poniedziałek, 15 lutego 2021

Tramawaj zwany pożądaniem

W przypadku amerykańskiej kultury doświadczamy swoistego dysonansu poznawczego. Z jednej strony gardzimy popkulturą, Holywoodem i tym, co uważamy za swoisty rodzaj zepsucia, odejścia od sztuki wyższej. Jednocześnie pożądamy jego zdobyczy, począwszy od Coca-coli, a kończąc na Netflixie. Kultura masowa – przez jednych wzgardzana, przez innych hołubiona. Sztuka upada, prawią jedni. Z kolei inni mają to w nosie, gdyż liczy się wyłącznie rozrywka. Koegzystencja obu poglądów wydaje się możliwa tylko wówczas, gdy zaakceptujemy, że mamy prawo do różnych upodobań. W tym samym duchu słynną premię łacińską ułożyli średniowieczni scholastycy, pisząc:  De gustibus et coloribus non est disputandum.

Czasem jednak kultura wyższa kuca, a ta dla mas staje na palcach. Z pocałunku kochanków popełniających mezalians ma szansę powstać dzieło, które zostaje zapamiętane na lata. Tak też się stało z Tramwajem zwanym pożądaniem, który z Broadwayu trafił na srebrne ekrany. Tytuł filmu nawiązuje do nowoorleańskiego tramwaju, który zamiast numeru, nosił nazwę: Pożądanie. Niestety, nowa miłość zastępuje starą. Tak w 1948 roku, tramwaj został zastąpiony przez nowocześniejszy środek lokomocji – autobus.

Swoją drogą, w Cieszynie też jeździł tramwaj 110 lat temu. Nie jest to żadna sensacja, lecz powszechnie znany fakt. Jednakże niespełna dziesięcioletnia historia tego niesamowitego środka transportu do dziś rozpala wyobraźnię wielu mieszkańców. Myślami wracamy do najkrótszej linii tramwajowej C.K. monarchii. Jestem wręcz przekonany, że wielu chciałoby powrotu tego wehikułu na cieszyńskie ulice. Niestety, ta historia skończyła się dramatycznie dla miasta. Rozwód obu brzegów Olzy sprawił, że jak to bywa w tego typu sprawach, strony czyniły sobie ogromne złośliwości, a największą krzywdę wyrządzało to mieszkańcom – dzieciom podzielonego miasta.

Gdyby przesunąć się w czasie o całe sto lat, być może w starej kliszy uwieczniono by jegomościa, który swobodnie wyskakuje z tramwaju, niosąc naręcze kwiatów dla ukochanej. Całe stulecie później nie siedzimy nawet na romantycznej kolacji, choć okazja ku temu była dobra, gdyż 14 lutego na świecie obchodzone są walentynki. Kolejne dyskusyjne święto, bo dziś już wszystko dzieli, wszystko uwiera, a nawet jest opresyjne wobec tych, którzy nie mogą znieść szczęścia innych. Niech sobie chodzą po rynku w towarzystwie plastikowych baloników, którymi zostało na tę okoliczność obwieszone miasto. Wyjdzie im tylko na zdrowie. A my, zamiast zrobić coś konstruktywnego, pogłębiajmy swoje okazałe drobnomieszczaństwo.

1 komentarz:

  1. W związku z Pana felietonem w dodatku Dziennika Zachodniego Cieszyn z 12 lutego 2021 r., chcę zauważyć, że granica pomiędzy Śląskiem pruskim i austriackim, istniejąca w latach 1742-1918 nie była granicą Górnego Śląska. Śląsk Cieszyński to jest część Górnego Śląska, ponieważ świadczy o tym wielowiekowa, śląska historia. Nielogiczny jest więc "powrót z Górnego Śląska do Cieszyna".

    OdpowiedzUsuń