Byłbym
bezczelny twierdząc, że moja opinia dotycząca nazwy Cieszynek miała wpływ na cokolwiek. Na szczęście nie byłem w swym
zdaniu odosobniony. Byliśmy niczym gwiazdy rozsiane na niebieskim firmamencie.
Niby blisko a jednak daleko. Wszystko zależy od przyjętej perspektywy. Nie jest
to wszakże najważniejsze. Ważne, że nasz głos niczym trąby jerychońskie był
wystarczająco donośny, by skruszyć mur wzniesiony z głosów większości, która
miała przyjemność kosztować najnowszy wyrób lokalnego browaru. Niestety w przypadku
wyboru nazwy dla nowego piwa sprawdzają się ostre jak brzytwa słowa Pascala: Opinia większości jest opinią najmniej
zdolnych.
Ktoś
mógłby pomyśleć, że dyrektor Cieszyńskiego Browaru Zamkowego to hazardzista. Przystanie
w ciemno na decyzję garstki osób może wydawać się ryzykowane. To tylko pozory,
bowiem była to w moim odczuciu przemyślana strategia. Docelowo odbiorcą nowego
piwa, które wkrótce zastąpi legendarne Brackie, będzie mieszkaniec Śląska
Cieszyńskiego. Powierzenie misji znalezienia nowej nazwy dla złotego trunku
osobom opiniotwórczym i znanym przynajmniej części osób stela sprawia wrażenie
strzału w dziesiątkę. Zdegustowani cieszyniacy (a i tacy się znajdą) nie będą
musieli spuszczać ze smyczy psów gończych. Winni nowego wyboru opublikowali
nagranie z obrad. Dziś wszystko musi być transparentne. Zaś w dobie mediów
społecznościowych przedstawienie musi trwać.
Burzliwa
dyskusja trwała i trwała. Pomiędzy jedną, a drugą kanapką zbójnik Ondraszek stanął na cieszyńskim szafocie
po raz wtóry. Z kolei nazwa Cesarok
została spłukana potężnym łykiem piwa. Zebrane gremium uradziło, że nowy trunek
będzie sięgać do najgłębszych korzeni. Ogłoszono, że piwo będzie nosić nazwę Noszak na cześć cieszyńskiego księcia. Z
tymi przydomkami władców bywało tak, że często odnosiły się nie do tego, czego
życzyłby sobie umiłowany pan. Bolesław Krzywousty
prawdopodobnie nie był tak nazywany z powodu przykrego defektu twarzy, lecz
dlatego, że notorycznie kłamał. Niestety był też władcą niezbyt roztropnym, gdyż
podzielił swój kraj pomiędzy swych synów, choć można też rzec, że dopasował się
do istniejącej w Europie mody. Dopiero Władysław Łokietek i jego syn Kazimierz
na poważnie podjęli się próby scalenia Polski. Nie będę jednak rozwijał tego
wątku. Nie chciałbym być posądzony o spoilerowanie Korony Królów.
Wracam
zatem do naszego Noszaka, który nie zaistniałby w naszej świadomości bez swego
przodka – kłamczuszka. Swój przydomek zyskał dzięki uciążliwej chorobie stawów,
z powodu której musiał być noszony w lektyce. Przykra przypadłość świadczyła
również o tym, że w całym swoim życiu opływał w dostatek. Nie na napychaniu
własnego kałduna polegała wielkość owego monarchy. Był wiernym sługą cesarza
Karola IV, a także mentorem i przyjacielem jego syna Wacława. Podejmował się
wielu misji dyplomatycznych, a w razie bezkrólewia sprawował realną władzę w
cesarstwie. Najważniejsze jednak dla nas
jest to, że przyczynił się do rozwoju własnego księstwa i długo, długo nikt nie
mógł mu w tym dorównać. Co ma jednak Przemysław Noszak do piwa? Gdybym
powiedział, że Noszak brzmi całkiem
podobnie do czeskiego Ležák, czyli
lager, to moglibyście odnieść wrażenie, że padło mi na mózg i z powodu
bezradności wymyślam naciągane teorie. Tkwi w tym jednak ziarno prawdy a może i
nawet jęczmienia. Otóż Przemysław przyczynił się również do rozwoju produkcji
alkoholu we własnym księstwie. Chyba nie sądziliście, że całe dnie przesiadywał
w cesarskiej kancelarii na pisaniu traktatów? Nie od dziś wiadomo, że dobrze
prowadzona dyplomacja polega również na tym, że trzeba wiedzieć, co, gdzie i z
kim trzeba wypić. Wasze zdrowie!
Panie Pawle gratuluję trafnych spostrzeżeń i pełnej poezji prozy. Miło się czyta :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Zachęcam do czytania poprzednich oraz kolejnych tekstów.
UsuńPanie Pawle zapraszam w wolnej chwili na kawę. Miło będzie osobiście Pana poznać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Michał Peschak
Panie Michale mam czas jutro lub pojutrze po godzinie 16.30
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń