w całym tym polskim pejzażu. Częstokroć
wzdłuż linii kolejowej ciągnęły się ogródki działkowe, niezbyt urodziwe o tej
porze roku. Nie wiem, z czego to wynikało. Być może wartość gruntu w takich
miejscach jest bardzo niska.
Przygodę
w pociągu można przeżyć na dwa sposoby, zakładając, że pomijamy ten trzeci, gdy
pasażer chowa się w kiblu przed konduktorem, gdyż nie posiada biletu. Pierwszy z nich coraz częściej stosowany
polega oddzieleniu się od reszty niewidzialnym murem. Wystarczy tablet, kupiona
na dworcu kolejowym gazeta lub książka. Zasłaniamy swe oblicze tekstem i już
przestajemy być atrakcyjni dla otoczenia. Drugi sposób wydaje się dużo
barwniejszy, ale przeznaczony jest dla osób śmiałych oraz stałych bywalców
kolei. Jeśli los uśmiechnie się do podróżnika, to stanie się bohaterem sceny rodem
z kolei transsyberyjskich, gdzie zawiązują się ciekawe znajomości, a jak dobrze
pójdzie, to szybko znajdzie się pęto kiełbasy i kropla alkoholu. Z kolei
nieprzychylność fortuny może sprawić, że człowiek trafi na wiecznych
malkontentów. Nie mieliby skrupułów, by żądać
zwrotu pieniędzy od przewoźnika tylko dlatego, że w oknie powiewa stara zasłona
zamiast nowoczesnej rolety. Jak to powiedziała kuracjuszka pewnego sanatorium: Istne dziadostwo!
Swoją
drogą, dziadostwo powolnym krokiem znika z kolei. Dworce już po remoncie lub w
trakcie. Aby to zobaczyć, nie trzeba wcale udać się do żadnej metropolii. Na
własne oczy widziałem tak odwalony dworzec w niewielkiej miejscowości, że ten
nasz cieszyński węzeł przesiadkowy, choć nic mu nie brakuje, może się schować.
Same wagony są albo nowe, albo zmodernizowane. Obsługa też jest na wysokim
poziomie. Nie nęka ciągłymi kontrolami. Tylko
wciąż połączeń jest zbyt mało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz