niedziela, 23 kwietnia 2017

Cisza

Cisza – niekiedy tylko pająk siatką wzruszy,
Lub przed oknem topolę wietrzyk pomuskuje;
Och! jak lekko oddychać, słodko marzyć duszy –
Tu mi gwar, tu mi uśmiech myśli nie krępuje. – Cyprian Kamil Norwid


Piątkowe popołudnie na cieszyńskim rynku. Tak upragniony przez wszystkich weekend powinien być już w natarciu. Siedzę na samotnej ławce, oczekując na przyjaciół. Brukowana płyta rynku jest niemalże pusta. Największe kłębowisko tworzy stado lokalnych gołębi.  Nikt jednak ich zgromadzenia nie bierze na poważnie, gdyż szare ptactwo zgodne z tradycją sra na wszystko. Na sąsiedniej ławce siedzi dystyngowany, starszy pan. Jego twarz skrywa w cieniu rondo kapelusza. Jedyne co widać, to cybuch fajki, z którego tli się dym.  Jemu też pewnie nie przeszkadza cisza. Leniwie dookoła rynku sunie niemieckie auto na obcych blachach. Cieszyńscy sklepikarze powoli zamykają już swe interesy. Z rozmyślań nad rozkoszną ciszą wyrywa mnie dźwięk wydobywający się z pobliskiej świątyni. To poruszają się dzwony niczym włosy nierządnicy na stopach Mistrza.

Kiedyś był taki stary dowcip, w którym profesor politologii odkrywa, że jego student podczas egzaminu kompletnie nic nie wie o otaczającym go świecie. Puentą owego żartu było stwierdzenie: A może by tak wszystko rzucić w cholerę i wyjechać w Bieszczady? Nie miałem jeszcze okazji postawić swej stopy w tamtych rejonach.  Jednakże wszyscy, którzy stamtąd wracają, są jednomyślni. Bieszczady to istne sanktuarium ciszy i spokoju. Podobno nie ma lepszego panaceum na stres, niż samotna wędrówka przez buczynę na pograniczu polsko-ukraińskim.  Wybieram opcję dla leniwych. Doceniam przyjemny klimat nadolziańskiego grodu. Popołudniami rozkoszuje się bezruchem w ścisłym centrum miasta. Zamiast gór i lasów kontempluję piękno cieszyńskich kamieniczek.  Polecam to wszystkim w nadchodzący długi weekend majowy. Po co gnać do Ustronia i Wisły? Szkoda stać w korku, denerwować się brakiem wolnych miejsc parkingowych  i godzinnym oczekiwaniem na zwykłe  cafe latte. W tym czasie Cieszyn tego wszystkiego Wam oszczędzi.

W jednym z cieszyńskich lokali pod Laubami na drewnianym kontuarze dumnie spogląda na nas orzeł Piastów cieszyńskich. Z niebieskiej tynktury próbuje się wyrwać jego złoty szpon. Wychyliwszy kolejny kufel piwa jedna z osób stwierdza, że cisza w Cieszynie jest jedynie pozorna i ma charakter okresowy. Nie licząc czasu powrotu z pracy, to najwięcej rzeczy się dzieje wraz nadejściem zmroku. To wtedy mamy dużo więcej czasu. Z kolei niektórzy z nas chcą skryć część z uciech, którym się z lubością oddają. Taki urok atramentowo-czarnej nocy. W czasie, gdy towarzystwo wznosi kolejny toast, przez rynek przetaczają się rozentuzjazmowane  tłumy. To wśród ludzi nie opadły jeszcze emocje po koncercie „Kobranocki” w Domu Narodowym. Zaś do okolicznych dyskotek zaczynają się schodzić młodzi ludzie spragnieni pląsów w rytm muzyki z pierwszych miejsc list przebojów. Jest jeszcze jedna grupa, która siedzi na ławkach otaczających Floriana - smakosze gruzińskiego kebabu. Nie mają żadnych wymagań lokalowych. Najważniejsze by w miarę szybko nasycić swe żołądki.


Z perspektywy lornety można się przyjrzeć również sprawie Ministerstwa Śledzia i Wódki. Lokal ten mieszczący się przy ulicy Srebrnej w Cieszynie prawdopodobnie wkrótce zamknie swe podwoje. Tak przynajmniej wynika z petycji, jaka została zamieszczona na stronie petycje.pl.  Stąd wniosek, że włodarze miasta z jakiegoś powodu nie chcą tego lokalu tuż pod swoim bokiem. Rzeczą młodych jest walczyć o różne idee. Sądzę jednak, że choć nie jest to nigdzie napisane, to nie bez powodu interes ma zostać zamknięty. Lokal podzieli los innych knajp, w których bawiła się młodzież.  Młodość ma to do siebie, że forma  i miejsce spożywania alkoholu ma w tej zabawie najmniejsze znaczenie. Idzie ocieplenie, więc i kawałek trawnika w zupełności wystarczy.

Nie wiem, czy w powyższej sprawie władze się ugną. Natomiast jest już pewne, że burmistrz Cieszyna zmienił zdanie w sprawie lokalizacji tymczasowego węzła przesiadkowego, który od jakiegoś czasu emocjonował mieszkańców ulic Chrobrego i Wyspiańskiego. Szczerze mówiąc, nie wierzyłem w inne rozwiązanie. Widać jednak, że władza lokalna nie jest jeszcze odrealniona i chce rozmawiać z mieszkańcami. Czy ktoś to jednak doceni? Czy w pamięci pozostanie tylko to, co złe? Czy będzie jak w piosence Ewy Farny: Cicho jakby cały świat zgasił światło, poszedł spać … ? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz